Prochazka: Byliśmy już jedną nogą w grobie
- Nie mieliśmy nic do stracenia. Przegrywaliśmy po pierwszej tercji 1:3 i postanowiliśmy zagrać na totalnym luzie. Udało się nam zdobyć kontaktowego gola, a potem poszło już z górki - mówił po wczorajszym meczu Radek Prochazka, jeden z bohaterów JKH GKS Jastrzębie.
Krakowianie potrzebowali jednej wygranej, by po rocznej przerwie wrócić na szczyt i zdobyć 10. mistrzostwo Polski. Wszystko układało się po ich myśli, bo już po 13 minutach prowadzili 2:0, a na pierwszą przerwę zeszli przy wyniku 3:1.
Jednak po stracie trzeciej bramki swój posterunek opuścił Ramon Sopko, a zastępujący go Kamil Kosowski w dwóch kolejnych tercjach stanął na wysokości zadania i skapitulował tylko raz.
- W drugiej tercji dobrze graliśmy w defensywie i nie próżnowaliśmy w ataku. Staraliśmy się przede wszystkim oddawać jak najwięcej strzałów i trzykrotnie udało nam się trafić do siatki. To było kluczowe dla dalszych losów spotkania - zaznaczył 35-letni Czech. - Szkoda tylko, że w trzeciej tercji zamiast dobić rywala, pozwoliliśmy mu wstać z kolan. Było 5:3 dla nas, ale po prostym błędzie straciliśmy gola i zrobiło się nerwowo. Na szczęście zwyciężyliśmy - dodał.
Podopieczni Jirziego Reżnara będą chcieli podtrzymać zwycięską serię i wygrać także dzisiaj. - Byliśmy już jedną nogą w grobie, więc nie możemy nie wykorzystać takiego prezentu od losu. Stać nas w tej rywalizacji na niespodziankę. Musimy tylko wykonać nasze założenia taktyczne i grać konsekwentnie- zapewniał Radek Prochazka.
Komentarze