Zbliża się 30 rocznica śmierci Walerija Charłamowa.
Nad jedną z największych hokejowych legend ciążyło istne fatum.Przyszedł na świat w dn.14.01.1948 roku w samochodzie, zginął tragicznie 27.08.1981 roku w ...wypadku samochodowym. O smutnej, trzydziestej rocznicy będzie pamiętał nie tylko cały hokejowy świat ale też wiele rodzin w Hiszpanii.
O W.Charłamowie napisano, powiedziano i pokazano na taśmie filmowej bardzo dużo. Był m.in. jedenastokrotnym mistrzem ówczesnego Związku Sowieckiego, ośmiokrotnym mistrzem świata, dwukrotnym mistrzem olimpijskim. Wspólnie z Wiaczesławem Pietrowem i Borysem Michajłowem tworzył być może najsilniejszy atak na świecie w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku. W 286 spotkaniach w reprezentacji strzelił 185 goli. Pomimo, że nigdy nie wystąpił w NHL został zaliczony w poczet tamtejszej Hall of Fame. Ciekawostką może być fakt, że W.Charłamow zaczął grać hokej dopiero w wieku 14 lat. W dzisiejszych czasach żaden młodzieniec w tym wieku nie miałby szans aby znaleźć się w jakimkolwiek szanującym się hokejowym klubie na świecie. Jednak w okresie młodości W.Charłamowa bardziej dbano o ogólny fizyczny rozwój dzieci niż obecnie - dziś bardzo wcześnie kładzie się duży nacisk na specjalistyczne treningi co budzi duży niepokój wielu lekarzy sportowych. Wokół wypadku W.Charłamowa krążyło wiele spekulacji. W tym czasie sowiecka reprezentacja przebywała w Kanadzie bez swojej gwiazdy. Mówiono o tym, że W.Charłamow prowadzi niesportowe życie, ma dosyć zwyczajów panujących w kadrze i w CSKA Moskwa itd. Wszystko to rozwiał ówczesny trener ZSRR Wiktor Tichonow. Stwierdził on, że W. Charłamow oprócz tragedii na trasie Klin-Moskwa wcześniej miał też wypadek, w którym zranił sobie nogę. Do gry w sierpniu nie był jeszcze gotowy i miał indywidualny tok przygotowania do sezonu. Pomimo, że dziennikarze tak sowieccy jak i rosyjscy z dumą pisali o W.Charłamowie to jeden bardzo istotny szczegół z Jego życiorysu starali się ukryć. Chodzi o matkę, która nosiła obco brzmiące imię Begonia i była Baskijką. Jej krewni (a zarazem też W.Charłamowa) mieszkają do dziś w Barcelonie, Madrycie i przede wszystkim w Bilbao. I tak jak to było trzydzieści lat temu dzień śmierci W.Charłamowa jest u nich postrzegany przede wszystkim jako rodzinna tragedia. Sam W.Charłamow nie zapomniał nigdy o Swoich korzeniach ze strony matki i Swojej córce dał na imię Begonita.
W.Charłamow z córką Begonitą
"Gdyby wtedy został na stałe w Hiszpanii może byłby wybitnym piłkarzem, śpiewakiem albo malarzem - bardzo lubił malować, do dziś mam Jego obrazy, są piękne"
Komentarze