NHL: Wymiana ciosów w Madison Square Garden. Jeden gol rozstrzygnął (WIDEO)
Więcej bójek niż goli miało miejsce tej nocy w Madison Square Garden w meczu New York Rangers z Boston Bruins. Goście z Bostonu ostatecznie okazali się lepsi i wydłużyli już i tak najdłuższą aktualnie serię zwycięstw w NHL.
Jeden gol wystarczył do rozstrzygnięcia spotkania w Nowym Jorku. Nick Ritchie dał nim Bruins zwycięstwo 1:0 w dość nietypowy sposób, bo strzelał będąc już za bramką. Jego pierwsze uderzenie obronił Igor Szestiorkin, ale gracz gości nie poddał się i sięgnął krążka kijem, wpychając go do bramki. To jego pierwszy zwycięski gol w barwach Bruins. Poprzednio przesądzał o wygranych swojego zespołu w listopadzie 2018 roku jeszcze jako zawodnik Anaheim Ducks. Wtedy trafiał na wagę zwycięstwa w dwóch meczach rozgrywanych dzień po dniu z Tampa Bay Lightning i Florida Panthers.
Pierwszą gwiazdą wczorajszego meczu został jednak wybrany nie on, a słowacki bramkarz gości Jaroslav Halák, który obronił 21 strzałów rywali i po raz pierwszy w tym sezonie, ale już 51. w NHL zachował "czyste konto". Bruins pokonali Rangers także w środę. Wtedy było 3:2 po dogrywce. Między obiema drużynami nagromadziło się wiele "złej krwi". Wczoraj doszło do dwóch bójek. W pierwszej zaraz po golu starli się Brendan Lemieux (NYR) i Trent Frederic, a w drugiej Pawieł Buczniewicz (NYR) z Jérémym Lauzonem. Wcześniej jeszcze gracz gospodarzy Jacob Trouba walczył z Charlie'em McAvoyem, ale sędziowie zakwalifikowali ten pojedynek tylko jako nadmierną ostrość w grze.
Pawieł Buczniewicz kontra Jérémy Lauzon
Boston Bruins wygrali 5 ostatnich meczów. To aktualnie najdłuższa zwycięska seria w NHL. 22 punkty dają im prowadzenie w dywizji wschodniej. Jak na razie zdobyli największy odsetek możliwych do zdobycia punktów w całej lidze (84,6 %). Rangers, którzy zagrali wczoraj bez kontuzjowanego najskuteczniejszego gracza Artiemija Panarina, przegrali po raz trzeci z rzędu. Mają 11 punktów i zajmują 6. miejsce w dywizji wschodniej.
W drugim rozegranym wczoraj w NHL meczu St. Louis Blues na wyjeździe pokonali Arizona Coyotes 4:1. Mecz z trybun oglądało 2 457 widzów, bo "Kojoty" są jednym z nielicznych zespołów w lidze, który może wpuszczać fanów na swoje spotkania. 2 gole i asystę zaliczył obrońca gości Justin Faulk, a w końcówce do pustej już bramki miejscowych trafiali: Iwan Barbaszow i Brayden Schenn. Ten ostatni także asystował. Bramkarz Blues Jordan Binnington obronił 24 z 25 strzałów. Obie drużyny zdążyły się ostatnio na siebie napatrzeć, bo od początku lutego zagrały ze sobą aż 5 meczów z rzędu. Wynikało to ze zmian terminarza w związku z odsyłaniem ich rywali do kwarantanny. Blues wygrali pierwsze z tych spotkań, ale 3 kolejne padły łupem Coyotes. To jednak nie koniec serii, bo dziś i w poniedziałek zagrają ze sobą ponownie. Drużyna z St. Louis z 18 punktami wróciła na prowadzenie w dywizji zachodniej, w której jej wczorajsi rywale są na 5. miejscu.
TABELE
Komentarze