Tyski kompleks Cracovii trwa
Comarch Cracovia po raz kolejny nie sprostała GKS-owi Tychy. Krakowianie po bezbarwnej grze przegrali 0:2, a bramki dla gości zdobyli Michael Kolarz oraz Josef Vitek. Wliczając mecz o Superpuchar Polski, była to już szósta porażka krakowian z mistrzem Polski w tym sezonie.
Cracovia od początku meczu przystąpiła do ataku, jednak po raz kolejny dały znać o sobie stare grzechy: Podopieczni Rudolfa Roháčka mieli problemy ze skutecznością, czego efektem była nieudana akcja Macieja Urbanowicza z 2. minuty spotkania, kiedy to napastnik gospodarzy, mając przed sobą pustą bramkę, minął się z krążkiem.
Natomiast kilkanaście sekund późniejpo strzale Patrika Svitany zadźwięczał słupek bramki strzeżonej przez Stefana Žigárdyego. Czeski golkiper mistrzów Polski był ostoją gości i kilkukrotnie ratował swój zespół przed utratą gola. - Najlepszym zawodnikiem w mojej drużynie był Žigárdy - słowa szkoleniowca GKS-u Jiříego Šejby najlepiej podsumowują udany występ 32-latka, który w dodatku zachował czyste konto.
Ale tyszanie nie skupiali się tylko na obronie. Kiedy w boksie kar odpoczywał Urbanowicz, gracze z piwnego miasta wręcz wzorowo rozegrali przewagę. Po serii podań, Jakub Witecki wycofał krążek pod niebieskądo Michaela Kolarza, a ten atomowym strzałem nie dał szans Rafałowi Radziszewskiemu.
Dwie minuty później doszło do ostrego spięcia za tyską bramką. Dawid Majoch starł się na pięści z Oliverem Paczkowskim, za co obaj gracze zostali odesłani do boksu kar. Chwilę później do swojego młodszego kolegi dołączył Bartosz Ciura, dzięki czemu krakowianie mieli okazję na doprowadzenie do remisu. Niestety gra w liczebnej przewadze tego dnia nie była mocną stroną gospodarzy.
Trzecią tercję gracze GKS-u rozpoczęli z przewagą jednego zawodnika, bowiem karę odsiadywał Adam Domogała. Zawodnicy "Pasów" wprawdzie zdołali przetrzymać napór przyjezdnych, jednak kilka sekund po zakończeniu wykluczenia przegrywali już dwoma golami. Na bramkę Radziszewskiego z niebieskiej huknął Bartłomiej Pociecha, krakowski golkiper sparował uderzenie, jednak przy dobitce Josefa Vitka był już bezradny.
Ten gol podciął skrzydła Cracovii, która nie była już w stanie poważnie zagrozić bramce tyszan. Wszelkie próby były powstrzymywane przez defensywę gości lub przez znakomicie dysponowanego Zigardyego. Spotkanie zakończyło się porażką krakowian 0:2, a okazja do rewanżu przyjdzie już we wtorek, kiedy to obie drużyny zmierzą się w Tychach w zaległym meczu 35. kolejki.
Powiedzieli po meczu:
Jiří Šejba, trener GKS-u Tychy: Wiedzieliśmy, że Cracovia u siebie gra dobrze, o czym zresztą świadczą wyniki. Mamy o co walczyć, bo miejsca na play-off jeszcze nie są rozdane. Wykorzystaliśmy swoje szanse, zagraliśmy dobry hokej na cztery piątki i to przyniosło efekty.
Rudolf Roháček, trener Comarch Cracovii: Zgadzam się z trenerem Tychów. Pierwsza tercja była wyrównana, a stracona bramka nieco nas przyhamowała. W drugiej odsłonie mieliśmy przewagę, ale dobrze spisywał się tyski bramkarz. Druga bramka to konsekwencja kary otrzymanej za faul z pierwszej tercji. W ostatniej tercji próbowaliśmy atakować i strzelać, ale zabrakło nam szczęścia.
Comarch Cracovia - GKS Tychy 0:2 (0:1, 0:0, 0:1)
0:1 Michael Kolarz - Jakub Witecki, Adam Bagiński (11:09, 5/4)
0:2 Josef Vítek - Bartłomiej Pociecha, Martin Vozdecký(40:28)
Sędziowali: Zbigniew Wolas (główny) - Marcin Polak, Mateusz Bucki (liniowi)
Minuty karne: 10 - 6
Strzały: 28 - 27
Widzów: 1300
Comarch Cracovia: Radziszewski (Łuba n/g) - Rompkowski, Dutka; Drzewiecki, Dziubiński, Guzik - Maciejewski, Noworyta; Urbanowicz (4), Svitana, Kapica - Wajda, Kruczek; Domogała (2), Kucewicz, Bożko - Dąbkowski, Kisielewski, Wróbel (2), Paczkowski (2)
Trener: Rudolf Roháček
GKS Tychy: Žigárdy (Kosowski n/g) - Pociecha, Sokół; Vozdecký, Komorski, Vitek - Kolarz, Ciura (2); Witecki, Galant, Bagiński - Kolusz, Bryk; Łopuski, Kalinowski, Bepierszcz - Hertl, Kotlorz; Jeziorski, Majoch (4), Kogut
Trener: Jiří Šejba
Komentarze