Sadrietdinow: Chcę jak najczęściej denerwować rywali
Napastnik KH Energi Toruń Artiom Sadrietdinow opowiedział nam o swoich pierwszych odczuciach dotyczących polskiej ligi. 22-letni Rosjanin wspomniał także o występie w meczu gwiazd MHL.
HOKEJ.NET: Przegraliście 1:6 w Tychach z Mistrzem Polski i wasza gra nie wyglądała dobrze. Dlaczego mieliście tyle problemów w tym spotkaniu?
- Straciliśmy szybko trzy bramki. Rywale sobie ich nie wypracowali, ale sami im je niejako sprezentowaliśmy. Nikt nie wie jak potoczyłby się mecz, gdyby nie te trzy bramki. Próbowaliśmy wrócić do gry, ale Tychy nie patrzyły na wynik i nie odpuściły ani na moment. Grali od początku do końca i nie spuścili z tonu. Dziękujemy im za to spotkanie i czekamy na rewanż w Toruniu.
Jesteś już po kilku spotkaniach na polskich taflach. Jakie są twoje odczucia co do poziomu polskiej ligi?
- Wszystkie drużyny, z którymi graliśmy, są inne, jeśli chodzi o styl gry i typy zawodników. Na razie jest to początek ligi i nie poznałem jeszcze wszystkich drużyn występujących w PHL, dlatego ciężko mi jednoznacznie ocenić polską ligę. Bardzo podoba mi się to, że kibice licznie przychodzą na mecze i dopingują swoje zespoły.
W swojej karierze miałeś okazje grać w rosyjskim MHL i kazachskiej ekstralidze. Jakie są różnice pomiędzy tymi ligami, a polską ekstraligą?
- W Rosji gra dużo młodych, bardzo szybkich chłopaków, którzy są świetnie wyszkoleni technicznie. Porównując ligę w Kazachstanie to jest ona znacznie gorsza od rozgrywek w Rosji. W Kazachstanie grają znacznie starsi, doświadczeni zawodnicy, którzy swoją grę opierają na umiejętnościach, a nie na szybkości. Dla mnie osobiście lepiej gra się przeciwko zawodnikom, którzy są dobrzy technicznie a nie szybcy. Jedynie co mogę powiedzieć o polskiej lidze, że w Tychach są zarówno szybcy jak i utalentowani zawodnicy, co czyni ich bardzo dobrą drużyną.
Graliście odpowiednio z Gdańskiem, Oświęcimiem, Sosnowcem, Janowem i Tychami. Który z meczów był dla Ciebie najtrudniejszy?
- Każdy z meczów jest ważny, zwłaszcza jeśli chodzi o walkę o mistrzostwo. Musimy zdobyć jak najwięcej punktów, aby liczyć się w tabeli. Każde spotkanie miało swój smaczek. Zarówno Gdańsk jak i Zagłębie było równorzędnym rywalem, ale Tychy to zdecydowanie najsilniejszy zespół.
W pięciu meczach zgromadziłeś pięć punktów, jest to ex-aueqo najlepszy wynik w drużynie. Czy czujesz się zatem jednym z liderów drużyny?
- Nie, nie uważam się za jednego z liderów, z wielu powodów. W każdym meczu po prostu daje z siebie wszystko dla drużyny i staram się pomóc, czy to asystując, czy też trafiając do siatki rywala.
Mieszkasz w Toruniu już przez dwa miesiące, czy miałeś okazję poznać już miasto?
- Tak, razem z innymi Rosjanami prawie codziennie idziemy na stare miasto. Jest bardzo piękne i urokliwe. Szczególnie polubiliśmy jedno miejsce. Jest to naleśnikarnia Manekin. Byliśmy tam już wiele razy. Mają tam niesamowite naleśniki, które nam Rosjanom smakują.
Czy próbowałeś już polskiej kuchni? Jeśli tak to czy coś szczególnie Ci zasmakowało?
- Nie mam pewności czy to polskie jedzenie, ale mamy zapewnione posiłki w restauracji na lodowisku. Nie wiem czy to polskie jedzenie (śmiech). W innych restauracjach czy kawiarniach jeszcze nic nie próbowałem.
Czy fakt, że w drużynie jest tak wielu Rosjan pomógł Ci w adaptacji w toruńskiej szatni?
- Nie ma znaczenia czy to Polacy czy Rosjanie. Tutejsze chłopaki całkiem dobrze znają rosyjski, to bardzo fajne i ogólnie dobrze się dogadujemy. Nie mamy problemów w komunikacji. Ja staram się używać także angielskiego. Zaczęliśmy już rozumieć nieco polskiego, gdyż trener na treningach mówi tylko po polsku.
Jak wygląda twój dzień w Toruniu? Co robisz po treningach? Masz jakieś swoje ulubione zajęcia?
- Staram się wtedy wypocząć i się zregenerować. Razem z chłopakami chodzimy na spacery do miasta, ale także czasem odwiedzamy centrum handlowe. Kiedy wolnego czasu jest dużo więcej, to chodzimy na dodatkowe zajęcia na siłowni, aby utrzymać formę. Jak widać nie robię nic nadzwyczajnego.
Cofnijmy się nieco w przeszłość. W sezonie 2016/2017 wystąpiłeś w meczu gwiazd MHL, jakie to było przeżycie?
- To było coś niesamowitego! Arena w Ufie była zapełniona po brzegi, 9 tysięcy ludzi na trybunach. Było tylu kibiców, że niektórzy siedzieli na schodach w przejściach, aby zobaczyć mecz. Na początku bardzo trudno mi było grać. Moje nogi wcale nie pracowały ponieważ czułem ogromną presję z trybun. Moja rodzina także była na trybunach, aby mnie wspierać. W połowie pierwszej tercji przyzwyczaiłem się do warunków i przestałem skupiać się na całej otoczce, a skupiłem się tylko na tym co dzieje się na lodzie. Moje drużyna wygrała ten mecz i było to niesamowite doświadczenie dla mnie. Chciałbym mieć jeszcze w przyszłości okazję wziąć udział w podobnym wydarzeniu.
Na koniec zapytam Cię o cel na ten sezon? Masz jakieś swoje osobiste cele?
- Przed drużyną został postawiony cel awansu do play-offów. Jak już w nich będziemy to chcemy namieszać i dojść jak najdalej. Ja chcę jak najczęściej denerwować przeciwników udanymi zagraniami, a zwłaszcza bramkami.
Rozmawiał: Mikołaj Pachniewski
Komentarze