Hokej.net Logo

Radziszewski: Żaden zawodnik nie może liczyć na podziękowanie od trenera Roháčka

Radziszewski: Żaden zawodnik nie może liczyć na podziękowanie od trenera Roháčka

Po blisko 20 latach kariera Rafała Radziszewskiego dobiegła końca, lecz on sam nazywa ją tylko przygodą. Przez cały jej okres śrubował bramkarskie rekordy, ale też zasłynął z niejednej kontrowersji. Zapraszamy na wywiad z jedną z najbarwniejszych postaci polskich lodowisk.


Czy długo zastanawiałeś się nad decyzją o zakończeniu kariery?


–W moim wieku na pewno przewija się więcej myśli o zakończeniu kariery, aniżeli jej kontynuacji, nie ukrywam jednak, że zamierzałem jeszcze pograć przez jeden sezon, by dociągnąć do „czterdziestki”. Niestety, nie udało się, a ja zostałem zmuszony do rezygnacji z hokeja już teraz.


Czy kryjesz w sobie żal do działaczy Zagłębia, czy jednak rozumiesz ich decyzję o odmłodzeniu składu oraz odciążeniu budżetu?


–Otrzymałem ofertę od Zagłębia, ale nie była ona dla mnie opłacalna, przede wszystkim ze względu na moje dojazdy z Krakowa, nie mam jednak do nikogo żalu. Wiadomo, że teraz nadszedł ciężki czas dla klubów utrzymujących się z miejskich dotacji. Każde miasto poniosło duże koszty związane z walką z koronawirusem, przez co sport zszedł na dalszy plan, nie inaczej jest w Sosnowcu. Stwarza to jednak szansę młodym zawodnikom, którzy mają okazją zabłysnąć w Polskiej Hokej Lidze.


Zakończyłeś karierę w miejscu, w którym wchodziłeś w świat seniorskiego hokeja. Historia zatoczyła koło?


–Pod żadnym pozorem nie określiłbym tego karierą. Karierę można zrobić za granicą, w Polsce można liczyć co najwyżej na hokejową przygodę. Miło, że skończyłem w Sosnowcu. Szkoda, że nie udało się wypracować lepszego wyniku, gdyż naszym celem była gra w fazie play-off. Niestety, w pewnym momencie odpuściliśmy zupełnie walkę z Toruniem. Nie zmienia to jednak faktu, że miło jest zakończyć grę w miejscu, w którym się ją rozpoczęło. Najpierw był u mnie Sosnowiec, następnie sezon w Nowym Targu, później nadszedł czas na przygodę w Krakowie.


Nazywasz to przygodą, a według naszych statystyk zaliczyłeś 826 spotkań na najwyższym poziomie, co jest rekordem wśród bramkarzy. Nie jesteś zbyt skromny?


–Nawet nie wiedziałem, że dzierżę ten rekord; nie śledzę statystyk. Mogło być ich więcej, mogło być też mniej, ale ja jestem zadowolony z tego dorobku.


Przylgnęła do Ciebie łatka zawodnika, którego nie imają się kontuzje. Zdradzisz nam swój sekret?


–Dzięki Bogu przez całą karierę uniknąłem poważniejszych urazów. Najpoważniejszy problem miałem z okiem, gdy wypadłem z gry na 2 — 3 tygodnie, ale można to nazwać kontuzją pozalodową. Grałem wtedy w squasha i doszło do nieszczęśliwego wypadku. Bywały też sezony, kiedy broniłem prawie we wszystkich meczach. Zdarzało mi się występować z drobnym urazem czy też chorobą, ale zdrowie dopisywało mi niemalże przez cały okres mojej gry.


fot. hokej.zaglebie.eu


Zaliczyłeś 59 spotkań z czystym kontem, co też jest ligowym rekordem. Co czułeś w końcówkach meczu, gdy nie wpuściłeś żadnej bramki i walczyłeś o shutout?


–Ta myśl na pewno pozostaje gdzieś z tyłu głowy i jest to przyjemne uczucie, gdy się uda, ale ja nie przywiązywałem nigdy żadnej wagi do liczb. Są zawodnicy, którzy zwracają na to uwagę, ale dla mnie najważniejsze było zwycięstwo. Szczerze powiedziawszy, myślałem że zaliczyłem mniej meczów na zero z tyłu, a osiągnąłem całkiem niezły wynik. Gdy wpuszczałem gola w samej końcówce, to koledzy śmiali się, że zrobiłem to celowo, by dać im szansę na nagrodę zawodnika meczu. Mówiąc poważnie, absolutnie nigdy nie wpuściłem w swojej karierze żadnej bramki intencjonalnie.


Przejdźmy do ostatniego rekordu wśród bramkarzy, a więc minut karnych, gdzie również okupujesz pierwsze miejsce. 172 minuty to dosyć mocno wyśrubowany wynik jak na golkipera. Z czego wynikała taka postawa między słupkami?


–Sędziowie się na mnie uwzięli i wlepiali te kary (śmiech). Zdarzyło się parę głupich wybryków, na które później byłem wyczulony. Nie zawsze da się jednak zapanować nad emocjami. Większość tych wykluczeń była w play-offach czy też innych meczach o dużą stawkę, w samym sezonie zasadniczym aż tyle się tego nie uzbierało. Otrzymałem trochę kar za uderzanie, ale w sytuacji, gdy napastnik zasłaniał mi pole widzenia, to starałem się go wypchnąć z pola bramkowego. Później znalazłem się pod stałą obserwacją arbitrów i byłem napominany, bym wystrzegał się takich zachowań.


Czasami jednak nie przebierałeś w środkach. Na liście Twoich przewinień znajduje się chociażby uderzanie łapaczką, czy wsadzenie kija między nogi rywala w pamiętnym meczu z Tychami.


–Tak jak mówiłem, to są emocje. Bez sentymentów dąży się do zwycięstwa za wszelką cenę. Przyznam, że były to głupie zachowania, ale perspektywa bramkarza jest często inna niż kibica na trybunach. Żałuję też niektórych głupich tekstów do sędziów, które nie były do końca kulturalne, ale przymykali oni na to oko, widząc, o jaką stawkę toczy się gra.


Jak ważnym dla bramkarza elementem jest psychika?


–Jest to pozycja, na której głowa odgrywa olbrzymie znaczenie. Przez cały mecz bramkarz ma świadomość, że jeżeli popełni błąd, to jego drużyna straci bramkę. Jest on ostatnim elementem zespołowej układanki, który może temu zapobiec. Gdy wpadnie szybko jedna i druga bramka, to można się podłamać psychicznie, wiedząc, że będzie ciężko o pozytywny wynik meczu.


fot. zaglebie.hokej.eu


Zawodnicy z pola mówią z przekąsem, że żaden bramkarz nie jest do końca normalny, skoro godzą się na łapanie krążków, które lecą z prędkością sięgającą nawet 180 km/h.


–To pozycja jak każda inna. Napastnik, który pracuje na bramkarzu i stoi na linii strzału, także jest narażony na oberwanie krążkiem. I tu mamy odpowiedź, dlaczego w Polsce mamy tak mało zawodników, którzy są dobrzy w tym elemencie – jest to po prostu niewygodne i czasami też boli. Moim zdaniem najlepszym hokeistą w tym aspekcie był Marcin Kolusz, który zdobył gros bramek dzięki temu, iż nie bał się stać w tym miejscu. Większość zawodników mimowolnie ucieka z pola bramkowego, przez co bramkarz ma ułatwione zadanie.


Na początku swojej gry w seniorskim hokeju wywołałeś nie lada sensację, gdyż grałeś z łapaczką po niestandardowej, prawej stronie. Z czego to wynikało?


–W Sosnowcu otrzymałem do wyboru dwa komplety rękawic, w tym jeden z łapaczką na prawą rękę. Podejrzewam, że gdyby każdy otrzymał taką opcję, to nie byłoby to takie rzadkie zjawisko. Gdybym nie otrzymał możliwości wyboru, to pewnie grałbym z łapaczką na lewej ręce. Później miałem problemy ze sprzętem, gdyż ciężko mi było znaleźć taki wariant w polskich sklepach, więc musiałem poszukiwać go u czeskich sprzedawców. Teraz to już nie kłopot, a młodzi bramkarze mają wybór.


Pamiętasz może, czy ktoś przed Tobą także bronił z łapaczką w prawej ręce, czy byłeś pionierem na polskich taflach?


–Przede mną był bramkarz z Bydgoszczy, Waldemar Urbański. Pamiętam, że bronił w SMS-ie Sosnowiec i pojechał nawet na Mistrzostwa Świata do lat 20. Niestety, skończył grę od razu po szkole. Teraz w lidze pojawiło się więcej bramkarzy prawostronnych.


Skąd Twój pseudonim „Dziura”? Koledzy często trafiali między parkany na treningach?


–Nawet już nie pamiętam, kto to wymyślił. Bodajże w Sosnowcu ktoś puścił takie hasło, ksywka poszła w świat i ciągnie się za mną do dzisiaj.


Wróćmy do niesławnego incydentu z kwietnia 2006 roku, który odbił się szerokim echem tuż po Mistrzostwach Świata w Tallinie, konkretnie po meczu z Austrią. Jak wspominasz tamtą sytuację?


–Moim zdaniem ktoś za bardzo to rozdmuchał, a związek miał związane ręce i musiał mnie ukarać. Ten mecz oznaczał dla nas koniec sezonu, więc pojawiło się rozluźnienie. Nie chcę się usprawiedliwiać. Było, minęło. Takie sytuacje pojawiają się po każdych mistrzostwach, tutaj to zostało źle odebrane. Otrzymałem karę finansową z klubu, ale przyjąłem to na klatę. Musiałem z tym żyć dalej, ale grałem swoje. To była dla mnie nauczka, i tyle mam do powiedzenia w tym temacie.


A co z sytuacją z 2015 roku? Czym zdenerwował Cię wtedy Włoch, że uderzyłeś go łapaczką w twarz?


–O tym właśnie mówiłem. Nasz obrońca rzucił mi przeciwnika na plecy. Ja widziałem to inaczej, patrzyłem w inną stronę. Reakcja była niepotrzebna, ale nie wiedziałem, że to nasz zawodnik zawinił w tej sytuacji. 5 minut osłabienia przy remisie było dla nas sporą komplikacją. Otrzymałem zawieszenie i musieliśmy występować ze zmiennikiem. Przeprosiłem za to całą drużynę i nic więcej nie mogłem zrobić.


fot. cracovia.pl


74 spotkania w kadrze, 10 turniejów, czy czujesz się spełniony w biało-czerwonych barwach?


–Zdecydowanie nie. Brałem udział w mistrzostwach świata, kiedy to niewiele brakowało nam do awansu. Zawsze, kiedy jechaliśmy na mistrzostwach, to kończyliśmy zazwyczaj na 2. — 3. miejscu. W końcówce mojego pobytu w kadrze wróciliśmy akurat bez medalu, ale zawsze trzymaliśmy się blisko czołówki dywizji IA. Po degradacji nie miałem już okazji zagrać w reprezentacji. Nie raz brakowało nam małego kroczku do awansu do Elity. Przykro patrzeć na naszą obecną sytuację i to, że musimy grać w dywizji IB. Mam nadzieję, że chłopcy pokażą, że są w stanie zrobić niespodziankę i powalczą o udział w igrzyskach. Liczę też, że wrócimy na należyty nam poziom.


Oceniłeś teraz dokonania drużynowe, a jak podszedłbyś do swoich występów indywidualnych? Odnoszę wrażenie, że nierzadko forma ligowa nie miała odzwierciedlenia podczas reprezentacyjnych występów. Czy po zakończeniu rozgrywek wpadałeś w mały dołek, czy to była po prostu weryfikacja poziomu naszej ligi?


–Zgodzę się po części, że to też była weryfikacja naszej ligi. Najlepszy indywidualnie turniej jaki wspominam przypadł wtedy, kiedy jechałem na turniej w 2005 roku jako drugi bramkarz, bo Tomek Jaworski był pewniakiem na „jedynkę”. Wypadł jednak z gry na 2 dni przed wyjazdem na Węgry. Broniłem wtedy w każdym meczu. Przegraliśmy mecz o awans wynikiem 2:3 z Norwegią, która od tamtej pory już nie spadła z Elity. Tym bardziej czuję żal, gdyż graliśmy naprawdę dobrze. Podczas moich występów nie odczuwałem żadnej presji, ale za każdym razem czegoś brakowało. Zawsze znajdowała się ta jedna drużyna, która była po prostu lepsza.


Jak reagowałeś na kibicowskie prowokacje po turnieju w Tallinie?


–Najbardziej obrywało mi się w Sanoku. Kibic drużyny przeciwnej zawsze chce zdeprymować i zdekoncentrować bramkarza, by się zdenerwował. Na mnie działało to mobilizująco i bardzo lubiłem grać w Sanoku. Po zakończeniu kariery otrzymałem masę wiadomości od kibiców z Sanoka, za które bardzo dziękuję. Na większości lodowisk znalazłyby się jednostki, które starały się mnie wytrącić z równowagi, ale nie traktuję tych osób poważnie.


Które spotkanie w przeciągu całej kariery najbardziej zapadło Ci w pamięć?


–Było wiele meczów, które wspominam i na pewno zostaną ze mną do końca życia. Z potyczek o tytuł mistrzowski najbardziej zapamiętam ostatnią batalię z Tychami, kiedy z rezultatu 1:3 w meczach udało nam się zwycięsko wyjść na 4:3. To było naprawdę coś niesamowitego, kiedy udało nam się na wyjeździe wybronić w potencjalnie ostatnim meczu sezonu. Wtedy było widać w szatni, że każdy uwierzył w tytuł mistrzowski. Nigdy nie przeżyłem takiej radości, jak po bramce Šinágla w dogrywce decydującego meczu.




Prawie całą karierę spędziłeś w Krakowie, ale zdarzył Ci się też roczny epizod w Podhalu. Każdy wiązał z Tobą duże oczekiwania, ale sam pobyt był krótki. Wspominasz ten etap pozytywnie czy negatywnie?


–To był naprawdę udany okres, spędzony z świetną drużyną i super zawodnikami w rewelacyjnej atmosferze. Wspominam pierwszy przyjazd do Sosnowca, kiedy w Zagłębiu była straszna bieda. Nie było widać pieniędzy, zespół istniał tylko na papierze. Do Nowego Targu wyjechałem jako młody zawodnik, nie wahałem się skorzystać z tej oferty. Zaczynałem jako drugi bramkarz, później broniłem na zmianę z Krzysztofem Zborowskim, a faza play-off należała już do mnie. Wygraliśmy Interligę, zdobyliśmy Puchar Polski, a w finale mistrzostw Polski przegraliśmy z Unią, która dysponowała silnym składem. Niewiele brakowało, a bym został na następny sezon, ale pojawiła się interesująca oferta z Krakowa. Cracovię trenował wówczas sosnowiczanin Mieczysław Nahunko, ściągnął również Damiana Słabonia i Piotrka Sarnika, z którymi się dobrze znałem. Początki były naprawdę ciężkie, było wtedy zaledwie kilkunastu zawodników, ale jakoś to funkcjonowało. W pierwszym sezonie zajęliśmy trzecie miejsce, a później było już tylko lepiej. Profesor zwiększał nakłady finansowe, a Cracovia rosła w siłę.


Jak wspominasz współpracę z Rudolfem Roháčkiem? Kiedyś go bardzo chwaliłeś, a później coś pękło.


–Potrafię odwzajemnić się okazanym mi szacunkiem. Kiedy pracujesz z kimś blisko 14 lat, to zdarzają się lepsze i gorsze momenty, a tych pierwszych było na pewno więcej. W moim ostatnim sezonie w „Pasach” przegraliśmy walkę o finał z GKS-em Katowice, który miał bardzo dobrą ekipę. Przyznam szczerze, że moje występy nie należały wtedy do najwybitniejszych. W meczu o brąz z Podhalem doszło do sytuacji, kiedy trener się do nas zupełnie nie odzywał. Po treningu wygłosił listę zawodników, którzy nie pojadą na to spotkanie. Nie siedziałem więc wtedy nawet na rezerwie, tak samo w drugim meczu. Nie walczyliśmy nawet o medal, bo trener nie wyrażał takich ambicji. Obowiązywał mnie jeszcze roczny kontrakt, a ja dostałem wypowiedzenie. Najbardziej zabolało mnie jednak to, że po tych wszystkich latach trenerowi zabrakło odwagi, by podziękować za cały okres współpracy. Później na siłę klub zorganizował jakieś pożegnanie, a on się wtedy pojawia i chce nam uścisnąć dłoń w podzięce. To chyba nie był najlepszy moment na jego obecność. Ta sytuacja nie dotyczyła tylko nas, bo nikt, kto odchodzi z Cracovii, nie może liczyć na zwykłe „dziękuję” z ust szkoleniowca.


Czyli jesteś zdania, że na pożegnanie z trenerem czas był wcześniej, aniżeli na ceremonii?


–Jak najbardziej. Nie mam żalu do nikogo, że postanowił przebudować drużynę. Przecież o to w tym wszystkim chodzi, żeby osiągać jak najlepsze wyniki. Zagraliśmy słaby sezon, mogliśmy rozstać się w przyjaźni, ale tak się nie stało. Cały pobyt w Krakowie wspominam jednakże niezwykle miło, był to czas pełen sukcesów.


7 zdobytych medali to ogromny dorobek, który z nich smakował najlepiej?


–Najlepiej wspominam pierwszy i ostatni. Zdarzały się też wariackie finały, kiedy prowadziliśmy w meczach 3:0 z Jastrzębiem, a później przegraliśmy 3 mecze, by wygrać w decydującym spotkaniu. Każde zwycięstwo smakuje niesamowicie, ale zdarzały się też porażki. Kiedy graliśmy w Nowym Targu z Podhalem byliśmy już niemalże pewni mistrzostwa, a zostaliśmy skarceni 0:4. Każda biografia ma swoje wzloty i upadki, nie inaczej było u mnie. Na pewno jednak zapamiętam każdą osobę, która tworzyła tę drużynę. To zostanie ze mną do końca życia, nie ma się co obrażać, życie toczy się teraz dalej.


W Krakowie grałeś od 2004 roku, a od tego czasu kończyliście rozgrywki częściej z medalem na szyi, niż bez niego. Przytrafiły się też medale, kiedy nikt na was nie stawiał. Czy działacze nie podchodzili zbyt gwałtownie do składu, wymieniając większość ekipy po drobnym potknięciu?


–Kiedy zdobywaliśmy złoto na 100-lecie klubu, w następnym sezonie mocno się osłabiliśmy. Wystarczy spojrzeć na Tychy, gdzie po każdym triumfie drużyna staje się jeszcze mocniejsza. Są mistrzami od 3 lat i dokonują jedynie drobnych korekt. Zdarzyło się jednak kilka razy, kiedy to mieliśmy potencjalnie gorszy skład niż GKS, a byliśmy w stanie z nimi wygrać. Teraz wszystko wskazuje na to, że mogą oni zdominować całą ligę na lata. U nas po mistrzostwie dochodziło czasem do wymiany nawet połowy składu.


Nie uważasz, że w Krakowie podejmowano zbyt duże ryzyko, dokonując tak istotnych zmian personalnych tuż przed fazą play-off?


–Moim zdaniem nie chodzi tu o finanse. Nie znam wizji zarządu, ale myślę, że trener może liczyć na spełnienie każdej zachcianki. Kwestie finansów czy premii nigdy nie były problemem, niestety po sukcesach skład był osłabiany. Najbardziej odbija się to na zawodnikach, którzy są związani z klubem przez dłuższy okres.


Osoba trenera to jedno, a co sądzisz o zachowaniu działaczy?


–Są tutaj dwie strony medalu. Danielowi Laszkiewiczowi wypowiedziano umowę na 2 tygodnie przed jej zakończeniem, mi został rok. W hokeju funkcjonuje to inaczej niż w piłce nożnej, nie możemy liczyć na wypłatę pełnej kwoty kontraktu w przypadku jej rozwiązania. W jego świetle zawodnik nie ma żadnych praw, klub może zrobić z nim wszystko. Działacze podążają w 100% za trenerem. Nie mam jednak do nich żadnych zarzutów, podziękowali mi po moim odejściu, a trener nic nie zrobił w tym kierunku.


Czy to prawda, że działacze Cracovii zawrócili Cię z drogi do Nowego Targu, gdzie miałeś już przedłużać umowę?


–Tak, to prawda, już byłem wstępny dogadany i miałem związać się z Podhalem na nowy sezon. Ale żeby dostać się do Nowego Targu, musiałem przejechać przez Kraków, gdzie spotkałem się z prezesem Adamem Ziębą. Zaproponowane warunki były dla mnie dużo korzystniejsze niż w Nowym Targu, więc postanowiłem dołączyć do „Pasów”. To była dobra decyzja, Cracovia jest jednym z najsilniejszych i najstabilniejszych finansowo klubów w lidze.


Czy swoją przyszłość dalej wiążesz z hokejem na lodzie?


–Na tę chwilę nie mogę niczego wykluczyć. Chciałbym przy nim zostać i mieć z nim ciągłą styczność. Grałem przecież przez całe życie, a teraz nadszedł czas, kiedy może mi go zabraknąć. Na ten moment nie mam ukończonych żadnych kursów, ale na pewno chciałbym podążyć w tym kierunku, chociaż jeszcze nie jest to odpowiednia chwila. Prowadzę własną firmę, co zajmuje mi sporo czasu. Zobaczymy, co czas przyniesie.


fot. zaglebie.hokej.eu


Rozmawiał: Sebastian Królicki

Liczba komentarzy: 0

Komentarze

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze. Zaloguj się do swojego konta!
Wypowiedz się o hokeju!
Shoutbox
  • PanFan1: ... wielkotygodniowy ...
  • narut: trza iść... jeszcze nie...
  • AgniechaNT: Dobra decyzja narut
  • AgniechaNT: Fanie playoffy już blisko, dzidzio, rawa i narut oglądamy jak rok temu ?
  • PanFan1: Ja na pewno Aguś - miło zaś widzieć
  • narut: AgniechaNT - dzięki i na miarę swoich możliwości też powalczę, przynajmniej spróbuję...
  • rawa: Aga oczywiście, że wspólnie pooglądamy. Zaptaszam do wspólnego oglądania Kocurów w niedzielę z Detroit. Bedę na meczu więc liczę że dołączycie. Pozdrowienia z Arizony.
  • PanFan1: Runął most w Baltimore
    https://youtu.be/sweWMxpTwKg?si=kkG0wA8RXxt2jKgh
  • PanFan1: Rawa ? coś ty tam narobił ??
  • emeryt: Trener Zupa,Majk,Pani Anna 2025
  • emeryt: Wielka Trójca stworzyła Potwora
  • Oilers: Nic tylko mieć nadzieję, że na polskiej edycji NHL 25 nie zobaczymy Dziubińskiego
  • Simonn23: Wrzesień 2024, Unia - Trinec w CHL. Pomarzyć można :-P
  • hanysTHU: Ciś Kometa ciś!!!
  • C!chy: Oilers,-mają w końcu zrobić PLH w NHL 25 czy to tylko plotka?
  • narut: no i Budziejowice doprowadzają do remisu 3-3 w rywalizacji z Trzyńcem... zaś Litwinów pokonuje 4-1 Kometę i melduje się w półfinale.. 7 mecz w Trzyńcu - emocje będą niezłe, ciekawe czy brak Jerabka nie będzie kluczowy dla tej rywalizacji.. tak czy inaczej - gratulacje dla Pawła Zygmunta, bo na tym etapie rozgrywek jeszcze nigdy nie było mu dane grać, super (!)
  • Paskal79: No ciekawe czy w historii czeskiej ekstraklasy był przyląde by drużyna przegrywająca 0:3 doprowadziła do 4:3 ,pewnie mogło się zdarzyć, choć tylko strzelam......
  • Simonn23: Coś się w Trzyńcu zacięło, nawet jeśli awansują, to obawiam się, że praska Sparta nie da im większych szans
  • narut: Sprata tym bardziej będzie ciężka dla tak grającego Trzyńca do przejścia, że ma z nim stare porachunki do wyrównania, także te z zeszłego roku..
  • Paskal79: No ciekawe bjakbto będzie w 7; meczu.......
  • hanysTHU: No i duppa, graty chemicy!
  • Simonn23: No jestem bardzo ciekaw czy w czwartek staną Stalownicy na wysokości zadania czy będzie ogromne rozczarowanie
  • Luque: Tymczasem polscy piłkarze mają karne o awans
  • Luque: No nie pamiętam żeby kiedykolwiek strzelili 5 karnych pod rząd, jakiś cud
  • Simonn23: A takie pytanie do nowotarżan, jeździcie na mecze do Popradu?
  • omgKsu: Bilety na finał w Oswiecimiu już w sprzedaży on-line , także spieszmy sie kupować bo tak szybko sie sprzedają ;)
  • rober03: Zakupione na oba mecze. Tak coś czułem że szybciej będą
  • TenHasek;): Na ten drugi mecz w Oświęcimiu to nie kupujcie chyba że lubicie masochistyczne tematy ;D Po co znowu oglądać jak Katowiccy zawodnicy się oblewają szampanem i biorą puchar do Katowic
  • omgKsu: Słaba napinka haszku , próbuj dalej ;)
  • Andrzejek111: Co powiecie o wyprzedaży dwóch pierwszych meczy w Satelicie (~1400)??
  • hanysTHU: Kupujcie, ja czekam do wtorku. Wtedy kupię. Jest pula dla karneciarzy także mi nie zabraknie.
  • hanysTHU: Druga sprawa to zobaczymy ilu kibiców sukcesu będzie przed telewizorami...
  • hanysTHU: Na razie to się oblewają zimnym potem z napinki.
  • hanysTHU: A tak naprawdę to żałuję, że nie mamy większych hal z sektorami dla gości, bo dwie najlepsze ekipy ultras w thl by miały okazję się zmierzyć na oprawę.
  • Ligota_GKS: Na przełomie wieku do Was jeździliśmy, ale wiadomo jak to wtedy wyglądało i czym się kończyło
  • Młodziutki: W kurniku będzie 1400 u nas 4000 niezła proporcja
  • Kudlaczenko: No i?
  • Simonn23: wstyd żeby w Katowicach nie było porządnego lodowiska
  • omgKsu: Po co jak na lidze te marne 1400 mieli ciezko uzbierac
  • Ligota_GKS: w Oświęcimiu też tłumy nie chodziły na zasadniczy. Przykład Sosnowca pokazał, że potrzebne są nowoczesne obiekty, żeby podnieść frekwencję
  • unista55: Marketingowo lepiej, by to Unia grała w LM... pokazalibyśmy przynajmniej Europie, że w Polsce i 4000 może przyjść na mecz. Ale co ma być to będzie :)
  • PanFan1: Szkoda że nie da się zorganizować chociaż finałowych meczy w spodku, bo się nie da prawda ?
  • Paskal79: Panowie dlatego trzeba coś zrobić ,by projekt który wygrał na remont naszego lodowiska nie wszedł na życie ,bo pamiętajmy już nigdy nowego lodowiska ,czy nowoczesnego nie będzie , jakie to ważne dla miasta , mieszkańców i zawodników, przykład Sosnowca pokazuję jakie to ważne,wtedy można organizować praktycznie wszystkie ważne imprezy hokejowe i nie tylko! A tak będziemy mieli taką,, starą babę ''która była u kosmetyczki i się podrobiła a w środku dalej starość i ruiną składowisko 60 la
  • omgKsu: Amen.
  • Paskal79: To fakt jakby przyszło nawet ok 2500-3000 tyś na LM i taka oprawa to na pewno by na tych europejskiej działaczach zrobiło wrażenie,bo nie ukrywajmy LM w Europie niee ciszy się uznaniem i niee wiem czy 30/40 %pojemnosci lodowisk są wypełniane no i łatwiej skusić zawodników do podpisania kontraktów,bo kasa b ważna,ale to już jakiś argument, choć droga ciężka i daleka do tego Ale ja stawiam 4:2 w serii dla Uni:-)
  • Paskal79: No pewnie w spotku trzeba zarezerwować termin wcześniej , choć może być wolny,ale koszty zamrożenia lodu i zrobienia lodowiska i band to duże koszty, raczej ciężko do ogarnięcia, choć było by super,dla kibiców pewnie na takie final w spotkaniu przyszło by 5-7tys a może i więcej no i goście by się zmieścili:-)
  • hanysTHU: Zawsze można grać w Sosnowcu. Teren neutralny;)
  • PanFan1: Toronto: po meczu Leeafs, potrzebują czterech godzin i 21 osób obsługi, żeby przygotować halę dla Raptors - ludzie dlaczego u nas nie może być normalnie ??? Może my po prostu zbyt mało wymagamy od swoich pryncypałów ? Łatwo nas zbyć tanią bajeczką że się nie opłaca i nie da (qoorwa wszędzie się da, tylko nie u nas)
  • PanFan1: https://youtu.be/UTnnX6M5K-4?si=75N-m8pm58Tj0st2
  • hanysTHU: Madison Square Garden też w momencie się przeobraża.
  • hanysTHU: Ale takie podejście,że się nie da. Płacę podatki to kujwa wymagam.
  • hanysTHU: Ale na komisje, audyty audytów to ja nie chcę płacić
  • TenHasek;): Szkoda ,że w Oświęcimiu nie ma hali jak w Ameryce . Myślę ,że lekko zapełnili by hale na 60 tysięcy . Bilety by się sprzedały w pół dnia i jeszcze trza bilbordy w "centrum" " miasta " postawić
  • Paskal79: Szkoda faknie było by spodek odwiedzić na takim finałowym meczu,no trudno, choć atmosfera tu i tu będzie gorącą to pewne
  • PanFan1: Powiem Ci Paskal że chętnie bym się wybrał, akurat w PL będę i myślę że spodek byłby pełny.
  • PanFan1: Dokładnie to mam na myśli Hanys, śmierdzi mi w tym wszystkim zwykłym lenistwem, a nie to że się nie da.
  • Paskal79: Nie lenistwem kasa panowie kasa,i może termin bo kto na początku roku,zarezerwuje spodek na finał w hokeju!?, jakby Katowice niee weszły to straty byłby ogromne,bo ani meczy ani innych imprez nie było by
  • Paskal79: Panfan a może były pełny dużo kibiców z Katowic by było mogłoby z Oświęcimia też przyjechać,a w dodatu pewnie trochę kibiców z innych drużyn i miast z okolic by wpadło na finał,bo zapowiada się bardzo ciekawa batalia.....
  • PanFan1: ... ale jak trzeba wiec dla aktywu partyjnego, z darmowym kateringiem, gorzałą i [****]mi ogarnąć, to się terminy znajdują od ręki ? 😉
  • PanFan1: ... dziewczynkami...
  • PanFan1: Łatwiej byłoby zapełnić spodek poczas finału THL, niż np. na mecze Repry.
  • Arma: Żeby zapełniać cokolwiek to najpierw kibicom trzeba pokazać ten sport bo poza Południem i Toruniem to mało kto wie że w PL jest hokej. Jak nie było klubu z ekstraklasy w mieście to raczej nowy widz się nie dowie o tym sporcie.
  • PanFan1: I tak i nie Arma, jak byłem w styczniu u siebie, spotkałem młode małżeństwo z trójką dzieci u nas na hali przed meczem - poznaniacy - przyjechali w koszulkach "koziołków", bo chcieli obejrzeć polską ligę i Podhale. W Nottingham (na MŚ) była masa Polaków z Gdańska, ale i z Bydgoszczy byli i wrocławiaków spotkałem, nie jest zaś tak że ten nasz hokej jest całkiem nieznany
  • PanFan1: Poza tym wracając do finału THL, mecze będą w TVP, będą zapowiedzi, gdyby było to ogarnięte w spodku, masz pełną halę na bank, was z Oświęcimia przyjechałoby "legion", Gieksy na pewno nikt nie musiałby namawiać, a i takich wolnych strzelców jak w tym przypadku mnie, dwa razy powtarzać nie trzeba by było, no tylko trzeba wpierw się za to było zabrać
  • m1chas: Biletów na sobotę online już nie ma 🙂
  • Arma: Bilety na spodek by się wyprzedały od razu ale zabezpieczenie takiej imprezy to byłby horror dla służb.
  • PanFan1: Arma proszę cię, nie wymyślaj, skoro inne dyscypliny można zorganizować i wszędzie indziej można, to i hokej by się dało, tylko trzeba najpierw chcieć.
  • J_Ruutu: Problemem nie jest zabezpieczenie spodka, lecz zrobienie i utrzymanie tam lodu.
  • PanFan1: kiedyś się robienie lodu w spodku udawało, chyba że teraz aparatura już niedomaga ?
  • hubal: władzom się nie opłaca , mniej kasy do zajumania
  • hokej_fan: Bilety online na sobotni mecz w Oświęcimiu wyprzedane
  • hokej_fan: Będzie się działo
  • Hokejowy1964: Aparatura, w trakcie ostatniego remontu, została że to tak ujmę "zdekompletowana". To po pierwsze. Po drugie biletów sprzedało by się max 3, w porywach 4 tysiące i taka liczba w Spodku słabo wygląda. Duża część biletów trafiłaby do kibiców sukcesu i oni już nie stworzą takiej atmosfery jaką mamy na małej hali. Spodek jest we władaniu tak zwanego "operatora" a oni nie są skorzy do współpracy z Klubem, Del karnie mówiąc. W wielkim skrócie to tyle.
  • hokej_fan: Biletów na mecze sobota-niedziela w Oświęcimiu, online już niema. Rozeszły się w kilka godzin.
  • Arma: Ale kibic sukcesu nie ma stworzyć atmosfery. Ma kupić bilet, kupić jedzenie i być liczbą w sprawozdaniu. Niestety ale dla żywotności dyscypliny, kibice sukcesu są najważniejsi. Każdy kto chodzi na hokej regularnie, będzie chodzić dalej, to bańka tak wąska i zamknięta na nowe osoby. Kiedyś jak ta dyscyplina się nie zawinie w kraju, będzie trzeba zburzyć małe obiekty i zbudować większe dla kibiców którzy przyjdą na mecz raz w miesiącu albo od świeta
  • uniaosw: Zakładając że było 2000(na pewno nie mniej) biletów online na każdy dzień online to dzisiaj poszło w sumie 4000 biletów, Brawo
  • uniaosw: Bez tego drugiego online oczywiście
  • omgKsu: Brawo kibice z miast finalistów :)
  • hokej_fan: Hasło się sprawdza. "Oświęcim - tu się dzieje"
  • PanFan1: To o tym Hokejowy nie wiedziałem, czyli w spodku lodu nie uświadczy. Ale co do możliwej ilości sprzedanych biletów na taki event to z Tobą zapolemizuję, myślę że ze 3K to sam Oświęcim by łykał, u nich nikogo na hokej zapraszać nie trzeba, a mają blisko do Kato. Waszych też przecież byłoby dużo, no i jeszcze wonych strzelców też by było sporo.
  • Hokejowy1964: PanFan moim zdaniem w naszych realiach jest niewykonalne to co proponujesz.. Nie przy tej mentalności kibiców.
  • PanFan1: Masz ich na co dzień, więc trudno mi z Tobą o tych sprawach dyskutować, chociaż tyscy i nowotarscy pokazali ostatnio że da się.
  • Hokejowy1964: Wy kibicowsko jesteście inaczej postrzegani. Nie wyobrażam sobie takiego klimatu za kilka dni na meczach finałowych. Za dużo naleciałości kibolskich z piłeczki skopanej niestety....
  • Luque: Nitrasa zaproście do młyna... polansuje się chłop trochę ;p
  • rober03: A ja bym tak obejrzał finał przy piwku pokomentował nawet trochę sobie nawzajem podokuczał a potem pogratulował zwycięzcy i wrócił do domu
  • KOS46: Myślę, że "Spodek" przy tym zainteresowaniu wydarzeniem wśród kibiców, to mógłby zostać szczelnie wypełniony. Już na PP z Tychami w Krynicy oświęcimianie zdominowali trybuny, i nie myślę tu jedynie o sektorze kibolskim. W Katowicach, do których mamy blisko to myślę, ze przy takim głodzie sukcesu to 3000 mogłoby się wybrać. A i nasi kibole mają tam wielu przyjaciół. Mogłoby być grubo... Miejscowych też przyszłoby dużo więcej niż do małej hali.
  • tombot64: To na szczęście czysta fantastyka i pobożne życzenia, najwięcej kibiców Unii to by przyjechało wyremontować spodek z Chorzowa haha, zapomnijcie.
  • hanysTHU: Jeszcze bilety w rozsądnej cenie i byłoby pełno. Byłem na zagranicznych gwiazdach ligi vs repra i było pełno. Bilety były wtedy po dychę;) Z górnych miejsc nie widać krążka ale był full.
  • flashki80: ale na co komu "kibice" kerzy nawet kolory linii by pomylili? Dla Małopolan: ci z chorzowa wam przetłumaczą
  • flashki80: P.S. oby ten głód nie został zaspokojony...
  • PanFan1: Ludzie o co tu chodzi z tym Chorzowem ?
  • Luque: O to, że Unia z kibolami Ruchu się przyjaźni ;)
  • Andrzejek111: Nie Unia, tylko kibole Unii
  • PanFan1: Przecież Chorzów ma nie wiele wspólnego z hokejem, choć kibicować każdemu wolno.
  • hubal: Ruch 3yma z Wisłą K a Unia Oś kibicuje Wiśle PanieF1
  • Luque: Jeśli chodzi o sport to kiedyś przed meczem reprezentacji chciałbym usłyszeć prawdziwy hymn Polski
  • Luque: https://m.youtube.com/watch?v=PsUIGY_b99M&pp=ygUEUm90YQ%3D%3D
  • S'75: Nie Unia Oświęcim kibicuje Wiśle...tylko kiedyś dużo osób jeździło na Wisłę i był to raczej FC niż jakaś zgoda ...czy jak tam zwał...
  • RafałKawecki: Ja tam kibicuję tym co aktualnie grają z GTS Wisła. Ten klub zawsze będzie mi się kojarzył z milicją.
  • TenHasek;): Ogólnie to [****] WRWE i tyle w temacie piłkarskim 🤣
Tylko zalogowani użytkownicy mogą korzystać z Shoutboxa Zaloguj się!
© Copyright 2003 - 2024 Hokej.Net | Realizacja portalu Strony internetowe