Wojciech Zawioła: Zostawieni na lodzie
W felietonie dziennikarza Canal Plus Sport i prezentera wiadomości w TVN i TVN24 Wojciecha Zawioły czytamy "Otóż był sobie taki prezes związku co to w piórka obrósł w mig. Przejął schedę po poprzednim prezesie, którego był stronnikiem w nieudacznictwie".
Kłaniam się polskiemu rządowi. Tak, tak. Temu z PiS. Wprawdzie tylko ministrowi sportu Witoldowi Bańce, ale jednak to ten sam rząd. Trochę mi z tym nieswojo ale wytłumaczenie mam solidne.
Otóż był sobie taki prezes związku co to w piórka obrósł w mig. Przejął schedę po poprzednim prezesie, którego był stronnikiem w nieudacznictwie. Kontynuował jego dzieło, wszem i wobec głosząc, że jest wybitnym prezesem związku dyscypliny najwspanialszej na świecie i takiej, której wszyscy powinni się kłaniać. Sam za to kłaniał się jedynie odbiciu w lustrze.
Uwierzył, że wszystko co wokół to jego folwark. Czuł się panem i zarządcą w jednym. I jeszcze księgowym. Tym ostatnim chyba najbardziej. Tyle, że kiepskim.
Myślał, że sprzymierzając się z aktualną władzą polityczną zapewni sobie nieustający miesiąc miodowy. Robił co chciał i co jego zdaniem miało mu pomóc. Nie wiadomo jednak komu. Obiecywał wiele, wedle swych egoistycznych potrzeb i skłócał środowisko. Dyscyplina i jej stan była w jego głowie gdzieś tam z tyłu, na ostatnim miejscu.
Jednocześnie próbował się upodobnić do prezesa prezesów:
„Próbuje się mnie oczerniać, atakować „zza winkla”, ale nie zejdziemy z drogi, prowadzącej do lepszej przyszłości naszej dyscypliny”.
Chyba brakowało jedynie miesięcznicy, tyle, że trudno było mu znaleźć dla niej uzasadnienie. Ale nie zawiódł. Zawodnikom po turnieju towarzyskim wepchnął w ręce flagę ze sloganem wychwalającym pod niebiosa prezydenta – bliźniaka. To nic, że świat przecierał oczy ze zdumienia. Dodam, że świat, który zawsze walczył o oddzielenie sportu od polityki. Prezes wiedział swoje.
Ale coraz więcej wiedział też minister Bańka i zmusił prezesa do dymisji. Nikt nie wie co będzie dalej, ale za ten krok (wcześniej nikt się nie zdecydował) ukłony Ministrze.
A teraz poważniej (choć nie śmieszy mnie to, co wyżej). Hokej na lodzie ma w tym kraju ciężkie życie. Jest biedny, nie ma zbyt wielu domów (czyt. hal, lodowisk), o dzieci dba się w niewielkim stopniu, a ludzie ciągle chcą go oszukać. Bo oszustwem nazywam działanie na przetrwanie, bez planu na wiele lat. Oszustwem nazywam też stawianie na ludzi takich, na jakich stawiano. Choć być może jest to dziecięca naiwność i bezkrytyczna wiara w cud.
Reprezentacja właśnie spadła do hokejowej trzeciej ligi. I nie jest to efekt słabego turnieju. To efekt wielu lat zaniedbań i działania takich gości jak Dawid Chwałka. On jest tylko jednym z wielu, ale wbił gwóźdź do tej trumny. Dlatego chwalę rząd PiS w osobie ministra Bańki, bo dostrzegł w nim zakałę hokejowej rodziny. Zawodnicy są tu najmniej winni. Od lat są zostawieni na lodzie. Oni i tak dali nam wyniki ponad stan, w wielu osobach niepotrzebnie budząc nadzieję, że „elita” (najwyższa klasa rozgrywkowa) nie jest tylko marzeniem. To się nazywa uśpiona czujność, taka, która przykrywa prawdziwy problem dyscypliny.
Gram w Hokejowej Reprezentacji Artystów Polskich, trenuję z rewelacyjną ekipą TVN24. Cieszę się tym sportem, zachwycam się każdym elementem składającym się na piękno i wyjątkowość tej dyscypliny i…zastanawiam się jak to wszystko można tak spektakularnie spieprzyć.
Wojciech Zawioła - www.anywhere.pl
Komentarze