Koszmarna "asysta" bramkarskiej gwiazdy KHL (WIDEO)
Można powiedzieć, że zdarza się najlepszym. Juha Metsola nie tak dawno był wybrany najlepszym bramkarzem sezonu w KHL, ale o tym, co zrobił na lodzie dziś, będzie chciał szybko zapomnieć.
Fiński bramkarz Saławata Jułajewa Ufa nie popisał się w dzisiejszym spotkaniu ze Spartakiem Moskwa, dając rywalom w prezencie gola.
W 22. minucie wyjechał za swoją bramkę, by zagrać krążek. Niestety ten jeszcze przez chwilę nie znajdował się w polu o kształcie trapezu, w którym bramkarzowi dotknąć "gumę" wolno. Metsola musiał poczekać na właściwy moment, ale gdy ten nastąpił, odpowiednio ustawiony był już kapitan Spartaka Anatolij Nikoncew, który chwilę wcześniej wyjechał na taflę z boksu swojej drużyny. Bramkarz Saławata chciał podać do swojego obrońcy, ale Nikoncew spokojnie umieścił krążek w bramce i dał Spartakowi prowadzenie 1:0.
Gol Anatolija Nikoncewa po fatalnym zagraniu Juhy Metsoli
To fatalne podanie Metsoli to jeszcze jeden dowód na to, że tak kuriozalny błąd może się zdarzyć także graczowi naprawdę wysokiej klasy. Fin dwa sezony temu zbierał bowiem hurtem nagrody bramkarskie w KHL. Został ogłoszony najlepszym bramkarzem całych rozgrywek, miał najlepszą skuteczność interwencji w play-offach i znalazł się w Drużynie Gwiazd sezonu. Wcześniej był także wybierany najlepszym bramkarzem ligi fińskiej.
Dziś zresztą także pokazał dużą klasę, bo obronił wszystkie pozostałe 24 celne strzały rywali z gry i mimo tej fatalnej pomyłki przyczynił się do zwycięstwa ekipy z Ufy. Saławat doprowadził do remisu, a o końcowym wyniku decydowały rzuty karne.
W nich filigranowy jak na bramkarza (177 centymetrów) Metsola czterokrotnie zatrzymał strzelających rywali, a jego zespół wygrał decydującą serię 3:2, co dało mu końcowe zwycięstwo w całym meczu w stosunku 2:1.
A w serii karnych swój błąd popełnił bramkarz Spartaka Július Hudáček, który chciał agresywnie zagrać kijem i wybić krążek Markusowi Granlundowi. Ten jednak nie dał się zaskoczyć, minął Słowaka i spokojnie strzelił do pustej bramki (wideo poniżej).
Komentarze