Wielka Brytania na MŚ bez pierwszego trenera
Reprezentacja Wielkiej Brytanii zagra na Mistrzostwach Świata w Rydze bez swojego selekcjonera. Szkoleniowiec zrezygnował z wyjazdu na Łotwę, bo nie chce rozłąki z rodziną.
Trener Peter Russell zostanie w domu, a na Łotwie drużynę poprowadzą jego asystenci Adam Keefe i Corey Neilson. Szkocki szkoleniowiec, który na co dzień pracuje w Niemczech, wyjaśnił, że dopiero wrócił do domu po 9 miesiącach rozłąki z rodziną i nie chce zostawiać jej po raz kolejny na 2 tygodnie podczas Mistrzostw Świata.
- Rodzina wspiera mnie przez całą karierę, ale 9 miesięcy z dala od żony i córki to długi czas. Wróciłem do domu, spędziłem trochę czasu z córką i stało się dla mnie jasne, że nie mogę natychmiast znowu wyjechać - powiedział Russell o swojej decyzji. - Gdybym wrócił po 9 miesiącach i wyjechał 2 dni później, to byłbym bez serca.
Trener reprezentacji Wielkiej Brytanii w ostatnim sezonie prowadził zespół EHC Fryburg Bryzgowijski w niemieckiej DEL2. Jego zespół odpadł z play-offów w półfinale rozgrywek. W następnych rozgrywkach będzie szkoleniowcem Pawła Droni w drużynie Ravensburg Towerstars.
Na arenie międzynarodowej w 2018 roku wprowadził reprezentację swojego kraju do elity Mistrzostw Świata, a rok później ją w niej utrzymał. Wcześniej pracował długo z kadrami U18 i U20. Jak mówi, ta nietypowa decyzja nie była dla niego łatwa, ale działacze brytyjskiego związku przyjęli ją ze zrozumieniem.
- Przez 18 ostatnich lat mojego życia reprezentacja Wielkiej Brytanii wiele dla mnie znaczyła, więc nie było łatwo podjąć taką decyzję - skomentował. - Przeszliśmy długą drogę do miejsca, w którym teraz jesteśmy i nikt nie chciałby czegoś z niej stracić.
Russell ma pozostać w domu, ale cały czas będzie w kontakcie z Keefe'em i Neilsonem pracującymi z drużyną na Łotwie.
- Jako zarząd w pełni popieramy decyzję Pete'a dotyczącą tegorocznych Mistrzostw Świata - mówi prezes brytyjskiego związku hokejowego Clifton Wrottesley. - Wiem, że była dla niego bardzo trudna, ale w 100 % stoimy za nim w tej sprawie.
Komentarze