Dzień w DEL pod znakiem bramkarzy
W DEL spore przetasowania na pozycji bramkarzy. Z Iserlohn odeszli Danny aus den Birken i Sinisa Martinovic, a z Hamburga Marc Lamothe. Dodatkowo ćwierćfinałowe rozstrzygnięcia w Pucharze Niemiec i dokończenie 24 kolejki ligowej - słowem: się działo!
Przez cały dzień sympatycy niemieckiego hokeja mieli się czym ekscytować.
Najpierw doszło do zmian personalnych w Iserlohn, gdzie władze miejscowych Roosters rozwiązali umowy z dwoma bramkarzami. Danny aus den Birken i Sinisa Martinovic zgodzili się na taką decyzję na zasadzie wzajemnego porozumienia. Aus den Birken w zeszłym sezonie (49 spotkań) i w obecnym do momentu pozyskania Manny'ego Legace był podstawowym zawodnikiem klubu. Dla Martinovica był to pierwszy sezon w barwach Roosters, ale spisywał się bardzo słabo (2 mecze). Danny przeniósł się do Kolner Haie, dla których pozyskanie bramkarza było priorytetem po kontuzji Dubielewicza. Jest to również bardzo dobra decyzja dla samego zawodnika - nie miał szans odzyskać pozycji nr 1 na bramce. Zarówno władze klubu, jak i sam trener Uli Liebsch zaczynają promować swojego juniora - Tima Siekmanna, który zaliczył już debiut w ostatnim spotkaniu z Kolner. Szkoleniowiec Iserlohn mówił o nim: "Tim przez 5 minut, jakie spędził na lodzie w ostatnim meczu zaprezentował się bardzo solidnie. Tego właśnie oczekujemy od niego w trudnych chwilach". Tak więc wszyscy zadowoleni. O przenosinach aus den Birkena do Haie wypowiadał się dyrektor sportowy Rekinów: "Wade Dubielewicz nie może na razie grać, dlatego musieliśmy szybko zareagować. Zostało nam 31 meczów do rozegrania, więc potrzebowaliśmy zabezpieczenia - inaczej zostalibyśmy z jednym bramkarzem. Cieszymy się z tych przenosin". Czy golkiper wniesie w zespół nową jakość zobaczymy już w weekend.
Z Hamburg Freezers odszedł Marc Lamothe, który przed sezonem przyszedł tu z fińskiego Pelicans Lahti i rozegrał 15 spotkań. Sam Lamothe prezentował się całkiem dobrze, ale tu również stawia się na młodość, zwłaszcza, że zawodnik narzekał na uraz. W odwodzie są jeszcze Niklas Treutle (19 lat) i Daniel Taylor (24 lata). 36-letni Kanadyjczyk wraca do ojczyzny. Z uznaniem o nim wypowiadał się trener Freezers Stephane Richer: "Dziękujemy Marcowi za jego wysiłek i życzymy mu wszystkiego najlepszego. Przez cały okres zachowywał się bardzo profesjonalnie, więc nie było problemów z rozwiązaniem umowy".
Złe wiadomości dla kibiców Straubing Tigers! Do kontuzjowanego Lee Gorena (20 spotkań - 9 goli + 18 asyst) dołączył Sebastian Osterloh (15 spotkań - 2 asysty). Michael Bakos (3 spotkania) dalej nie dostał zielonego światła od lekarzy, a sytuacja Rene Rothke (20 spotkań - 8 goli + 4 asysty) również nie jest klarowna.
W Pucharze Niemiec rozegrane zostały ćwierćfinały. Jak wiadomo uczestniczą w nim tylko drużyny poniżej DEL oraz reprezentacja Niemiec U20.
EC Peiting - Fishtown Pinguins 2:5 (2:1, 0:1, 0:3)
Starbulls Rosenheim - Hannover Indians 4:3 (1:1, 2:2, 1:0)
Ravensburg Towerstars - Heilbronner Falken 4:1 (1:1, 2:0, 1:0)
Eispiraten Crimmitshau - Niemcy U20 1:4 (0:1, 1:2, 0:1)
Dokończono również 24 kolejkę DEL spotkaniem Adler Mannheim z Hannover Scorpions.
Adler Mannheim - Hannover Scorpions 4:3 (3:0, 0:1, 1:2)
Bramki:
1:0 - Płachta (03:26 - El-Sayed, Ritter)
2:0 - King (03:46 - Glumac, MacDonald)
3:0 - Dietrich (19:26 - Brathwaite -PP)
3:1 - Dzieduszycki (26:58 - Mitchell, Baumgartner)
3:2 - Goc (46:44 - Reiss, Kathan - PP)
4:2 - Kink (53:11 - Robinson, Arendt)
4:3 - Reiss (55:07 - Dolak, Kathan)
Spora przerwa w rozgrywkach nie była korzystna dla mistrza Niemiec. Został znokautowany w 20 sekund po golach Maćka Płachty i Scotta Kinga. Do końca tercji sprawiał wrażenie ospałego i zagubionego. Efektem tego był gol do szatni dla gospodarzy, przy którym asystę zaliczył bramkarz Mannheim - Fred Brathwaite. 2 tercja rozpoczęła się podobnie jak pierwsza, ale dobre okazje zmarnowali MacDonald i Reul. Rewanżować próbował się Kathan, ale jego strzał bez problemu wybronił bramkarz Adler. To co nie udało się jemu, udało się jego koledze - w 27 minucie Matt Dzieduszycki strzelił pierwszego gola dla obrońców tytułu. Do końca tercji sporą przewagę mieli gospodarze, a Langmann uwijał się jak w ukropie broniąc groźne strzały Methota, Dietricha i Rittera. 3 tercja była najbardziej emocjonująca. Gdy po golu Goca goście wrócili do gry Scorpions włączyli wyższy bieg. Chwilę potem doskonałą okazję miał Manning, ale w bramce Mannheim nie stał byle kto... Mimo, że w 54 minucie gospodarze podwyższyli na 4-2, to Hannover w dalszym ciągu wściekle atakował, czego skutkiem był gol kontaktowy po niespełna 2 minutach. Mimo ambicji i wycofania bramkarza na 90 sekund przed końcem meczu gościom nie udało się już doprowadzić do wyrównania. Mimo porażki Hannover utrzymał fotel lidera, natomiast Adler awansował do czołowej ósemki. Oba zespoły czekają w weekend ciężkie mecze - Scorpions podejmować będą Eisbaren, a Orły jadą do Monachium.
Komentarze