Przegrana z gatunku tych ładnych dla oka
Hokeiści oświęcimskiej Unii mają czego żałować. We wtorek przegrali na własnym lodzie z Comarch Cracovią 2:4. Na przestrzeni całego meczu byli zespołem lepszym i wypracowali sobie więcej sytuacji podbramkowych.
- Była to nasza kolejna przegrana z gatunku tych ładnych dla oka, na dodatek z zespołem, który w tym sezonie zgłasza wysokie aspiracje. Poza tym, trudno nie być na siebie wściekłym, skoro dwa razy obejmowaliśmy prowadzenie, by ostatecznie zejść z lodu pokonanym - przyznał Mateusz Adamus, który zaliczył asystę przy pierwszym trafieniu Wojciecha Wojtarowicza.
Oświęcimianie nie zdołali na dłużej utrzymać prowadzenia. Na trafienie „Wojtara” odpowiedział Fraszko, a po golu Gabrysia błyskawicznie wyrównał Stoklasa. Na dodatek uczynił to podczas gry swojego zespołu w osłabieniu.
- Przeciwko Cracovii już po raz drugi w tym sezonie straciliśmy gola podczas gry w przewadze. Trudno to racjonalnie wytłumaczyć. Widocznie wszyscy angażujemy się w poczynania ofensywne, a potem brakuje nas w obronie - przyznał "Bercik".
W trzeciej tercji biało-niebiescy rozpoczęli prawdziwą pogoń za wynikiem. Niestety nie udało im się doprowadzić do wyrównania i odwrócić losów spotkania. W krakowskiej bramce świetnie radził sobie Rafał Radziszewski.
- Pamiętam mecz sprzed dwóch lat, w Oświęcimiu, wygrany przez Unię 4:2. Zdobyłem wtedy trzecią, przełomową bramkę, bodaj w 59. minucie. Potem krakowianie wycofali bramkarza izostali skarceni. Szkoda, że teraz nie udało się tego powtórzyć - żałował Adamus. - Tym razem historia zatoczyła koło, bo nam przyszło zagrać va banque, co wykorzystali rywale, stawiając pieczęć na wygranej.
Komentarze