Vodila: Polakom nie chce się pracować, jak należy
Jan Vodila stracił przed tygodniem posadę szkoleniowca GKS-u Tychy i wrócił na Słowację. W rozmowie z tamtejszym serwisem "Hokejportal.Net" opowiedział o swojej przygodzie z tyskim klubem i o problemach naszego hokeja. – O kulisach rozwiązania kontraktu nie chcę opowiadać – podkreślił były już opiekun „trójkolorowych”.
Działacze zarzucali 51-letniemu Słowakowi, że zespół pod jego wodzą spisywał się poniżej oczekiwań. – Nie byliśmy do końca zadowoleni z pracy trenera Vodili. Drużyna ma dużo większy potencjał niż to pokazywała do tej pory – powiedział nam Karol Pawlik, dyrektor sekcji hokejowej spółki TyskiSport.
– Zgadzam się, że potencjał był wyższy, ale tylko wtedy, gdy miałem do dyspozycji cały skład. Niestety ostatnio w lidze więcej było przerw niż grania, a wszystko z powodu kwalifikacji do Igrzysk Olimpijskich, których polska kadra nie przebrnęła. Dodam, że wówczas czterech moich graczy złapało kontuzje – zripostował 51-letni szkoleniowiec, i dodał: – Myślę, że nie graliśmy aż tak źle. Zajmowaliśmy trzecie miejsce i mieliśmy trzy punkty straty do drugiego zespołu w tabeli.
Vodila odniósł się także do poziomu naszego hokeja. – Jeśli chodzi o naszych północnych sąsiadów, to trafia tam nie tylko sporo słowackich zawodników, ale i trenerów. Jeśli nie weźmiemy pod uwagę obcokrajowców, to polski hokej sam w sobie jest na niskim poziomie – zaznaczył.
– Nie każdemu chce się tam pracować, jak należy. Zawodnicy mają swoje zdanie i nie dają sobie nic wytłumaczyć, w zasadzie nic do nich nie dociera i chcą pracować po swojemu. Widać to też w drużynie narodowej, która się jakoś wyjątkowo nie prezentuje i przegrywa pod kierownictwem trenerów z zagranicy. W sumie w polskim hokeju jest dużo problemów, na przykład słabe zaplecze i mała liczba hokeistów – dodał.
Komentarze