Radziszewski: Każdy chce grać o medale
O przygotowaniach do nowego sezonu, przebudowie Comarch Cracovii i występach w reprezentacji Polski rozmawiamy z Rafałem Radziszewskim, golkiperem "Pasów".
HOKEJ.NET: - W tym roku miałeś wyjątkowo krótkie wakacje, jak spędziłeś urlop?
Rafał Radziszewski, bramkarz Comarch Cracovii: - Rzeczywiście były one krótkie. Mieliśmy dwa tygodnie urlopu, przez tydzień byłem z rodziną u siostry w Brukseli. Bardzo szybko zleciało i trzeba było wracać już do treningów na lodzie.
Trener Rudolf Roháček słynie z niekonwencjonalnych metod treningu „na sucho”. Czy w tym roku były jakieś nowości?
- Raczej było podobnie. Jestem w Krakowie trochę czasu i już chyba nic mnie nie zaskoczy w letnich przygotowaniach. Było raczej standardowo, jak zwykle pływaliśmy na kajakach, także nie było nic nowego.
Od mistrzostw świata minęło trochę czasu, brakowało Ci lodowej tafli?
- Nie brakowało, gdyż ten sezon był dosyć długi w porównaniu do poprzedniego. Wiadomo, że z Cracovią szybko pożegnaliśmy się z rozgrywkami ligowymi, ale za to z reprezentacją mieliśmy długie zgrupowanie w Krynicy, które trwało ponad miesiąc. Później były mistrzostwa i tej przerwy od treningów było naprawdę niewiele.
Jak w tej chwili wyglądają treningi na lodzie? Na jakich elementach się skupiacie?
- W tej chwili to przede wszystkim jazda na łyżwach i wytrzymałość. Mieliśmy dopiero dwa treningi na lodzie. Zawsze tak jest że z początku mocno bolą nogi, a łyżwy obcierają, ale sądzę że od przyszłego tygodnia będzie już wszystko tak jak należy i pójdzie już z górki.
W zespole jest wielu nowych zawodników, czy czujesz się tak jakbyś był na zgrupowaniu kadry?
- Raczej nie. Wiadomo, że doszło wielu nowych zawodników w tym roku. Są to gracze, którzy w większości grają w kadrze i sądzę, że jako drużyna już się dopasowaliśmy.
Do sztabu szkoleniowego dołączyli Sebastian Witowski i Mariusz Dulęba. Czy to że do nie dawna byli waszymi kolegami z tafli utrudnia współpracę czy raczej powoduje, że łatwiej wam się porozumieć?
- Myślę, że tak to wszystko powinno wyglądać. Zawodnicy, którzy kończą kariery i grali w Cracovii czy innych polskich klubach, po zawieszeniu łyżew na kołku powinni otrzymać szansę i pójść taka drogą. Tak jak Mariusz jest drugim trenerem, tak Sebastian pełni rolę trzeciego trenera oraz pomocnika technicznego, a jak wiadomo w Cracovii bywało z tym różnie: Był jeden sezon w którym była osoba pełniąca funkcję kierownika drużyny, ale później już jej nie było. To nie powinno tak wyglądać, w drużynie musi być osoba, która się zajmuje się sprawami technicznymi i właśnie taką rolę pełni Sebastian.
Do zespołu dołączył nowy 20-letni bramkarz Michał Luba. Czy jako starszy i bardziej doświadczony kolega udzielasz mu porad i czy sądzisz że Michał ma zadatki na to by w przyszłości być podporą reprezentacji Polski?
- Sądzę że tak, gdyż bardzo dobrze bronił w Mistrzostwach Świata do lat 20 i w tym roku ma szansę pokazać się w seniorskim hokeju, bo do tej poru grał tylko w drużynach młodzieżowych. Będzie to tak naprawdę jego pierwszy sezon w dorosłym hokeju i myślę że trener będzie dawał mu szansę, a on ją wykorzysta i w przyszłości będzie właśnie podporą kadry.
Jak oceniasz nowy przepis, w myśl którego 50 procent meczów w sezonie zasadniczym musi rozegrać polski bramkarz? Czy uważasz że to pomoże polskiemu hokejowi?
- Moim zdaniem jest to naprawdę śmieszny przepis, ale są mądrzejsze osoby, które decydują o takich rzeczach. Nie powinno być tak, że odgórnie zmusza się kluby do wystawiania konkretnych zawodników. W ogóle jak słyszę, że w lidze ma być ponoć 13 drużyn, to skąd wziąć 13 polskich bramkarzy, którzy będą bronić na przyzwoitym poziomie? Według mnie ten przepis jest nieprzemyślany i niedostosowany do realiów polskiego hokeja i myślę, że powinno być to poprawione.
Pierwszy mecz w nowym sezonie zagracie z GKS Tychy, a stawką będzie Superpuchar. Czy trzeba was do takich pojedynków jakoś specjalnie motywować?
- Na pewno nie, gdyż chcemy wygrywać wszystkie mecze. Wiadomo że będzie to bardzo trudne, bo jest kilka drużyn, które też się wzmocniły. Mecz z Tychami na pewno będzie ciężki bo to początek sezonu. W zeszłym roku na początku graliśmy z Sanokiem i ten mecz przypominał sparing. Udało nam się go wygrać i teraz będziemy chcieli to powtórzyć.
Nadal nie wiadomo w jakim mieście odbędą się przyszłoroczne mistrzostwa świata, których gospodarzem ponownie będzie Polska. Który obiekt – Spodek czy Tauron Arena Kraków byłby według Ciebie lepszy?
- Co do hali to nie ma porównania, bo Spodek jak wiadomo ma już swoje lata i ten obiekt nie jest tak nowoczesny jak Kraków Arena, więc raczej nie ma tu porównania. Mistrzostwa w Krakowie były udane, oprócz cen biletów, które moim zdaniem były za wysokie, jak na warunki polskiego hokeja. Na szczęście kibice dopisali, gdyż na każdym meczu stawiali się w sporej liczbie. Myślę że obiekt w Krakowie jest już sprawdzony i na chwilę obecną jest to najlepsze rozwiązanie.
A jak teraz już na chłodno oceniasz Wasz udział w kwietniowych mistrzostwach świata?
- Myślę, że zajęliśmy miejsce adekwatne do stanu naszego hokeja, a więc walka o awans do końca i pewne utrzymanie w grupie. Wszystkie mecze były ciężkie, zarówno te w których zwyciężaliśmy, jak i notowaliśmy porażki. W każdym meczu dawaliśmy z siebie wszystko, a najlepiej świadczą o tym wyniki, które były na styku. Wiadomo, że przy odrobinie szczęścia mogliśmy się pokusić o awans, ale trzecie miejsce to i tak sukces. Przeskok, jaki wykonaliśmy z dywizji B do A był bardzo duży, jeszcze większy byłby gdybyśmy zagrali w elicie. Jednak wejść tam, a później spaść z hukiem nie byłoby dobrym rozwiązaniem. Myślę że rywalizacja na zapleczu elity jest w tej chwili dla nas optymalna.
Cracovia oraz Tychy są wymieniani jako faworyci do złota w sezonie 2015/2016. Czy według Ciebie ktoś jeszcze może pokusić się o niespodziankę i sięgnąć po medal Mistrzostw Polski?
- Na tą chwilę wiadomo, że Tychy mają bardzo mocny skład, ale my też się wzmocniliśmy i zobaczymy, jak to będzie funkcjonować. Na pewno Podhale Nowy Targ będzie mocne i z tego co można wyczytać w mediach, Orlik Opole robi duże wzmocnienia. Z pewnością opolanie będą mocni u siebie, gdyż obiekt w Opolu jest specyficzny i każdemu ciężko się tam gra. Nie wiadomo jak będzie z Unią Oświęcim oraz z Toruniem, który jeśli zagra w lidze, może sprawić niespodziankę. Każdy chce grać o medale, ale sądzę, że 4-5 drużyn będzie mocniejszych od reszty.
Czego zatem należy życzyć Tobie oraz drużynie Cracovii w nadchodzącym sezonie?
- Jeśli chodzi o Cracovię, to tylko mistrzostwa, nic innego nas nie interesuje. Wiadomo w przyszłym roku mistrz Polski ma otrzymać „dziką kartę” do udziału w eliminacjach Ligi Mistrzów. Jest to dodatkowa presja, ale też i motywacja do wygrania ligi. A jeśli chodzi o mnie to przede wszystkim zdrowia (śmiech).
Rozmawiał: Łukasz Sikora
Komentarze