Aron Chmielewski: "Miałem trochę szczęścia" (WIDEO)
Aron Chmielewski strzelił zwycięskiego gola dla Oceláři Trzyniec w wyjazdowym meczu z Djurgården Sztokholm w Hokejowej Lidze Mistrzów. Polak przyznał po spotkaniu, że miał w decydującej akcji trochę szczęścia.
Nasz reprezentant w 58. minucie rozgrywanego w sztokholmskiej hali Hovet meczu objechał bramkę rywali i przy słupku umieścił w niej krążek obok wybranego najlepszym bramkarzem poprzedniego sezonu SHL Adama Reideborna. Dało to wicemistrzom Czech zwycięstwo 4:3 i pierwsze punkty w rozgrywkach Hokejowej Ligi Mistrzów sezonu 2018-19.
Po meczu w wywiadzie dla oficjalnej strony internetowej swojego klubu Chmielewski opowiedział o decydującej akcji. - Byliśmy po uwolnieniu i nie mogliśmy się zmienić, więc byłem trochę zmęczony. Widziałem, że krążek leci w stronę bandy, nawet nie wiem, kto go zagrał. Trochę się wahałem czy ruszyć do przodu, ale w duchu pomyślałem sobie "jesteś napastnikiem, spróbuj się tam dostać" - mówi Polak. - Musiałem walczyć z obrońcą i udało mi się wjechać przed niego. Widziałem, że bramkarz jest trochę spóźniony, więc spróbowałem mu włożyć krążek. Miałem przy tym golu trochę szczęścia.
Drużyna z Trzyńca udanie zrewanżowała się szwedzkiej ekipie za porażkę 1:6 u siebie. "Smoki" po dwóch pierwszych spotkaniach przed własną publicznością miały na koncie dwie dotkliwe przegrane, bo Tapparze Tampere uległy aż 2:8. Po tym ostatnim spotkaniu trener Václav Varaďa mówił, że jego podopieczni mają o czym myśleć. Chmielewski jednak teraz nie chce wracać do tych dwóch fatalnych występów.
- W tych dwóch meczach u siebie to nie był prawdziwy Trzyniec. Ale nie chcę wracać do tych meczów. W Sztokholmie zagraliśmy z większym zaangażowaniem i sercem, dzięki czemu zdołaliśmy zostawić tamte porażki za sobą. Zasłużyliśmy na zwycięstwo - skomentował.
We wczorajszym meczu ekipa Djurgården trzykrotnie wychodziła na prowadzenie, ale Chmielewski i jego koledzy za każdym razem odpowiadali swoim golem, aż wreszcie Polak rozstrzygnął spotkanie. - Cieszę się, że mój gol przesądził o wyniku. To był bardzo wymagający mecz, a kluczowe było to, że broniliśmy się dobrze w osłabieniu, na co pracował każdy zawodnik. Rywale byli naprawdę bardzo dobrzy w rozgrywaniu krążka - skomentował reprezentant Polski. Jego zespół obronił wczoraj wszystkie 7 gier w osłabieniu.
Gościom w odniesieniu zwycięstwa nie przeszkodziły ani większe wymiary tafli niż w ich hali, ani problemy ze stanem lodu. - Graliśmy na bardzo dużej tafli. Myślę, że w czeskiej Extralidze nikt takiej nie ma. W pierwszych dwóch tercjach lód był jeszcze w dość dobrym stanie, ale w trzeciej pojawiły się całkiem spore kałuże. Jednak warunki były takie same dla obu drużyn - powiedział reprezentant Polski, który podziękował także licznej grupie fanów z Trzyńca na trybunach. Kibice polecieli do stolicy Szwecji samolotem razem z drużyną. - To jest fantastyczne, gdy ma się kibiców zawsze przy sobie. Było ich bardzo dobrze słychać, stworzyli świetną atmosferę i dzięki temu czuliśmy się jak u siebie - powiedział.
Pierwsze zwycięstwo drużyny Oceláři w tej edycji Hokejowej Ligi Mistrzów nie zmieniło jednak jej ostatniej pozycji w grupie E. Obecnie ma 3 punkty, a do tego w przypadku równej liczby "oczek" ważny może być negatywny bilans dwumeczu z Djurgården. Jutro Chmielewski i jego koledzy zagrają z kolei na wyjeździe z prowadzącą w grupie Tapparą Tampere i po wysokiej porażce u siebie także trudno będzie sprawić, by wynik bezpośredniego dwumeczu był dla nich korzystny. Zespół, który w ubiegłym sezonie dotarł do półfinału Hokejowej Ligi Mistrzów nadal czeka bardzo trudne zadanie w walce o wyjście z grupy.
Aron Chmielewski dobrze zdaje sobie z tego sprawę. - Tym meczem dopiero zaczęliśmy naszą walkę, ale teraz wiemy, jak grać - mówi. - Musimy powtórzyć ten występ ze Sztokholmu w Finlandii. Chcemy wygrać dla siebie, dla rodzin, dla przyjaciół i dla naszych kibiców. Bardzo dobrze wiemy, że oni przeżywają hokej tak samo mocno jak my.
Komentarze