Soliński: To miał być mój rok!
Sylwester Soliński, bramkarz gdańskiego Stoczniowca, który jako jeden z ostatnich podjął decyzję o wyjeździe z Gdańska, dziś - tuż przed startem ligi - znów zmuszony jest szukać sobie klubu.
Długo zwlekałeś z odejściem ze Stoczniowca, opłaciło się?
Sylwester Soliński: - Bardzo długo miałem nadzieję, że jednak w Gdańsku pozostanie drużyna ekstraligowa. Nie podejmowałem żadnych rozmów, mimo, że padały propozycje gry w innych klubach. Nie wierzyłem, że hokej w Gdańsku przestanie istnieć, ale kiedy już nie było nadziei, przyjąłem propozycję z Krynicy. Nie żałowałem swojej decyzji, bo oferta KTH była uczciwa, a przede wszystkim zostałem wreszcie pierwszym bramkarzem, co, nie ukrywam, od dawna było moim wielkim marzeniem.
Okazało się, że wpadłeś z deszczu pod rynnę
- Niestety wszyscy zawodnicy KTH trenowali w okresie przygotowawczym na tzw. „gębę”. Nie mieliśmy podpisanych kontraktów, tylko indywidualnie ustnie ustalone warunki, które „lada dzień” miały zostać spisane na papierze. Nagle w ciągu dwóch dni okazało się, że drużyna wystąpi w I lidze, a co za tym idzie, że wszystkie wcześniejsze ustalenia przestają obowiązywać.
Liga startuje za trzy tygodnie, a Ty postanowiłeś odejść z Krynicy.
- Chcę grać w ekstralidze. Mam świadomość, że czas jest dla mnie nieprawdopodobnie zły na takie decyzje, ale postanowiłem zaryzykować. Przepracowałem uczciwie cały okres przygotowawczy (na sucho i na lodzie), podczas urlopu realizowałem rozpisany przez trenera indywidualny program, moje testy wydolnościowe wypadły bardzo dobrze. Jestem w 100% gotowy do gry od zaraz i mam nadzieję, że uda mi się znaleźć zatrudnienie w jednej z drużyn ekstraligi. Prowadzę już rozmowy z drużynami w Polsce, a dzięki pomocy Marka Bąka ze Stoczniowca udało mi się nawiązać również kontakt z jedną z niemieckich drużyn.
Co się stanie, jeżeli nie dostaniesz kontraktu w ekstralidze i nic nie wyjdzie z gry zagranicą?
- Mam nadzieję, że decyzje zapadną lada dzień, nie mogę sobie pozwolić na stratę tego roku. To mogłoby oznaczać utratę hokeja na zawsze, a na takie decyzje nie jestem jeszcze gotowy. W ostatnich latach prezentowałem coraz wyższą formę, trenerzy coraz częściej mieli do mnie zaufanie – a gdy poczułem, że to wreszcie będzie mój rok, że pokażę, na co naprawdę mnie stać – to wszystko się zawaliło. Mimo, że to pytanie pojawia się w mojej głowie kilkadziesiąt razy dziennie, to nie chcę podejmować nieodwracalnych decyzji, a takimi byłoby podjęcie pracy zawodowej poza hokejem, co zmusiłoby mnie do zaprzestania regularnych treningów.
Komentarze