Obejrzał mecz i odwiedził kolegów
W piątek PZU Podhale Nowy Targ pokonało w Krakowie miejscową Comarch Cracovię 6:3, przełamując tym samym passę porażek w starciach z tym zespołem. Na trybunach spotkaliśmy Alana Łyszczarczyka, związanego zarówno z jednym, jak i drugim klubem. Reprezentant Polski, leczący uraz, przyglądał się widowisku i zamienił z nami kilka słów.
Napastnik tyszan od 3 stycznia jest wyłączony z gry z powodu urazu pleców. Zapytaliśmy, jak u niego ze stanem zdrowia.
– Coraz lepiej, staram się wrócić jak najszybciej, ale zobaczymy, jak to będzie. Mam nadzieję, że prędko zobaczymy się na lodzie. Dokładnie nie wiem, kiedy wrócę i pewnie okaże się to dopiero na tafli. Zależeć będzie od mojego samopoczucia, więc ciężko mi teraz powiedzieć, jak długo potrwa moja przerwa. Mam nadzieję jednak, że będzie ona jak najkrótsza i że niedługo będę już występować – zaznaczył Alan Łyszczarczyk.
Zawodnik podkreślił jednak, że cały czas dba o siebie, aby powrót na lód był jak najmniej bolesny.
– Staram się cały czas być w dobrej kondycji, żeby, jak tylko dostanę pozwolenie na grę, ten powrót był jak najłatwiejszy. Ćwiczę, aby nie mieć problemów przy powtórnym zaaklimatyzowaniu się w rywalizacji – wyjaśnił hokeista.
W piątek Łyszczarczyk z trybun przyglądał się rywalizacji Comarch Cracovii i Podhala Nowy Targ. Spytaliśmy, czy aby nie został wysłany z Tychów na przeszpiegi, gdyż według obecnego układu tabeli z jednym z tych klubów GKS będzie rywalizować w fazie play-off.
– Nie, nie. Mieszkam w Krakowie, a wielu moich znajomych i przyjaciół występuje w Cracovii i Podhalu tak, że przyszedłem im pokibicować, a przy okazji spotkać się i porozmawiać – odpowiada trzeci zawodnik klasyfikacji kanadyjskiej THL.
„Łyżka” związany jest zarówno z jednym, jak i drugim klubem. W Podhalu się wychowywał, w Cracovii zaś spędził ostatnie pół roku ubiegło sezonu. Do których barw więc biło jego serce w piątek?
– Nie biło ani w jedną, ani w drugą stronę. Jestem zawodnikiem GKS Tychy i cieszę się, że moi koledzy z drużyny wygrali dzisiaj spotkanie przeciwko Sanokowi. To jest dla mnie w tym momencie najważniejsze. Nie patrzę na innych, staram się skupiać na sobie i na swojej drużynie. Każda inna drużyna miewa swoje problemy, ale nie patrzę, czy ich wygrane i przegrane jakkolwiek wpływają na moją obecną sytuację – zaznaczył napastnik.
Na koniec poprosiliśmy o jego opinię na temat sytuacji w jego macierzystym Podhalu, które ostatnio jest na tapecie, bynajmniej nie z powodu dobrej gry. A to ze względu na zamieszanie związane z niewypłacaniem przed klub pieniędzy zawodnikom. Atmosferę podgrzewały ponadto oświadczenia ze strony zarządu oraz protest hokeistów, którzy we wtorek nie wyjechali na rozgrzewkę przed meczem z GKS Katowice.
– Nie jest to dobre, że chłopaki nie dostają wypłat. Myślę, że żaden człowiek, w sporcie i nie tylko, wymaga tego, aby za pracę otrzymywać pieniądze. Z pewnością rozkładanie to na kilka rat nie jest fajne i przyjemne, więc rozumiem ich złość. Mam nadzieję, że w Nowym Targu będzie tylko lepiej. Liczę, że chłopaki będą otrzymywać należne wynagrodzenie na czas, a wszystko powróci do normy – zaznaczył skrzydłowy reprezentacji Polski.
Komentarze