Superpuchar Polski dla GKS-u Tychy! (WIDEO)
Po raz drugi w historii hokeiści GKS-u Tychy cieszyli się ze zdobycia Superpucharu Polski. W środowy wieczór mistrzowie Polski pokonali finalistę Pucharu Polski Comarch Cracovię 3:0. Poziom tego spotkania z pewnością nie zachwycił.
Pierwszą tercję lepiej rozpoczęli goście. Chwilę po premierowym wznowieniu Mateusz Bepierszcz i Filip Drzewiecki oddali strzały, które były naprawdę groźne. Jednak chwilę później, Maciej Kruczek przewinił i otrzymał dwuminutowe wykluczenie. Wtedy inicjatywę przejęli gospodarze. Od razu rzucili się do ataku i przeprowadzili kilka dobrych akcji pod bramką Cracovii.
Jedna z nich w 6. minucie zakończyła się bramką. Jakub Witecki zagrał do Tomáša Sýkory, a ten wyczekał Michaela Łubę i oddał strzał w długi róg bramki, tym samym otwierając wynik spotkania. Później spotkanie mocno się zaostrzyło. Wszystko zaczęło się od rzucenia na bandę Jakuba Witeckiego przez Adriana Gajora. Sprowokowany napastnik GKS-u zaczął okładać pięściami zawodnika „Pasów” i posypały się kolejne wykluczenia.
Chwilę później Alex Szczechura dobił strzał do bramki gości, ale sędzia gola nie uznał, gdyż wcześniej bramka została poruszona. Odtąd tyska drużyna zaczęła mocno dominować. Bardzo dobre okazje mieli Witecki oraz Sýkora, ale nie zdołali pokonać golkipera Comarch Cracovii.
W drugiej tercji gospodarze nieco opadli z sił i do głosu z czasem coraz bardziej dochodziła Cracovia. Trzeba jednak przyznać, że John Murray był dziś murem nie do pokonania. Raz za razem ratował swoją drużynę. Tyszanie również mieli dziś problem z Michaelem Łubą.
W 27. minucie dobrą sytuację na wyrównanie miał Michal Vachovec, który był na wprost bramkarza, ale jego strzał z bliskiej odległości "Jasiek Murarz" odbił w ostatniej chwili.
Gdy na ławkę kar powędrował Bagiński, wydawało się, iż to zespół Cracovii zdobędzie bramkę. Stało się, jednak odwrotnie. Akcję wyprowadził Mateusz Bryk, zagrywając wzdłuż bramki do Andrija Michnowa. Ukraiński olbrzym wypatrzył Tomáša Sýkorę, który oddał strzał nad bezradnym bramkarzem gości.
Od początku trzeciej tercji, obie drużyny urządziły sobie partię hokejowych szachów.
Pod koniec meczu Rudolf Roháček próbował jeszcze ratować sytuację. Wziął czas i wycofał bramkarza. Efekt? Odwrotny do oczekiwanego. Krakowianie, nie zdołali zagrozić bramce Johna Murraya, a na dodatek stracili trzeciego gola. Kropkę nad „i” postawił Mateusz Gościński. Pierwsze trofeum w tym sezonie trafiło w ręce tyszan.
Po meczu powiedzieli:
Andriej Husau, trener GKS Tychy: - Był to słaby mecz w naszym wykonaniu i trzeba powiedzieć, że niestety sporo gorszy niż ten w zeszłym roku. Można się jedynie tłumaczyć, że zostawiliśmy sporo zdrowia i sił na wyjazdowych meczach Ligi Mistrzów. Było dużo nieprawidłowych zagrań i niecelnych podań. Jutro jednak nie będziemy już pamiętać o grze, a wynik pójdzie w świat
Rudolf Roháček,trener Comarch Cracovii: - Gratuluję drużynie tyskiej. Jeśli jednak nie strzela się bramki, to nie można myśleć o wygraniu meczu. Był to pierwszy mecz o stawkę i zagraliśmy dobrze, ale niestety nie przez całe sześćdziesiąt minut. Musimy w przyszłości grać odpowiedzialnie i bez faulu, aby móc myśleć o wygranej. Dziękuję drużynie za walkę i cieszę się na myśl o kolejnych meczach.
GKS Tychy - Comarch Cracovia 3:0 (1:0, 1:0, 1:0)
1:0 - Tomáš Sýkora - Michał Kotlorz, Jakub Witecki (05:51, 5/4)
2:0 - Tomáš Sýkora - Andrij Michnow, Mateusz Bryk (36:27, 4/5)
3:0 - Mateusz Gościński - Michał Kotlorz (59:23, do pustej bramki)
Sędziowali: Zbigniew Wolas, Przemysław Kępa (główni) - Mateusz Bucki, Rafał Noworyta (liniowi)
Minuty karne: 10-22 (w tym 10 minut za niesportowe zachowanie dla Gajora).
Strzały: 28-27.
Widzów: 1500.
GKS: Murray (Lewartowksi - n/g) - Bryk, Górny; Kogut, Galant, Witecki - Pociecha (2), Kolarz (2); Gościński, Komorski (2), Bagiński (2) - Kotlorz, Gazda; Klimienko, Kalinowski, Michnow - Sýkora, Cichy, Szczechura oraz Jeziorski.
Cracovia: Łuba (R. Kowalówka - n/g) - Kruczek, Musioł; Drzewiecki, Švec, Kapica - Rompkowski, Noworyta; Bepierszcz (2), Vachovec (2), Csamangó - Dąbkowski, Gajor (14); Domogała, Zygmunt, Sztwiertnia - Szurowski, Sordon oraz Dziurdzia, Kamienieu.
Komentarze