MŚ elity 2019: Dobre szkolenie i mądra selekcja to klucze do złotego medalu
- Przebyliśmy bardzo długą drogę do tego triumfu. To była wielka przygoda. Czuję się dumny i zaszczycony, kiedy myślę o tym, co zrobiliśmy jako drużyna – to słowa, którymi Jukka Jalonen przywitał się z dziennikarzami na konferencji prasowej po zdobyciu złotego medalu mistrzostw świata.
Pochodzący z Riihimäki 56-letni Jalonen objął przed tym sezonem seniorską reprezentację Finlandii, doprowadzając ją do sensacyjnego złota w zakończonych w niedzielę w Bratysławie mistrzostwach świata. Do pracy z „Suomi” wrócił po dwóch latach spędzonych w Jokericie Helsinki występującym w lidze KHL.
To już drugie złoto mistrzostw świata w dorobku Jalonena. Po raz pierwszy wywalczył je w 2011 roku również w stolicy Słowacji. W swoim dorobku ma także wygraną w czempionacie juniorów w 2016 oraz olimpijski brąz sprzed dziewięciu lat.
Pracując w charakterze asystenta zajął z seniorami Finlandii trzecie miejsce w mistrzostwach świata w 2008. Dwa lata wcześniej otrzymał Trofeum Kaleviego Numminena przyznawane najlepszemu szkoleniowcowi rodzimej Liigi. W 2012 został włączony do Jääkiekkoleijona, czyli fińskiej hokejowej Galerii Sław.
Jalonen był gościem konferencji prasowej zorganizowanej bezpośrednio po niedzielnym meczu o złoty medal, podczas której poruszył kilka ciekawych wątków, które prezentujemy poniżej.
O atutach fińskiej reprezentacji:
Spędziliśmy razem 7 tygodni, ciężko pracując na ten sukces. Chciałbym podkreślić, że moja drużyna okazała się bardzo mocna psychicznie, choć fizycznie też jej nic nie brakowało. W dwóch najważniejszych meczach straciliśmy tylko jedną bramkę. To pokazuje siłę tego zespołu.
O spotkaniu finałowym:
Finałowe starcie z Kanadyjczykami było bardzo ciężkie. To bardzo dobra drużyna. Zresztą w pierwszej tercji było widać na co ją stać. To oni objęli prowadzenie w meczu, naciskali na nas, a my nie potrafiliśmy wyjść spod tej presji. Druga tercja była dobra w naszym wykonaniu. Trzecia zresztą też, ponieważ wybroniliśmy się. Ta ostatnia partia była też dla nas szczęśliwa, ale taki jest właśnie hokej. Kanadyjczykom nie wyszła żadna z 21 prób, a my mieliśmy trzy, z czego dwie zamieniliśmy na bramki.
O fińskim systemie szkolenia, który doprowadził kadry narodowe do 4 medali mistrzostw świata w tym sezonie (złoto w seniorach i juniorach, srebro seniorek, brąz juniorek):
Wszystko zaczyna się w klubach, które wykonują świetną pracę, skupiając się przede wszystkim na indywidualnym wyszkoleniu zawodnika, tak żeby dysponował jak najszerszym wachlarzem umiejętności i był po prostu dobry technicznie. Uważam, że ten rodzaj konsekwentnego szkolenia przyniósł rezultaty, ponieważ w ostatnich latach fińscy juniorzy prezentują wyższe kwalifikacje niż było to powiedzmy dziesięć lat temu. To pokazuje, że system został dopracowany.
W ciągu ostatniego roku wielką pracę wykonała fińska federacja hokejowa, która odpowiednio wsparła drużynę narodową, robiąc wszystko, aby kontakt pomiędzy klubami a reprezentacją był jak najlepszy. Obecnie jest to ścisła współpraca, która jak widać przynosi efekty. Nasz związek cały czas monitoruje sytuację hokeja na świecie, to jakie pojawiają się nowinki szkoleniowe, trendy i w ogóle to, w którą stronę zmierza nasza dyscyplina. To bardzo ważne, żeby być na bieżąco.
O kapitanie Marku Anttili:
Marko zagrał dobrze w fazie grupowej. Faktycznie nie zdobył żadnego punktu w siedmiu meczach, ale miał sporo okazji strzeleckich, był aktywny. Tworzył dobrą formację ze swoimi kolegami, która napędzała sporo strachu rywalom. Od ćwierćfinału jego karta się odwróciła. To co zrobił było wspaniałe. Cztery bramki w trzech spotkaniach z takimi drużynami jak Szwecja, Rosja i Kanada, to musi robić wrażenie. Jestem bardzo zadowolony z jego gry.
To nie jest rodzaj jakiegoś wielce utalentowanego gracza, wybitnego strzelca, któremu wszystko przychodzi łatwo. Anttila jest ciężko pracującym zawodnikiem, wciąż poprawiającym swoje umiejętności. Jego wysiłek i nieustępliwość w dążeniu do celu zostały nagrodzone. Wszyscy widzieliśmy jak kluczowe bramki zdobył dla nas w tym turnieju.
O przewadze płynącej z gry na większych lodowiskach:
Lodowiska w Europie są większe niż w Ameryce Północnej, ale muszę przyznać, że u nas w Finlandii bardzo dużo tafli ma 28 metrów długości, a nie tak jak tutaj 30. Nie można powiedzieć, że większe lodowiska były naszym atutem. Przecież Rosjanie, grający w NHL, zanim wyjechali za Ocean, cały czas grali na europejskich lodowiskach, wychowali się na nich, znają je bardzo dobrze. Mogę zgodzić się jedynie z opinią, że być może w pierwszym dniu, gdy graliśmy z Kanadą, rozmiar lodowiska dał nam jakąś nieznaczną przewagę. Zawodnicy zza Oceanu mogli jeszcze nie być przyzwyczajeni, ale teraz po rozegraniu dziewięciu spotkań na pewno nie czuli się zagubieni na tafli, także nie było to żadną naszą przewagą.
O przygotowaniach kadry do turnieju:
Zgrupowanie kadry trwało cztery tygodnie. Z tych zawodników, którzy przyjechali z nami na Słowację, jedenastu przebyło całą drogę od pierwszego dnia obozu, aż po finał turnieju. Z 25 hokeistów, których początkowo wybrałem, jedenastu dotrwało. Z niektórych nie mogłem po prostu wcześniej skorzystać. Chodzi mi o zawodników, grających za Oceanem i w Szwecji. Generalnie mówiąc o tych, występujących w zagranicznych klubach.
Nasze przygotowania nie różniły się zasadniczo od innych ekip. Tylko USA i Kanada zebrały się na kilka dni przed turniejem i rozegrały po jednym meczu kontrolnym. Pozostałe drużyny pracowały przez kilka tygodni, rozgrywając sporo spotkań towarzyskich. Chciałbym jednak zaznaczyć, że moim zdaniem jeżeli zawodnicy byli wymieniani co chwilę i nie przepracowali całego okresu przygotowawczego, to nie jest to mądre. Być może z tego wyniknęła nasza przewaga, że jednak połowę kadry miałem do dyspozycji od pierwszego dnia obozu.
Notował: Dawid Antczak
Komentarze