Pierwsze starcie dla Zagłębia
Hokeiści Zagłębia Sosnowiec w pierwszym pojedynku play-out wypunktowali Nestę Karawelę Toruń 5:0. Dobre spotkanie w bramce Zagłębia rozegrał Zbigniew Szydłowski, który zachował czyste konto.
- Fajny mecz w naszym wykonaniu. Zagraliśmy bardzo dobrze z tyłu i przeciwnik nie miał zbyt dużego pola manewru. Nie wypada mi samemu oceniać swojej gry, dobrze zagrała cała drużyna – mówił po spotkaniu bramkarz Zagłębia.
Po pierwszej bezbramkowej tercji nic nie wskazywało, że podczas drugiej odsłony sosnowiczanie dosłownie wypunktują zawodników z Torunia. Na taki przebieg spotkania wpłynęły kary, które pozwoliły podopiecznym Mariusza Kiecy i Krzysztofa Podsiadło na swobodne rozgrywanie krążka w przewadze. W 25 minucie jako pierwszy do bramki Michała Plaskiewicza trafił Jarosław Dołęga, który z wysokości bulika precyzyjnie strzelił przy słupku.
- Długo czekaliśmy, aż coś wpadnie. Później poszliśmy za ciosem i spotkanie ułożyło się po naszej myśli. Wyszliśmy zbyt spięci na ten mecz, być może dlatego, że Toruń w ostatnich ligowych spotkaniach zagrał bardzo dobrze – komentował przebieg spotkania strzelec pierwszego gola.
Opisywane przez napastnika Zagłębia pójście za ciosem polegało, na szybkim zrywie czego efektem było trafienie Jarosława Kuca, który pięćdziesiąt sekund później podwyższył prowadzenie miejscowych. W 34 minucie było już 3:0, gdy podanie zza bramki Jiriego Zdenka na gola zamienił Rafał Cychowski. Tercja zakończyła się czterobramkowym prowadzeniem hokeistów z Sosnowca, gdyż w 36 minucie po raz czwarty Plaskiewicza pokonał Zdenek.
- Na pewno na naszą grę wpłynęły kary i kwestią czasu było wykorzystanie przewagi przez rywala. Na początku mieliśmy kilka okazji, bez strzelonej bramki nie można myśleć o korzystnym rezultacie – krótko podsumował grę swoich podopiecznych szkoleniowiec Nesty, Jaroslav Lehocky.
W trzeciej tercji szkoleniowcy Zagłębia wystawili do gry wszystkie cztery ataki licząc na spokojne utrzymanie rezultatu, a gol Macieja Szewczyka na początku odsłony pozwolił gospodarzom na spokojne kontrolowanie gry.
- Spodziewaliśmy się trudnego meczu i mimo, że wygraliśmy 5:0 to taki właśnie on był. W pierwszej tercji oba zespoły się badały, w drugiej tercji bramki dały nam swobodę gry, dzięki temu w trzeciej tercji graliśmy na cztery ataki. Musimy się zregenerować i zapomnieć o tym meczu, gdyż to dopiero początek – mówił po meczu trener Zagłębia, Mariusz Kieca.
W rywalizacji do czterech zwycięstw Zagłębie prowadzi 1:0, kolejne dwa spotkania we wtorek i środę w Toruniu.
Komentarze