Doherty: W play-offach zajdziemy naprawdę daleko!
Zapraszamy na kolejny wywiad z cyklu „Rozmowa Tygodnia”. Tym razem naszym gościem był Taylor Doherty, zawodnik Comarch Cracovii. 29-letni obrońca opowiada nam o m.in. poziomie gry w Polsce, o tym, dlaczego nie zadebiutował nigdy w NHL oraz celach Cracovii na ten sezon.
HOKEJ.NET: – Dlaczego zdecydowałeś się grać dla Cracovii w tym sezonie?
Taylor Doherty: – Bardzo wiele słyszałem o Krakowie zanim tu przyszedłem. Wiem, że to piękne i wspaniałe miasto, a Cracovia to doskonale zorganizowany klub, nieodstający organizacyjnie od reszty klubów europejskich. Więc kiedy tylko pojawiła się szansa występowania tutaj, byłem bardzo podekscytowany i nie miałem wątpliwości, że to będzie dobry wybór.
Czy miałeś oferty z innych klubów przed sezonem?
– Tak, jasne. Było ich kilka, jednak od początku zdecydowanym faworytem dla mnie była Cracovia.
Co sądzisz o poziomie naszej ligi? Czy byłeś rozczarowany po pierwszych spotkaniach czy może PHL pozytywnie Cię zaskoczyła?
– Jak dotąd jestem pod dużym wrażeniem poziomu waszej ligi. Jest wielu naprawdę dobrych, zaawansowanych technicznie graczy i dzięki temu tempo gry jest w PHL jest dobre. Jestem naprawdę pozytywnie zaskoczony.
Grałeś między innymi w swojej karierze w Orli Znojmo, które ówcześnie występowało w EBEL. Jak ta liga prezentowała się na tle naszej? Poziom i dynamika gry są wyraźnie wyższe? Czy może nie odczułeś dużej różnicy między naszą ligą a EBEL?
– Pod pewnymi względami są to rzecz jasna ligi porównywalne. Praca trenerów i zajęcia przeprowadzane z zawodnikami są naprawdę podobne i nie różnią się wiele od tych tutaj w Polsce. Natomiast co do samej gry, to dynamika i intensywność zdecydowanie wyższa jest w EBEL. Gra tam bardzo wielu zawodników z Ameryki Północnej, co oczywiście przekłada się na szybkość gry i liczbę strzałów. W EBEL gra się bardziej „po kanadyjsku”.
Wróćmy jeszcze do Cracovii. Wspomniałeś o pracy trenerów w EBEL, jak zatem oceniasz, patrząc przez pryzmat swoich dotychczasowych szkoleniowców, trenera Rudolfa Roháčka? Co sądzisz o jego metodach treningowych? Czy uważasz, że możliwość trenowania z nim podnosi twoje umiejętności?
– Trener Roháček jest naprawdę dobrym szkoleniowcem. Jest w stanie wykrzesać z każdego ze swoich zawodników po sto procent możliwości, a przecież to naprawdę trudna sztuka. Jest też dobrym psychologiem. Potrafi rozmawiać z zawodnikami, a przede wszystkim ich słuchać. Ma bardzo dużą wiedzę na temat hokeja i doskonale wie, jak ją przekazać. Wiem, że jest bardzo szanowanym trenerem w waszym kraju, czemu wcale się nie dziwię.
W ostatnim meczu byliście naprawdę blisko wygranej z GKS-em Tychy. Co mówił do was trener po tej porażce? Rozumiem, że możecie mieć do siebie ogromny żal po tym meczu.
– Byliśmy bardzo rozczarowani rezultatem, bo przecież zagraliśmy naprawdę dobry mecz! Szkoda tylko tego, że z taką łatwością roztrwoniliśmy przewagę wypracowaną po pierwszej tercji, ale GKS to nie jest przypadkowa drużyna. Po słabym początku błyskawicznie wzięli się za odrabianie strat, ale my też nie składaliśmy broni. Poszliśmy na wymianę ciosów co trwało aż do rzutów karnych, a najazdy, jak wiadomo, to loteria. Trener był rzecz jasna zły, że nie utrzymaliśmy trzybramkowej przewagi, ale znał klasę rywala. Wiedział, że to może być bardzo trudne zadanie.
GKS Tychy to naprawdę mocna drużyna. Z kim oprócz tyszan grało się wam dotychczas najciężej?
– Zdecydowanie z GKS-em Katowice oraz z Jastrzębiem. To dwie klasowe drużyny, naprawdę mocne w tym sezonie. Mogą jeszcze wiele namieszać.
Na co zatem stać Cracovię w tym sezonie?
– Na ten moment gra nam się naprawdę dobrze. Z każdym praktycznie meczem czujemy się mocniejsi jako drużyna, ale też ja jako zawodnik czuję, że podnoszę swoje umiejętności. Jeżeli utrzymamy ten progres, to jestem pewien, że zajdziemy naprawdę daleko w play-offach.
Oddalmy się nieco od naszej ligi. W 2009 roku byłeś draftowany już w drugiej rundzie przez San Jose Sharks. Co się stało, że nigdy nie udało Ci się zadebiutować w NHL?
– Sharksi mnie draftowali, ale (jak wielu młodych zawodników) przeniesiono mnie wtedy do AHL, żebym jeszcze się ogrywał. Tam niestety miałem serię bardzo bolesnych i nieprzyjemnych kontuzji. Jak się później okazało, był to dla mnie koniec marzeń o występach w NHL.
Nieprzyjemna sprawa… Utrzymujesz jeszcze kontakt z hokeistami, z którymi razem grałeś w AHL albo OHL, a którzy dziś występują w NHL?
– Jasne! Powiem szczerze, że jest ich tylu, że naprawdę nie ma nawet sensu ich wymieniać. Do dzisiaj mam z wieloma chłopakami bardzo przyjacielskie relacje.
Wróćmy jeszcze na koniec do Polski. Podoba Ci się życie w Krakowie?
– Miasto jest piękne a architektura naprawdę imponująca. Świetnie mi się tu mieszka, jestem bardzo zadowolony z tego, że przyszło mi żyć w Krakowie!
A czego najbardziej brakuje ci w Polsce?
– Może to zabrzmi zabawnie, ale… syropu klonowego.
Rozmawiał: Maciej Hojniak.
fot. Comarch Cracovia
Komentarze