Eksplozja na lodzie przerwała mecz. "Próba morderstwa" [WIDEO]
Eksplozja na tafli przerwała mecz, a jego dokończenie stało się prawdziwą farsą. - W dużej mierze to była próba morderstwa - oburzał się trener drużyny, której bramkarz został poszkodowany. Jego zawodnicy ponownie wyjechali na lód, ale odmówili dalszej gry.
Skandaliczne sceny miały miejsce podczas wczorajszego meczu Kristianstads IK - Tingsryds AIF w szwedzkiej drugiej klasie rozgrywkowej. W trakcie trzeciej tercji, podczas przerwy w grze, na lodzie wybuchła petarda, którą jeden z kibiców gospodarzy rzucił w kierunku bramkarza ekipy z Tingsryd Daniela Rosengrena.
Sędziowie natychmiast przerwali spotkanie i nakazali obu drużynom udać się do szatni. Według informacji przekazanych przez Tingsryds AIF Rosengren miał czasowe problemy ze słuchem.
Eksplozja petardy podczas meczu:
Początkowo mecz miał już nie być kontynuowany. Później jednak decyzję zmieniono. Kibice zostali wyproszeni z hali, a władze ligi zmusiły drużyny do wznowienia spotkania o godzinie 22:30, niemal 2 godziny po tym, jak je przerwano.
Gracze z Tingsryd nie chcieli się na to zgodzić, ale według trenera przyjezdnych Fredrika Gladera liga wywierała na nich presję.
- Dostaliśmy od ligi i związku informację, że mecz musi być dokończony, bo inaczej spotkają nas represje - powiedział w rozmowie z telewizją C More.
Jego zawodnicy wyjechali więc na lód, ale nie mieli zamiaru grać. Doszło do kuriozalnej sytuacji, w której przegrywający 1:5 hokeiści z Tingsryd stanęli na środku tafli i tylko patrzyli, jak rywale podają krążek między sobą w tercji obronnej. Gospodarze, zdając sobie sprawę z decyzji przeciwników, nie próbowali atakować (wideo poniżej).
- To żałosne. Mamy bramkarza, obok którego wylądowała bomba. W dużej mierze to była próba morderstwa - mocno skomentował po meczu wściekły Glader. - Zawodnik ucierpiał w wyniku tego wybuchu, dla mnie to jest uraz doznany w pracy. Kiedy komuś w pracy wybuchnie bomba, to który pracodawca każe za godzinę pracę wznowić?
Dyrektor sportowy ligi HockeyAllsvenskan Erik Ryman mówi jednak, że mecz został dokończony zgodnie z zasadami.
- Zrobiliśmy co należy zgodnie z przepisami. My jako liga jesteśmy zobowiązani do zapewnienia bezpieczeństwa i w tym przypadku doprowadzenia do opróżnienia tej trybuny, z którą były kłopoty. Ale żeby zawodnicy czuli się bezpiecznie poszliśmy nawet dalej i opróżniliśmy całą halę - powiedział. - Po tym, gdy to się stało, podjęliśmy próbę dokończenia meczu zgodnie z regulaminem. Oczywiście mecz zakończył się w bardzo dziwny sposób i musimy o tym też porozmawiać, żeby wyciągnąć wnioski na przyszłość.
Ryman nazwał również to, co się zdarzyło "katastrofą" i zapowiedział, że w ten weekend liga i szwedzki związek hokejowy będą miały w sprawie incydentu specjalne spotkanie.
Jeszcze w trakcie dziwnej końcówki spotkania zdarzenia skomentował także trener drużyny z Kristianstad Mikael Gath, który przyznał, że rozumie swoich rywali, choć wolałby nie oglądać takich scen.
- To, co się zdarzyło jest sprzeczne ze wszystkim, za czym się opowiadam. Serce mnie boli. Najpierw to na trybunach, a teraz to, co dzieje się na lodzie. Moja drużyna jest gotowa do gry. Rozumiem Tingsryd, trzeba szanować to, co czują inni ludzie i akceptować to, ale mnie to boli. Jeśli jest jakiś hokejowy Bóg, to istnieje ryzyko, że ukarze nas za to, co oglądamy. Moje hokejowe serce krwawi - powiedział.
Poszkodowany w wyniku eksplozji petardy Daniel Rosengren, według słów trenera Gladera, stopniowo odzyskiwał słuch.
- Nie czuje się dobrze. Jest niesłychanie zdenerwowany i dzwoni mu w uszach, tak samo jak trzem innym zawodnikom. Na początku w ogóle nic nie słyszał. Na pewno nie jest dobrze. Daniel zdaje sobie sprawę, jak blisko było, by stało się coś znacznie poważniejszego - powiedział Glader już po dziwnym zakończeniu spotkania.
Kilka dni temu do podobnego zdarzenia doszło podczas meczu drugiej klasy rozgrywkowej w Czechach. W trakcie spotkania Horácká Slavia Třebíč - ZUBR Przerów jeden z kibiców wrzucił petardę do boksu kar ekipy z Przerowa i ogłuszył siedzącego w nim Słoweńca Roka Macuha.
Tamto spotkanie zostało normalnie dograne do końca, a Horácká Slavia jako gospodarz została później ukarana przez Komisję Dyscyplinarną karą 40 tysięcy koron czeskich (ok. 7,7 tys. zł) oraz zamknięciem części trybun znajdującej się za boksami kar na 5 meczów.
Komentarze
Lista komentarzy
szambelan
Oczywiście sytuacja nie powinna miejsca. Ale mimo wszystko rzucona petarda przez jakiegoś lokalnego głąba nie zagroziła zdrowiu, życiu, karierze żadnego z zawodników. Mecz powinien być dalej kontynuowany a klub i zidentyfikowany przez kamery kibic przykładnie ukarany. Bramkarz koło którego spadła petarda nie może być pizdą, a drużyna w takim momencie powinna go wesprzeć ale nie poprzez zjazd z lodu tylko poprzez kontynuację gry. Według mnie drużyna która zjechała z lodu i odmówiła gry ze względu na huk w hali to nie drużyna tylko ...
Głosnik
Według mnie ty jesteś głąbem szambelan a głąb może być pizdą