Wartość waluty coraz ważniejszym czynnikiem
Na wybór pracodawcy przez zawodników wpływ mają różne czynniki. Z pewnością najważniejsze z nich to poziom sportowy oraz stabilizacja finansowa. W ostatnim czasie zawodnicy przed podpisaniem kontraktu w danym kraju zaczęli zwracać uwagę na coś jeszcze: kursy walut i rynek finansowy.
Co kursy walut mają do hokeja? Otóż naprawdę sporo. Na trzech kontynentach zawodnicy pobierają wynagrodzenia za swoją pracę, ale przecież ich apanaże nie są odporne na zmieniające się wartości walut na rynku finansowym.
I tak sporym problemem dla włodarzy kanadyjskich klubów występujących w NHL było obniżenie kursu dolara kanadyjskiego. Jednak największy wpływ na wahania kursów walutowych odczuwalny jest w innym jakże istotnym miejscu dla hokeja na lodzie. Mowa tutaj o Rosji i jej narodowej walucie – rublu. Jego wartość w ostatnim czasie również znacząco spadła, a powodem tego były rosnące ceny surowców na rynku międzynarodowym. Nie bez znaczenia pozostały również nałożone na Rosję sankcje międzynarodowe, będące następstwem konfliktów terytorialnych z Ukrainą.
Warto zauważyć, że wartość rosyjskiego rubla w ciągu ostatnich dwóch lat drastycznie spadła i jest już niższa od amerykańskiego dolara o ok. połowę. Straty te dotknęły również kluby grające w Kontinental Hockey League, które wynagrodzenia wypłacają właśnie w walucie rosyjskiej. Jednak największy deficyt odczuli sami zawodnicy. Dajmy na to, jeśli ktoś podpisał kontrakt w lipcu 2014 roku to wartość jego miesięcznego wynagrodzenia w marcu przyszłego roku była aż o 43 procent niższa w przeliczeniu na dolary. Straty poniosły również kluby w innych dyscyplinach, zwłaszcza w piłce nożnej, pomimo że wynagrodzenie wypłacane jest w zagranicznych walutach. Tutaj włodarze zmuszeni byli sięgnąć do kieszeni i wyrównać stratę.
Ale problem ten nie dotyczy tylko Rosji. Wiele publikacji ekonomicznych pisało o tzw. „wojnie walutowej", a polegała ona na celowym osłabianiu środków. W wyniku tego sporo stracił japoński jen, którego wartość spadła aż o 18 procent w stosunku do dolara. Również kraje będące w strefie euro nie zdołały obronić się przed kryzysem. I tak wartość umowy podpisanej tam dwa lata temu, obecnie jest niższa o 14 procent w stosunku do walut z Ameryki Płn. Poniższe zestawienie (dane zamieszczone na oficjalnej stronie IIHF) prezentuje stratę poszczególnych walut w stosunku do dolara na przestrzeni ostatnich dwóch lat:
Funt brytyjski + 0,57%
Frank szwajcarski -2,10%
Południowokoreański won -6,27%
Polski złoty -13,48%
Chorwacka kuna -14,00%
Euro * -14,02%
Rumuński lei -14,04%
Duńska korona -14,07%
Forint węgierski -17,50%
Jen japoński -17,84%
Czeska korona-18,47%
Dolar kanadyjski -21,03%
Korona szwedzka -22,26%
Norweski Kroner -26,99%
Kazachski Tenge -36,77%
Rubel białoruski -49,29%
Rubel rosyjski -53,52%
Ukraińska hrywna -62,95%
* Euro jest używane w wielu krajach europejskich, w tym Austrii, Finlandii, Francji, Niemiec, Włoch, Łotwy, Słowacji i Słowenii.
Wymienione powyżej czynniki, spowodowały exodus wielu czołowych graczy z KHL. Tacy zawodnicy jak Aleksandr Burmistrow, Artiemij Panarin, Kirył Petrow, Sergiej Płotnikow czy Wiktor Tichonow opuścili latem swe drużyny, by związać się z ekipami NHL. Niektórzy zawodnicy jak Andriej Łoktionow, Ilja Nikulin czy też łotewski obrońca Arturs Kulda wciąż zastanawiają się nad przeprowadzką za ocean. Niewykluczone, że uczynią to już we wrześniu. Nie tylko Ameryka Płn. jest celem migracji zawodników. Sporą popularnością cieszą się również europejskie ligi, a zwłaszcza szwajcarska National League A czy szwedzka SHL.
Taki kierunek obrali m. in. reprezentant Słowacji – Ivan Baranka czy gracze kadry „Trzech Koron” - Erik Gustafsson i Tony Martensson. Póki co w Rosji pozostały największe gwiazdy takie jak Ilja Kowalczuk, Aleksander Radułow czy Sergiej Mozjakin, ale kluby KHL muszą zdawać sobie jednak sprawę, że zatrzymanie ich będzie niezwykle trudne. Sponsorzy, wykładający środki na ich kontrakty będą zmuszeni wyłożyć więcej, co przy obecnych trudnych ekonomicznie warunkach wcale nie musi mieć miejsca.
Ale są kraje, których kryzys ekonomiczny nie dotknął w takim stopniu. Mało tego, ich waluta na przestrzeni ostatnich lat i miesięcy znacząco podrożała. Oprócz Stanów Zjednoczonych i klubów NHL z tego kraju, konkurencyjne finansowo jeśli chodzi o kursy walut stają się przedstawiciele Wielkiej Brytanii oraz Korei Południowej. Brytyjski funt zdołał oprzeć się kryzysowi walutowemu w Europie, a koreański won jest jedną z najsilniejszych walut w Azji. Wiadomo jednak, że kierunki te ze względu na stosunkowo niski poziom rozgrywek i słabe zarobki nie są oblegane przez czołowych zawodników.
Co innego tyczy się Szwajcarii, która również oparła się kryzysowi. Umowy podpisane we frankach szwajcarskich nabrały na wartości, a zarobki w przeliczeniu na euro są o ok. 20 procent większe. Jeśli dodamy do tego z roku na rok wzrastający poziom rozgrywek, przestaje dziwić fakt, że do tego kraju ściąga się coraz głośniejsze nazwiska.
W ostatnich latach do National League A sprowadzono Szwedów: Nicklasa Danielssona oraz Fredrika Petterssona, a także brązowych medalistów z Soczi – Finów Jarkko Immonena i Sakari Salminena. Ostatnio głośno było o transferze jakiego dokonał ZSC Lions Zurych, który związał się umową z Austonem Matthewsem. Amerykanin uważany jest za jeden z największych talentów i powinien otrzymać jedynkę w przyszłorocznym drafcie. Nic dodać, nic ująć.
Dobrą wiadomością dla klubów z krajów ogarniętych trudną sytuacją ekonomiczną, może być to, że prognozy finansowe często się zmieniają, a spadki walut w dłuższej perspektywie ulegają wyrównaniu. Zanim się to jednak stanie, układy sił w poszczególnych ligach mogą ulec sporym zmianom. Będzie to spowodowane czynnikami pozasportowymi o których obecnie mówi się mało, a które mogą okazać się sporym zaskoczeniem dla wielu znawców hokeja.
Komentarze