Dominik Hašek chce być prezydentem. "Myślę o tym poważnie"
Były wybitny czeski bramkarz Dominik Hašek chce zostać prezydentem Czech. Popularny "Dominator" poważnie rozważa kandydowanie w kolejnych wyborach prezydenckich.
Hašek o swoich planach politycznych opowiedział w wywiadzie opublikowanym wczoraj w piątkowym dodatku do czeskiego dziennika "Sport".
O tym, że rozważa taką możliwość mówił już w zeszłym roku, ale teraz twierdzi, że jest coraz bliżej podjęcia decyzji o kandydowaniu. - Naprawdę o tym myślę. Tak, to nie jest coś, co tylko przemyka mi przez głowę, ale poważnie myślę o tym, że chciałbym pewnego dnia być prezydentem - powiedział 55-letni były bramkarz. - To jest coś, co mnie interesuje. Oczywiście każdy może zmienić swoje opinie chęci czy cele, ale w tej chwili rozważam taką możliwość i analizuję. Interesuje mnie wszystko, co dotyczy tej najwyższej konstytucyjnej funkcji.
Kolejne wybory prezydenckie w Czechach są zaplanowane na 2023 rok. Obecny prezydent Miloš Zeman sprawuje urząd już drugą kadencję i zgodnie z przepisami nie będzie mógł kandydować po raz kolejny. Pojawiają się także spekulacje, że ze względu na stan zdrowia może nie dokończyć już obecnej kadencji, co przyspieszyłoby elekcję.
Ewentualna kandydatura Haška oznaczałaby powrót do wyrażanego ponad dwie dekady temu żartobliwego wówczas hasła "Hašek na Hrad" (od zamku na Hradczanach w Pradze, siedziby prezydenta Czech). Kibice wołali tak po Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Nagano, gdy był bohaterem sięgającej po złoty medal drużyny narodowej.
Ponadto jako hokeista Hašek sięgnął po dwa Puchary Stanleya z Detroit Red Wings, dwa razy był wybierany najbardziej wartościowym graczem ligi przez dziennikarzy i dwa razy najlepszym hokeistą przez innych graczy. Sześciokrotnie zwyciężał w plebiscycie na najlepszego bramkarza NHL. W swojej ojczyźnie 5 razy był wybierany hokeistą roku i otrzymał tytuł czeskiego hokeisty stulecia. Trzy razy wybrano go także najlepszym czeskim sportowcem roku.
Teraz wierzy, że jego sportowe osiągnięcia są dowodem na to, że tak samo skuteczny może być w polityce. - Sukcesy w hokeju pomagają mi czuć, że czegoś podobnego mogę dokonać też jako prezydent. Potrafiłem być liderem swoich drużyn. Przykładem i dobrymi występami wpływałem na zespoły nie tylko w Nagano, ale też w NHL w Buffalo czy w Pardubicach w Czechach - mówi. - Nie znaczy to, że ze wszystkimi byliśmy najlepszymi kolegami i nie było żadnych konfliktów, ale potrafiliśmy tworzyć dobre drużyny. Wierzę, że to samo potrafiłbym zrobić w naszym kraju.
Hašek zdecydowanie nie jest sympatykiem ani prezydenta Zemana, ani premiera Czech Andreja Babiša, którego nazwisko także jest wymieniane wśród ewentualnych kandydatów w kolejnych wyborach prezydenckich. Zemanowi zarzucił kiedyś "szykanowanie" grup społecznych i zawodowych, wskazując jego groźby pod adresem dziennikarzy, a gdy Babiš chwalił się swoją rolą w finansowym wspieraniu hokeja, napisał na Twitterze: - Zaraz zwymiotuję. Proszę pana Babiša, by nie zbliżał się do mojego ukochanego sportu, któremu poświęciłem 40 lat życia. Nie chcę, by czeski sport "narodowy" był w jakikolwiek sposób skażony pana nazwiskiem.
W zupełnie niereprezentatywnej ankiecie na stronie internetowej dziennika "Sport" 27,5 % czytelników odpowiedziało, że zagłosowałoby na Haška w wyborach prezydenckich, ale 72,5 % nie chciałoby tego zrobić.
Komentarze