Ziętara: Nasza kadra zagrała na MŚ grubo poniżej swoich możliwości
Ostatni wywiad z Tedem Nolanem wywołał sporą burzę w środowisku hokejowym. Do słów doświadczonego kanadyjskiego szkoleniowca postanowili odnieść się trenerzy pracujący w Polskiej Hokej Lidze. Na początek komentarz Marka Ziętary, trenera MH Automatyki Gdańsk.
- Chciałem się odnieść do wypowiedzi trenera Teda Nolana. Mówi on, że schematy treningowe według których pracuje się w Polsce sprawdziłyby się w latach sześćdziesiątych. Nie wiem, kto mu przekazał takie informacje, bo raczej sam tego nie zaobserwował. Przecież był w naszym kraju zaledwie trzy razy.
Raczej nie wspomniał mu o tym trener Tom Coolen, który na co dzień prowadzi Tauron KH GKS Katowice, a tym bardziej dodatkowi asystenci, którzy dopiero raczkują w seniorskim hokeju. Chciałbym się dowiedzieć, skąd posiada takie informacje. Ale mogę potwierdzić, że są one nieprawdziwe.
Byłem asystentem w reprezentacji Polski wówczas, gdy prowadzili ją Igor Zacharkin i Wiaczesław Bykow. Nie muszę nikogo przekonywać, że są wielkimi osobowościami w środowisku hokejowym i znakomicie znają swój fach. Najlepiej świadczy o tym fakt, iż zdobyli z Rosją mistrzostwo świata, a także sięgnęli z SKA Sankt Petersburg po mistrzostwo ligi KHL. Każde prowadzone przez nich zgrupowanie reprezentacji Polski było prawdziwą harówką, na którą składały się dwa treningi na lodzie oraz trening ogólnorozwojowy. Drużyna pod względem motoryki wyglądała świetnie. Efektem tego były również wyniki.
Oglądałem też zgrupowanie w Nowym Targu, bo bardzo mnie to ciekawiło, jak wygląda warsztat pracy Teda Nolana. Muszę stwierdzić, że był to raczej obóz turystyczno-rekreacyjny. Trening odbywały się raz dziennie i trwały po maksimum pięćdziesiąt minut. W wolnym czasie chłopcy spacerowali po mieście, po bacówkach, integrowali się lub odpoczywali w hotelu.
Są różne style pracy trenerów, ale ostateczną wykładnią zawsze jest końcowy wynik sportowy. Uważam, że gdyby na miejscu Teda Nolana znalazł się Polak i spadłby z zespołem do Dywizji IB, to wylałoby się na niego solidne wiadro pomyj. Fala hejtu zalałaby go doszczętnie. Zapewne szefostwo związku na drugi dzień dyscyplinarnie by go zwolniło. Przypomnę choćby sytuację z zeszłego roku i to, co stało się z Jackiem Płachtą. Klęska z Austrią, publiczne opluwanie i koniec współpracy...
Żeby była jasność. Nikt nie ma prawa ujmować trenerowi Nolanowi jego wiedzy, umiejętności i warsztatu pracy. Ale wydaje mi się, że na początku swojej misji nie zdawał sobie sprawy z tego, że realia pracy w Kanadzie a w Polsce, to dwa różne światy. Tak doświadczony szkoleniowiec nie powinien oceniać, jeśli dokładnie czegoś nie sprawdził i nie zaobserwował, a jedynie bazował na opinii innych ludzi. Często nieodpowiednich i nie do końca kompetentnych.
Nie wydaje mi się, że słabą postawę zespołu można całkowicie wytłumaczyć tym, że zawodnicy są przemęczeni, bo trenują zbyt długo. W tej sytuacji najlepiej przytoczyć przykład Włochów, którzy awansowali do elity. Ich dwa zespoły, grające na co dzień w Lidze Alpejskiej, czyli Asiago i Renon, rywalizowały w siódmym meczu finału play-off na siedem dni przed startem mistrzostw. A zawodnicy tacy jak Mike Sullivan, Giulio Scandella, Simon Kostner i Tomasso Traversa przyjechali na turniej i zaprezentowali się w nim z naprawdę dobrej strony.
Nieco autorytarny ton trenera Nolana może spowodować, że pewni zawodnicy mogą teraz nie chcieć pracować według zaleceń klubowych trenerów, tłumacząc to tym, że trener reprezentacji tak powiedział, a skoro pracował w NHL, to zapewne ma rację. Z seniorskim hokejem jestem związany już bardzo długo i mogę zapewnić, że żaden z polskich klubów nie trenuje intensywnie przez 12 miesięcy. Koło takich słów naprawdę nie da się przejść obojętnie. Pamiętam też wypowiedź trenera Nolana, który w jednym z wywiadów zaznaczył, że przejął kadrę Polski po to, by w ciągu dwóch lat wywalczyć awans do elity.
Wydaję mi się, że robienie obozów turystyczno-rekreacyjnych na trzy tygodnie przed startem mistrzostw nie ma sensu. Poza tym zadziwiającym był dla mnie fakt, że w kadrze nie znalazł się Bartosz Fraszko, który w fazie play-off był kluczowych zawodnikiem GieKSy.
Bezsprzeczny jest jeden fakt - nasza reprezentacja zagrała na Mistrzostwach Świata Dywizji IA grubo poniżej swoich możliwości.
Komentarze