Biało-niebiescy znów zwycięzcy. Stan rywalizacji wyrównany
Unia Oświęcim w pełni wykorzystała atut własnego lodu i po raz drugi pokonała Comarch Cracovię. Dziś podopieczni Jiříego Šejby do ostatnich sekund drżeli o końcowy wynik i ostatecznie wygrali z mistrzami Polski 3:2. W małopolskim ćwierćfinale jest zatem remis 2:2.
Wszystkie ćwierćfinałowe starcia obu drużyn mają wspólny mianownik. Jaki? Otóż jako pierwsi na prowadzenie wychodzą oświęcimianie. Tradycji stało się zadość i Peter Tabaček już w czwartej minucie rozwiązał worek z bramkami. A uczynił to po naprawdę efektownej akcji. Najpierw wyprzedził krakowskich defensorów, potem zjechał z lewego skrzydła do środka i zmieścił gumę między parkanami Rafała Radziszewskiego.
– Wiedziałem, że „Radzik” w pewnym momencie będzie musiał się przemieścić. Gdy nadarzył się odpowiedni moment, uderzyłem z bekhendu – przyznał 33-letni środkowy.
Gole w przewagach
Krakowianie ruszyli do odrabiania strat i zaczęli grać agresywniej. Jednak przesadzili z ostrością. Efekt był taki, że Oliver Paczkowski za faul na Jerzym Gabrysiu został odesłany do szatni, a Petr Kalus w tej samej zmianie zarobił karę mniejszą.
Gospodarze przez pełne dwie minuty grali w podwójnej przewadze i już po 15 sekundach na 2:0 podwyższył Radim Haas. Z kolei 13 sekund przed końcem drugiej kary w zamieszaniu pod krakowską bramką najsprytniej zachował się Kamil Paszek i Rafał Radziszewski skapitulował po raz trzeci.
Pod koniec pierwszej tercji w sytuacji sam na sam z Michalem Fikrtem znalazł się Damian Kapica, ale ostatecznie nie znalazł sposobu na czeskiego golkipera.
Przebudzenie Cracovii
Po zmianie stron inicjatywa należała już do gości, którzy rzucili się do ataku, zapominając o grze w destrukcji. Skarcić mógł ich Sebastian Kowalówka, ale po przedryblowaniu trzech rywali i bramkarza, trafił w boczną siatkę.
Pod koniec drugiej odsłony to krakowianie zagrali w podwójnej przewadze i skutecznie wykorzystali ten fakt. Jako pierwszy sposób na oświęcimskiego golkipera znalazł Tomáš Sýkora, który poprawił uderzenie Petra Chaloupki. Kontaktowego gola mierzonym uderzeniem z linii niebieskiej zdobył Ņikita Kolesņikovs.
Emocjonująca końcówka
W 50. minucie Patryk Noworyta trafił w poprzeczkę, a gumę w oświęcimskiej bramce umieścił Tomáš Sýkora. Uczynił to jednak rękawicą, więc sędzia Patryk Pyrskała nie mógł zaliczyć tego trafienia. Dla pewności obejrzał jeszcze zapis wideo i po krótkiej analizie podtrzymał swoją decyzję. Krakowianie nie mogli się pogodzić z tą decyzją i mocno protestowali. Nic jednak nie wskórali.
Chwilę później świetną okazję zmarnował Petr Šinágl, który mając przed sobą pustą bramkę nieczysto trafił w krążek. Oświęcimscy kibice odetchnęli z ulgą. Jednak tylko na moment… W 56. minucie dwuminutowe wykluczenie zarobił Jakub Šaur i „Pasy” zagrały w przewadze. Ale tym razem nie zamieniły jej na kolejnego gola.
Na 31 sekund przed końcem regulaminowego czasu gry trener Rudolf Roháček wycofał bramkarza i wprowadził do gry dodatkowego napastnika. Siedem sekund później karę złapał Dawid Maciejewski i krakowanie zagrali w szóstkę przeciwko czwórce oświęcimian. Michal Fikrt nie dał się już pokonać.
Powiedzieli po meczu:
Rudolf Roháček, trener Cracovii: – Nie da się wygrać meczu, jeśli na początku spotkania w jednej zmianie łapie się dwie kary i traci się po nich bramki. Przegrywaliśmy 0:3 i goniliśmy wynik. Są jednak takie spotkania, w których nie udaje się odrobić pełnej straty, bo na przeszkodzie staje dobrze dysponowany bramkarz rywali. I tak właśnie było się dzisiaj.
Nie jestem zadowolony z gry mojego zespołu w tym meczu i z wyniku, jaki on osiągnął. W niedzielę rywalizacja wraca do Krakowa, a we wtorek przyjeżdżamy do Oświęcimia i kończymy ten ćwierćfinał.
Jiří Šejba, trener Unii: – Czeka Was trudne zadanie, ale zobaczymy, jak to będzie. Dobrze zaczęliśmy to spotkanie, bo prowadziliśmy 3:0. Mieliśmy potem szansę na czwartego gola, który zakończyłby emocje w tym spotkaniu. Niestety zabrakło nam cierpliwości i koncentracji. Z Cracovią nie można w całym spotkaniu grać otwartego hokeja. Musimy być skoncentrowani, wykonywać założenia taktyczne i nie łapać kar. To klucz do sukcesu.
Unia Oświęcim – Comarch Cracovia 3:2 (3:0, 0:2, 0:0)
1:0 - Peter Tabaček - Dawid Maciejewski, Jakub Šaur (3:48),
2:0 - Radim Haas - Jan Daneček, Sebastian Kowalówka (06:03, 5/3),
3:0 - Kamil Paszek - Jan Daneček, Peter Bezuška (10:35, 5/4),
3:1 - Tomáš Sýkora - Petr Chaloupka, Pawieł Worobjow (34:42, 5/3),
3:2 - Ņikita Kolesņikovs - Mateusz Rompkowski, Petr Šinágl (35:42, 5/4).
Sędziowali: Włodzimierz Marczuk, Patryk Pyrskała (główni) – Marcin Młynarski, Mateusz Niżnik (liniowi).
Minuty karne: 8–29 (w tym kara meczu dla Olivera Paczkowskiego).
Strzały: 29-32.
Widzów: ok. 1700.
Stan rywalizacji (do czterech zwycięstw): 2:2.
Kolejny mecz: w niedzielę w Krakowie.
Unia Oświęcim: Fikrt (Łazarz n/g) – Šaur (2), Bezuška; Daneček, Haas, S. Kowalówka (2) – Maciejewski (2), Gabryś; M. Kasperlik, Tabaček, O. Kasperlik – Vosatko (2); Malicki, Rufer, Paszek oraz Piotrowicz, Wojtarowicz.
Trener: Jiří Šejba.
Cracovia: Radziszewski (Łuba n/g) – Noworyta, Chaloupka; Sykora, Worobjow, Kalus (2) – Rompkowski, Kolesņikovs (2); Urbanowicz, Bryniczka, Drzewiecki – Kruczek, Wajda; Šinágl, Dziubiński, Kapica – Szurowski, Dutka; Paczkowski (25), Słaboń, Da Costa.
Trener: Rudolf Roháček.
Komentarze