Podejrzani o gwałty grali w jednej drużynie. "Prosimy o wybaczenie"

Dwaj hokeiści zatrzymani w Szwecji w odstępie 4 dni w związku z podejrzeniami o gwałt, grali ostatnio... w jednej drużynie. Kultowy klub prosi o wybaczenie, ale cała sprawa może zagrozić jego przyszłości.

Klub Brynäs Gävle opublikował dziś oświadczenie, w którym potwierdził pojawiające się plotki, że obaj gracze zatrzymani jako podejrzani o gwałty w sprawach, o których pisaliśmy wczoraj, są jego zawodnikami.

Już wcześniej część szwedzkich mediów ujawniła, że pierwszym, zatrzymanym w ubiegłym tygodniu jest wicemistrz olimpijski z Soczi Patrik Berglund, który rozegrał ponad 700 meczów w NHL. Władze klubu potwierdziły dziś, że także drugi hokeista, zatrzymany w niedzielę, jest jego zawodnikiem. Jego nazwisko nie zostało dotąd ujawnione, choć pojawia się w mediach społecznościowych.

Oba przypadki domniemanych przestępstw zdarzyły się w różnych dniach i są niezależne od siebie. W obu ofiarami mają być kobiety pozostające w bliskiej relacji ze sprawcami. Berglund, który nie przyznaje się do winy, przynajmniej do przyszłego tygodnia przebywał będzie w areszcie tymczasowym po decyzji sądu. Drugi z zawodników miał dopuścić się czynu, o który jest podejrzewany, w dniu, w którym jego klubowy kolega został zatrzymany.

Obaj gracze są zawieszeni przez klub, choć obecnie nie ma to wielkiego znaczenia, bo sezon już się skończył.

- W tej chwili dwóch naszych zawodników jest zatrzymanych i podejrzanych o przestępstwa, które są niezgodne z naszymi wartościami i wszystkim, za czym opowiadamy się jako klub - pisze Brynäs w swoim oświadczeniu.

Klub przeprosił za swoje podejście do obu spraw, za które w Szwecji spadła na niego lawina krytyki. Mimo że o sprawie Berglunda pisały już media, to zawodnik pojawił się na lodzie w barażach o utrzymanie w SHL z HV71 Jönköping. - Jeżeli nasze postępowanie i cisza ze strony klubu w tej sprawie zostały źle zrozumiane, to prosimy o wybaczenie, przede wszystkim ofiary - pisze Brynäs.

Brynäs Gävle to jeden z najbardziej kultowych klubów hokejowych w Szwecji - 13-krotny mistrz kraju, który w tabeli wszech czasów tamtejszej ligi zajmuje 3. miejsce. Jest jednym z dwóch (obok Färjestad Karlstad), który grał we wszystkich 45 sezonach obecnej ligi zawodowej w Szwecji. Tylko drużyna Djurgården Sztokholm więcej razy od Brynäs sięgała po mistrzowski tytuł.

Dziś Brynäs jest jednak w rozsypce. Zespół z trudem po barażu utrzymał się w lidze, nie ma trenera i dyrektora sportowego, a teraz na wizerunku BIF dodatkowo ciąży skandal seksualny. Klub w swoim oświadczeniu próbował ten wizerunek ratować i przypomniał, że aktywnie działa na rzecz dzieci w swoim regionie oraz współpracuje z UNICEF-em.

Tyle że kilka godzin później okazało się to już nieaktualne, bo UNICEF współpracę zerwał. Według dziennika "Expressen" na razie współpracy nie zrywają władze miasta, które jednak zobowiązały klub do przedstawienia planu wyjścia z sytuacji. Jego częścią ma być współpraca z feministyczną organizacją Blåklockan, pomagającą kobietom i dzieciom będącym ofiarami przemocy.

Z kolei dziennik "Aftonbladet" cytuje przedstawicieli sponsorów Brynäs, którzy na razie nie chcą odnosić się do dalszego sponsorowania 13-krotnych mistrzów kraju, informując jedynie, że śledzą przebieg wydarzeń.

- Wina zawsze spoczywa na sprawcach, jeśli okażą się winni. Ale oczywiście jako pracodawca nie możemy uchylać się od odpowiedzialności w tej sprawie - pisze klub w swoim oświadczeniu. - Niestety przemoc mężczyzn wobec kobiet jest problemem społecznym, który pojawia się we wszystkich grupach zawodowych i warstwach społecznych, widocznie również u nas. W hokeju przyszłości nie ma miejsca na kulturę macho i normy męskiej dominacji. Sport powinien być otwarty i inkluzywny.

Dodatkowy niesmak u kibiców budzi fakt, że Berglund przed ostatnim sezonem trafił do Gävle dzięki ich zbiórce pieniędzy na kontrakty jego oraz innego zawodnika drużyny Simona Bertilssona. Teraz fani Brynäs postanowili zbierać pieniądze dla organizacji Blåklockan.

Klub także zapowiada, że będzie starał się naprawić szkody, jakie jego wizerunkowi wyrządziła całą sprawa. - Praca dla naszych zdrowych wartości i społeczności otwartej dla wszystkich to walka, której nie można przerwać. Walka, która trwa cały czas i którą traktujemy z najwyższą powagą - kończy swoje oświadczenie.