Kotlorz: Przegraliśmy na własne życzenie
GKS Tychy w zaległym meczu 13. kolejki przegrał po rzutach karnych z Comarch Cracovią 3:4. Trójkolorowi wygrywali już 3:0, ale potem w ich grze coś się zacięło.
– Co tu dużo mówić, przegraliśmy na własne życzenie. Prowadząc trzema bramkami, trzeba było doholować ten wynik do końcowej syreny. A przecież mieliśmy też okazje do zdobycia kolejnych goli – ocenił Michał Kotlorz, kapitan GKS-u.
– Tymczasem pozwoliliśmy rywalowi wstać z kolan, rozpędzić się i sięgnąć po zwycięstwo. Na pewno nie było to odpowiedzialne zachowanie z naszej strony. Musimy o tym porozmawiaćw szatni – zaznaczył 30-letni defensor.
Z wysokości trybun można było zaobserwować, że tyszanom od połowy meczu zaczęło brakować sił. Być może była to konsekwencja niedawnego wyjazdu do Rygi na turniej drugiej rundy Pucharu Kontynentalnego.
– Raczej nie można mówić o zmęczeniu. Tak doświadczona drużyna jak my, mając tak korzystny wynik powinna była wygrać. Zdobyć czwartego gola i załatwić sprawę. Tylko tyle i aż tyle – wyjaśnił Kotlorz.
Zespół z piwnego miasta nie wykorzystał żadnego z czterech rzutów karnych. Krakowianie przeciwnie – wykonali skutecznie trzy najazdy i z ogromną dozą pewności siebie pokonywali Johna Murraya.
– Karne to loteria, nie można obwiniać naszego bramkarza, że wpuścił trzy bramki. Mieliśmy wygrać ten mecz w regulaminowym czasie gry – zakończył kapitan GKS-u.
Komentarze