Przełamanie w najlepszym momencie
Martin Przygodzki na pierwszego gola w barwach Unii Oświęcim musiał poczekać aż dziesięć spotkań. 27-letni skrzydłowy trafił do siatki w ostatnim starciu sezonu zasadniczego z Tauronem KH GKS-em Katowice, które biało-niebiescy przegrali 1:5.
Reprezentant Polski w 50. minucie odważnie wjechał do tercji i zaskoczył Kevina Lindskouga sprytnym uderzeniem z bekhendu.
– Być może zbyt mocno o tym myślałem i nałożyłem na siebie dodatkową presję – powiedział Przygodzki, który by pozbyć się tego piętna, rozważał nawet zmianę numeru. – Rzeczywiście, takie słowa padły, ale raczej w żartach – uśmiechnął się.
– Cieszę się, że to przełamanie przyszło w odpowiednim momencie. Ale mówiąc już całkiem szczerze, to nie będę miał nic przeciwko gdy po moich podaniach bramki będą zdobywać moi koledzy z drużyny. Najważniejsze, byśmy wygrywali – zaznaczył.
Przed hokeistami Unii niezwykle intensywny czas, wszak już jutro rozpoczną rywalizację w kwalifikacjach do fazy play-off z niezwykle niewygodnym Zagłębiem Sosnowiec. Dlatego też w starciu z katowiczanami musieli racjonalnie gospodarować siłami.
– Nie powiem, że przyjechaliśmy tutaj jak na ścięcie, ale na pewno chcieliśmy zagrać ekonomicznie, bez intensywnego forecheckingu, który pokazać w meczach o stawkę. Dzisiejsze spotkanie miało być dla nas przetarciem przed starciem z Zagłębiem – przyznał Martin Przygodzki, skrzydłowy Unii.
Warto wspomnieć, że sosnowiczanie są ostatnio w dobrej dyspozycji. W niedzielę pokonali w „Satelicie” wicemistrzów Polski 4:3, a decydującego gola zdobyli na 0,3 sekundy przed końcem regulaminowego czasu gry.
– Być może Zagłębie jest na fali wznoszącej, ale przecież nasz zespół ma ogromny potencjał. Wierzę, że zakończymy tę rywalizację w dwóch meczach – zakończył Martin Przygodzki.
Komentarze