Chłodne głowy
Unia Oświęcim pokonała w „Satelicie” Tauron KH GKS Katowice 3:0 i tym samym objęła prowadzenie w ćwierćfinałowej serii 3:2. – Drużyna dała z siebie wszystko i zasłużyła na wygraną – ocenił Witold Magiera, trener biało-niebieskich.
Oświęcimianie po tym zwycięstwie mają kilka powodów do radości. Po pierwsze dało im ono prowadzenie w serii, której stawką jest gra w półfinale. Po drugie było ono pierwszym, jakie hokeiści odnieśli w małej hali „Spodka” od 3 lutego 2017 roku. Aż w końcu po trzecie – hokeiści Unii przełamali serię pięciu porażek z rzędu wmeczach wyjazdowych.
– Przyjechaliśmy tutaj po to, aby wygrać. Drużyna dała z siebie wszystko. Od samego początku tej rywalizacji mieliśmy obraną taktykę na mecze z GieKSą. Różnie to wychodziło, ale dziś byliśmy niemal bezbłędni – przyznał Witold Magiera.
Jego zespół zdawał sobie sprawę z tego, że nie może grać z katowiczanami otwartego hokeja. Takie zabiegi kończyły się dla oświęcimian fatalnie w skutkach, bo po pierwszej odsłonie zarówno pierwszego, jak i trzeciego meczu tej serii przegrywali już 1:4.
– Przede wszystkim naszym założeniem było to, żeby utrzymać jak najdłużej wynik na zero. Wiedzieliśmy, że w miarę upływu czasu katowiczanie będą się coraz mocniej denerwować. Że w końcu popełnią błędy, a my będziemy musieli je wykorzystać – mówił trener Magiera.
W 36. minucie jego zespół objął prowadzenie po wykorzystując okres gry w przewadze. Peter König uderzył z linii niebieskiej, guma odbiła się od Petera Bezuški i trafiła na łopatkę kija Martina Przygodzkiego. Ten trafił pod ladę! Drugiego gola, podczas gry w liczebnym osłabieniu trafił Andrej Themár, który wykorzystał sytuację sam na sam z Kevinem Lindskougiem. Wynik spotkania strzałem do pustej bramki ustalił Jan Daneček.
– Wiedziałem, że na pewno będziemy mieć swoje okazje i uda nam się strzelić jednego lub dwa gole. Pierwsza bramka dodała nam więcej pewności, a ta druga przesądziła o tym, że utrzymaliśmy korzystny wynik do końcowej syreny iwygraliśmy ten mecz – zaznaczył opiekun Unii.
Na ogromne słowa uznania zasłużył Michal Fikrt, który obronił 41 uderzeń rywali i zachował czyste konto. Ta sztuka udała mu się dopiero pierwszy raz w tym sezonie, ale za w ważnym momencie.
Starcie numer sześć odbędzie się w sobotę w Oświęcimiu. Początek o godzinie 18:00.
– Wiemy jak mocną drużyną jest GKS Katowice. Przyjadą do nas również po zwycięstwo. Myślę, że będzie to prawdziwa wojna, którą będziemy chcieli za wszelką cenę wygrać. Musimy tylko zachować chłodne głowy – zaznaczył Magiera.
Tymczasem bilety na to spotkanie rozeszły się w błyskawicznym tempie. W dniu meczu sprzedaż nie będzie już prowadzona.
Komentarze