27. kolejka DEL
Szlagier na szczycie pomiędzy Hannover Scorpions a Thomas Sabo Ice Tigers zwycięski dla wicelidera z Norymbergi. Oprócz tego 10 bramek w Augsburgu i długo wyczekiwana wygrana EHC Munchen.
Augsburger Panther - Eisbaren Berlin 4:6 (1:2, 1:3, 2:1)
Bramki:
0:1 - Busch (6:48 - Braun, Regehr)
1:1 - O'Connor (8:25 - Bentivoglio, Smith)
1:2 - Pederson (10:00 - Braun, Walker)
1:3 - Baxmann (27:17 - Weiss, Felski)
1:4 - Walser (29:50 - Busch, Regehr - PP)
2:4 - Tallackson (37:36 - Olver, Bentivoglio)
2:5 - Weiss (37:54 - Felski, Ustorf)
3:5 - Tallacckson (40:43 - Clarke, Olver)
4:5 - D'Aversa (48:19 - Olver, Tallackson - PP)
4:6 - Ustorf (59:24 - Walker, Walser - empty net)
Kibice Augsburga mieli obawy przed meczem z Eisbaren - ich ulubieńcy grają ostatnio co 2 dni i w dodatku przegrali swoje dwa poprzednie mecze (z Koln 2-4 i Wolfsburgiem 4-5). Larry Mitchell - szkoleniowiec gospodarzy po spotkaniu z Haie podkreślał, że jego hokeistom brakowało poświęcenia i grali z zaciągniętym hamulcem ręcznym. Dzisiaj nie brakowało zaangażowania, ale i tak nie przyniosło to korzystnego rezultatu. Mecz rozpoczął się od szybkiej kary dla Eisbaren, ale paradoksalnie to właśnie oni przeprowadzili pierwszą groźną akcję, po której w słupek uderzył Rankel. W 7 minucie goście grając po raz kolejny w osłabieniu wyszli na prowadzenie po golu Buscha. Trochę ponad 90 sekund później gospodarze wyrównali, ale cieszyli się z tego również... trochę ponad 90 sekund. 2 tercja to popis Eisbaren, którzy najpierw w 2,5 minuty posłali na deski swoich rywali, a gdy Tallackson w 38 minucie golem na 2-4 wlał trochę nadzieji w serca swojego zespołu, to 18 sekund później Weiss bezlitośnie znokautował Augsburg. Wydawało się, że nic w tym meczu się już nie może zmienić i 3 odsłona będzie tylko formalnością. Nic bardziej mylnego - Panther to bardzo waleczny zespół. Niespełna minutę po wznowieniu gry swoją drugą bramkę zdobył Tallackson (11 w sezonie), który w 49 minucie asystował przy golu kontaktowym. Od tej pory gospodarze atakowali z wielką pasję i osiągnęli ogromną przewagę wielokrotnie zagrażając Zeppowi. Wysiłky spełzły jednak na niczym, a w samej końcówce do pustej bramki strzelił Ustorf ustalając tym samym wynik spotkania.
Po meczu powiedzieli:
Larry Mitchell (trener Augsburga): "Graliśmy słabo w dwóch tercjach, w trzeciej już z rozmachem. Widzowie zobaczyli ważny mecz, szkoda że przegrany dla nas"
Don Jackson (trener Eisbaren): "Augsburg wrócił do gry w 3 tercji i mocno nas przycisnął, ale gol do pustej bramki zapewnił nam komplet punktów"
Hannover Scorpions - Thomas Sabo Ice Tigers 2:3 (0:1, 2:1, 0:1)
Bramki:
0:1 - Aab (5:32 - Likens, Chouinard - PP)
1:1 - Dzieduszycki (24:21 - Manning, Brimanis)
1:2 - Leeb (28:14 - Eriksson, Blanchard - PP)
2:2 - Goc (31:28 - Reiss, Kathan - PP)
2:3 - Likens (48:46 - Chouinard, Frosch - PP)
Mecz na szczycie pomiędzy liderem z Hannoveru, a wiceliderem z Norymbergi zapowiadał się bardzo interesująco. I taki był. 4 tysiące widzów oglądało bardzo wysoki poziom spotkania. W 1 tercji lepsze wrażenie sprawiało Ice Tigers i to właśnie gości mieli pierwszą dogodną okazją, ale Chouinard spudłował. W 6 minucie asystował jednak przy golu Aaba. Trzeba nadmienić, że mimo szybkiej ofensywnej gry Norymbergi nie zapomniała ona o konsekwentnej grze w obronie, dzięki czemu mistrz Niemiec przegrywał po 1 tercji 0-1. W drugiej odsłonie przewagę osiągneli gospodarze i w 25 minucie wyrównał Dzieduszycki, który od powrotu po kontuzji jest w fenomenalnej formie (4 mecze i 5 bramek). W niedługim czasie goście ponownie prowadzili drugi raz zdobywając gola grając w przewadze. Ehelechner bronił bardzo dobrze broniąc groźne strzały Hlinki, Goca i Kathana, ale przy drugiej próbie Saschy Goca był bezsilny. Do końca tercji wynik nie uległ już zmianie. W ostatniej tercji na początku przewagę osiągnęli goście, a dwukrotnie bliski pokonania Langa był Blanchard. Ice Tigers byli do bólu skuteczni w przewadze - w 49 minucie trzeciego gola również zdobyli w takiej sytuacji. Mecz do końca był zacięty - Dzieduszycki był bardzo aktywny (w sumie 9 strzałów w spotkaniu), ale 3 punkty pojechały do Norymbergi.
EHC Munchen - Krefeld Pinguine 4:2 (0:0, 1:0, 3:2)
Bramki:
1:0 - Julien (35:12 - Schneider, Ready - PP)
2:0 - Gyori (40:17 - Reid, Wrigley)
2:1 - Driendl (41:58 - Albers, Trepanier)
3:1 - Gyori (52:34 - Wichert, Wrigley)
3:2 - Hager (58:05 - Kelly, Shvidki)
4:2 - Schneider (59:50 - Ready, Vogl - empty net)
Po trzech porażkach po Deutschland Cup gospodarze nareszcie się przełamali i wygrali. 3 tysiące widzów dopiero od końca 2 tercji mogło poczuć się usatysfakcjowani. Dopiero wtedy mecz zaczął być naprawdę interesujący. Od samego początku obie drużyny nastawiły się głownie na obronę, dlatego zarówno Elwing, jak i Langkow nie mieli wielu okazji do zaprezentowania swoich umiejętności. W 36 minucie grając w przewadze Bawarczycy wyszli na prowadzenie. Podziałało to na nich wyjątkowo mobilizująco, bo do końca tercji mieli jeszcze dwie dogodne sytuacje. Cortina to mistrz motywacji, dlatego nie zdziwiło mnie, że już 17 sekund po wznowieniu gry w 3 tercji gospodarze prowadzili 2-0. Krefeld szybko odpowiedziało golem kontaktowym, co tylko podniosło emocje, których tak bardzo brakowało przez połowę spotkania. Dylan Gyori miał dzisiaj swój dzień i w 53 minucie zdobył swoją drugą bramkę. Pingwiny się nie poddały, na niecałe 2 minuty przed końcem ponownie wróciły do gry, ale to EHC zadało ostatni cios - już do pustej bramki.
Po meczu powiedział:
Pat Cortina (trener EHC): "Ciężko pracowaliśmy na to zwycięstwo, a i szczęście było po naszej stronie. Ta kombinacja pozwoliła nam odnieść w końcu wygraną".
Komentarze