John Klingberg dla Hokej.Net: Podczas tak krótkiego pobytu razem najważniejsze jest szybko osiągnąć poczucie jedności w zespole
Po meczu finałowym, w którym Szwedzi obronili tytuł najlepszej drużyny świata wywalczony rok temu rozmawialiśmy z obrońcą „Trzech Koron” Johnem Klingbergiem, na co dzień zawodnikiem Dallas Stars, dwukrotnym złotym medalistą MŚ.
HOKEJ.NET: Wyglądaliście jak dobrze naoliwiona maszyna, której wszystkie tryby pracują bez zarzutu, idealnie zazębiając się. Jak do tego doszliście, przecież wielu zespołom złożonym z równie uzdolnionych graczy, nie udaje się to?
- Podczas tak krótkiego pobytu razem najważniejsze jest, żeby jak najszybciej osiągnąć poczucie jedności w zespole. Nam udało się zrobić z tej grupy ludzi jedną drużynę. Nie możesz patrzeć na to, że kogoś nie znasz albo znasz go mało, trzeba szybko przyswajać nowe twarze, nowych ludzi i starać się poczuć tę jedność, która płynie z bycia razem w konkretnym, jasno określonym celu. Ona buduje się na przykład na lodzie, kiedy ciężko pracujesz, pokazując swoim partnerom z drużyny i całemu sztabowi jak bardzo jesteś skupiony na realizacji tego, co założyliście, żeby osiągnąć.
- Co robić, żeby szybko zbudować taką jedność, o której mówisz w wymiarze pozwalającym na osiągnięcie tego końcowego sukcesu?
- Dobrze bawić się razem poza lodowiskiem, a na tafli zasuwać najmocniej jak potrafisz, walcząc jeden za drugiego.
Post udostępniony przez HokejNet (@hokejnet) Maj 23, 2018 o 10:23 PDT
- W takim razie powiedz nam jak ty budowałeś tą jedność z partnerami poza meczami?
- Kiedy mieliśmy wolne zabierałem chłopaków na obiad albo jechaliśmy pograć w golfa. Starałem się cały czas dbać o dobrą atmosferę między nami i poczucie szczęścia z tego, że jesteśmy razem i tworzymy coś wielkiego.
- Jak oceniasz swój występ na tych mistrzostwach? Jesteś zadowolony?
- Myślę, że turniej w moim wykonaniu był udany, wszystko poszło jak należy i przyczyniłem się do tego sukcesu, którym jest obronienie przez nas tytułu najlepszej drużyny świata.
W Kopenhadze rozmawiali Robert Zieliński i Sebastian Królicki.
Komentarze