Skuteczni defensorzy
Hokeiści GKS Tychy nie zwalniają tempa i pewnie pokonali na Toropolu ekipę PGE Orlika Opole 5:1. Trzy bramki dla ekipy mistrza Polski zdobyli obrońcy.
Mecz pomiędzy PGE Orlikiem Opole a GKS Tychy był ciekawym widowiskiem. Już od pierwszego wznowienia zawodnicy obu drużyn rzucili się do ataku, jednak na efekty musieliśmy poczekać do 11. minuty.
Wówczas po podaniu Adama Bagińskiego dobrym uderzeniem po lodzie popisał się Jarosław Rzeszutko, który przymierzył zza pola bramkowego. Do końca tercji obie drużyny walczyły o zmianę wyniku, ale udanymi interwencjami popisywali się zarówno Tuomas Tolonena, jak i John Murray.
W drugiej tercji nie musieliśmy długo czekać na zmianę wyniku. Już w 22. minucie Peter Novajovský popisał się świetnym podaniem do Michaela Cichego, a ten nie miał większych problemów z trafieniem do siatki.
Ostatnia odsłona była najbardziej obfita w bramki. Zacznijmy od tego, że na jej początku trzeciego gola dla tyszan zdobył Siergiej Dorofiejew, zaskakując Tolonena strzałem w długi róg bramki.
Opolanie odpowiedzieli dziewięć minut później, a zasłużone gratulacje od swoich kolegów odebrał Aleksiej Trandin. Było to jednak wszystko, na co w ofensywie stać było podopiecznych Jacka Szopińskiego.
A tyszanie? Grali konsekwentnie i jeszcze przed końcową syreną zdobyli dwa gole. Na listę strzelców wpisali się Michael Kolarz i Bartłomiej Pociecha. Trzy punkty pojechały do Tychów.
Po meczu powiedzieli:
Andrej Husau, trener GKS Tychy: - Dziś oglądaliśmy wyrównany mecz, ale nasz bramkarz - John Murray zagrał lepiej niż golkiper przeciwnika. Moi podopieczni zaczęli prawidłowo grać od trzeciej tercji.
Jacek Szopiński, trener PGE Orlika Opole: - Bramkarz nam dziś nie pomógł, bo dostaliśmy za łatwe gole. Byłymomenty bardzo dobrej gry, wcale nie ustępowaliśmy tyskiej drużynie ani pod względem fizycznym, ani kondycyjnym. Po prostu ograli nas doświadczeniem i wyższą jakością. Cóż, mają w swoim składzie więcej zawodników na poziomie reprezentacyjnym. Musieliśmy sobie stwarzać bardzo dużo sytuacji, żeby strzelić jednego gola. Pomimo tego, że graliśmy z mistrzem Polski to nie wyszliśmy z przeświadczeniem, że już przegramy. Brakło skuteczności i szczęścia.
PGE Orlik Opole - GKS Tychy 1:5 (0:1, 0:1, 1:3)
0:1 - Jarosław Rzeszutko - Adam Bagiński, Mateusz Gościński (11:26),
0:2 - Michael Cichy - Peter Novajovský, Alexander Szczechura (22:04),
0:3 - Siergiej Dorofiejew - Gleb Klimienko (43:43),
1:3 - Aleksiej Trandin - Martin Przygodzki (52:56),
1:4 - Michael Kolarz - Radosław Galant (53:35),
1:5 - Bartłomiej Pociecha - Siergiej Dorofiejew, Gleb Klimienko (54:08),
Sędziowali: Przemysław Gabryszak (główny) - Daniel Lipiński, Patryk Puławski (linowi).
Minuty karne: 2-4.
Strzały: 26 - 50.
Widzów: 280.
PGE Orlik: Tolonen - Wojdyła, Kostek; Przygodzki, Szydło, Trandin - Bychawski, Gawlik; Wolkou, Jełakow, Gołowin - Stiepanow, Sznotala; Gorzycki, Svitac, Rzekanowski oraz Obrał i Skrodziuk.
Trener: Jacek Szopiński.
GKS Tychy: Murray - Pociecha, Dorofiejew; Klimienko, Komorski, Michnow - Bryk, Górny; Gościński, Rzeszutko, Bagiński - Kotlorz, Novajovský; Sýkora, Cichy, Szczechura – Bizacki, Kolarz; Kalinowski, Galant, Witecki.
Trener: Andrej Husau
Komentarze