Pasy w finale!
Hokeiści Comarch Cracovii pokonali na własnym lodzie Aksam Unię Oświęcim 5:3 i wywalczyli awans do finału play-off, wygrywając w serii 4:0.
Oświęcimianie do czwartego spotkania półfinału play-off przystąpili z nożem na gardle. Ich ewentualna porażka oznaczała, że awans do finału wywalczyliby krakowianie. - Chcieliśmy uniknąć takiego scenariusza i od początku spotkania ostro ruszyliśmy do przodu - wyjaśnił Charles Franzen, trener biało-niebieskich.
Ambitna gra i determinacja jego drużyny została nagrodzona w 9. minucie. W przeciągu 33 sekund zdobyli dwie bramki, wykorzystując błędy w ustawieniu Rafała Radziszewskiego. Najpierw do siatki trafił Wojciech Stachura (uderzenie z zerowego kąta!), a chwilę później szybką kontrę Petera Tabaczka i Szymona Urbańczyka na gola zamienił Robert Krajczi, strzelając z nadgarstka w krótki róg.
22-letni Urbańczyk w 11. minucie spotkania popełnił fatalny błąd. Nie zdołał opanować krążka na linii niebieskiej i w konsekwencji musiał faulować wychodzącego na czystą pozycję Rafała Martynowskiego. Sędzia główny nie zawahał się ani chwili, skrzyżował ręce nad głową i podyktował rzut karny.
Do ustawionego na środku tafli krążka podjechał sam poszkodowany, ale nie znalazł sposobu na Krzysztofa Zborowskiego, który w pierwszej odsłonie spisywał się bez zarzutu. - W pierwszej tercji zagraliśmy bardzo dobrze. Wykonaliśmy praktycznie wszystkie założenia taktyczne i byliśmy lepsi od rywali. W drugiej role się odwróciły - ocenił trener Franzen.
Spokój w jego drużynie zburzył kontaktowy gol dla Cracovii z 22. minuty. Wtedy to fenomenalne podanie Davida Kostucha wykorzystał Petr Dvorzak, który strzałem w krótki róg zaskoczył Krzysztofa Zborowskiego. Trzy minuty później było już 2:2, bo krążek po strzale Kostucha odbił się od nogi Piekarskiego i wylądował w bramce Unii.
Goście nie załamali się i po zmianie lotu krążka przez Mikołaja Łopuskiego (wrzutka Wojciecha Stachury) ponownie wyszli na prowadzenie. - Wydawało się, że znów łapiemy swój rytm, ale rywale wrócili do gry, strzelając wyrównującego gola - przyznał szwedzki szkoleniowiec oświęcimian.
Akcja z 30. minuty mogła się podobać nawet najbardziej wybrednym kibicom i ekspertom. Leszek Laszkiewicz z Piotrem Sarnikiem szybkimi podaniami rozklepali oświęcimską obronę, a Damianowi Słaboniowi pozostało tylko dopełnić formalności.
Kluczowe dla dalszych losów spotkania okazało się trafienie Nicolasa Bescha z 47. minuty. Francuz z polskim paszportem kropnął z linii niebieskiej i wykorzystał grę swojego zespołu w przewadze. Zawodnicy Cracovii wiedzieli, że nie mogą wypuścić z rąk jednobramkowego prowadzenia...
Na dwie minuty przed końcem trener Charles Franzen postawił wszystko na jedną kartę: wziął czas, wycofał bramkarza i wprowadził do gry dodatkowego napastnika. Pokerowa zagrywka nie przyniosła jednak zamierzonego efektu, bo krążek do pustej bramki wpakował Piotr Sarnik, odbierając unitom resztki nadziei.
- Mecz źle się dla nas rozpoczął, ale dobrze się dla nas skończył - zaznaczył Rudolf Rohaczek. - Jestem zadowolony, że udało nam się pokonać Unię w czterech meczach. Chciałem jednak podkreślić, że oświęcimianie byli naprawdę wymagającym przeciwnikiem. Grali twardo, ale fair.
- Na początek chciałbym pogratulować Cracovii wielkiego zwycięstwa. Popełniliśmy zbyt wiele indywidualnych błędów i to one zdecydowały o naszych porażkach. Graliśmy dobrze przed play-offami, ale w tej najważniejszej fazie sezonu zeszło z nas powietrze - powiedział Charles Franzen.
Szwedzki szkoleniowiec życzył też Pasom obrony mistrzowskiego tytułu: - Macie ku temu wszelkie predyspozycje - zaznaczył. - A ja życzę Unii brązowego medalu - dodał z kolei trener Rohaczek.
Comarch Cracovia - Aksam Unia Oświęcim 5:3 (0:2, 3:1, 2:0)
0:1 - Stachura - Prochazka (8:10)
0:2 - Krajczi - Tabaczek, Urbańczyk (8:43)
1:2 - Dvorzak - Kostuch (21:41)
2:2 - Kostuch - Dvorzak, Chmielewski (24:12, 5/4)
2:3 - Łopuski - Stachura (26:12)
3:3 - Słaboń - Sarnik, L. Laszkiewicz (29:22)
4:3 - Besch - L. Laszkiewicz, Słaboń (46:30, 5/4)
5:3 - Sarnik - L. Laszkiewicz (58:16, 5/6) - do pustej bramki
Cracovia: Radziszewski (4) - Wajda, Besch; L. Laszkiewicz, Słaboń, Sarnik - Prokop (2), Kulik; Martynowski, Dvorzak, Kostuch - A. Kowalówka, Witowski; Sucharski, Rutkowski, Piotrowski (2) oraz Kosidło, Biela, Chmielewski.
Trener: Rudolf Rohaczek.
Aksam Unia: Zborowski - Noworyta (2), Piekarski; Stachura, Prochazka, Łopuski - Urbańczyk (2), T. Połącarz (2); Rziha, Tabaczek (2), Krajczi - Gabryś, Modrzejewski; Jaros, Jakubik (6), Wojtarowicz oraz Piotrowicz, S. Kowalówka, Valusiak (4) oraz Zatko (10).
Trenerzy: Charles Franzen i Tomasz Piątek.
Sędziowali: Przemysław Kępa i Jacek Rokicki (jako główni) - Wojciech Kolusz, Robert Długi (jako liniowi).
Kary: 8-28 (w tym 10 minut za niesportowe zachowanie dla Miroslava Zatki).
Widzów: 2320.
Stan rywalizacji (do 4 zwycięstw): 4:0 dla Comarch Cracovii.
Komentarze