Z Elvisem na Polskę? Rywale "Biało-Czerwonych" liczą na swoją gwiazdę w bramce na MŚ
Pierwsi rywale Polaków na tegorocznych Mistrzostwach Świata liczą na to, że będą mogli skorzystać ze swojego jedynego bramkarza grającego na stałe w NHL. - Zawsze z utęsknieniem czekamy na niego w reprezentacji - mówi menedżer kadry.
Występujący w drużynie Columbus Blue Jackets Elvis Merzļikins od wyjazdu do NHL w 2019 roku tylko raz zagrał w barwach reprezentacji Łotwy na Mistrzostwach Świata, mimo że nigdy nie miał w tym czasie obowiązków klubowych.
W tym sezonie jego zespół zapewne znów nie awansuje do fazy play-off, bo zajmuje w konferencji wschodniej ostatnie miejsce, a do pozycji premiowanej awansem na 16 meczów przed końcem rozgrywek zasadniczych traci 17 punktów. Dodatkowo Merzļikins ma wyjaśnioną sytuację kontraktową, ponieważ jego obecna umowa w NHL obowiązuje do 2027 roku.
Teoretycznie jest więc możliwość, by zagrał na MŚ, podczas których Łotwa będzie grupowym rywalem Polaków.
- Jesteśmy w kontakcie z Elvisem i rozmawiamy o jego oraz drużyny sytuacji - mówi w rozmowie z łotewskim portalem Sportacentrs.com generalny menedżer kadry brązowych medalistów ostatnich Mistrzostw Świata Rudolfs Kalvītis.
Nie chciał jednak zdradzić wprost czy 29-letni bramkarz zgodził się wspomóc reprezentację na MŚ w Ostrawie.
- Nie byłoby to właściwe z mojej strony, bo jego sezon się jeszcze nie skończył, jego drużyna ciągle gra. Nie będę więc ani tego potwierdzał, ani zaprzeczał. Ale mogę podkreślić, że zawsze z utęsknieniem czekamy na Elvisa w reprezentacji - skomentował Kalvītis.
Trudno powiedzieć, by Merzļikins, który ma na swoim koncie 187 występów w NHL, rozgrywał znakomity sezon. Z 37 meczów wygrał 12, raz zachował "czyste konto", broni ze skutecznością 90,3 %, a jego średnia wpuszczonych goli wynosi 3,25 na mecz.
Nie jest jednak łatwo być bramkarzem jednego z najsłabszych zespołów w lidze. Tylko 3 drużyny straciły w tych rozgrywkach NHL więcej goli niż ekipa z Columbus.
Ostatniej nocy Łotysz w spotkaniu z Ottawa Senators obronił 35 strzałów z gry i został wybrany drugą gwiazdą spotkania, ale "Niebieskie Kurtki" i tak przegrały po karnych 2:3.
Łotwa na pozycji bramkarza w ostatnich latach miała raczej kłopot bogactwa. Ba, na ubiegłorocznych MŚ, zakończonych zdobyciem historycznego brązowego medalu, jej bramkarz Artūrs Šilovs został wybrany MVP turnieju.
Nie poprawiło to jednak jego pozycji w klubie Vancouver Canucks. Co więcej, nie był nawet oczywistą "jedynką" w ich filii w AHL, Abbotsford Canucks, bo dobrze spisywał się także Białorusin Mikita Tałapiła.
Kilka dni temu jednak, w związku z problemami zdrowotnymi bramkarzy w Vancouver, Šilovs został wezwany do NHL. Ale w pierwszym meczu z Colorado Avalanche siedział w boksie jako zmiennik Caseya DeSmitha.
Sytuacja klubowa Šilovsa może być problemem dla reprezentacji Łotwy, bo Vancouver Canucks prowadzą w całej konferencji zachodniej NHL i o awans do play-off są spokojni. Ale także ekipa z Abbotsford w AHL ma duże szanse na występ w rozgrywkach postsezonowych.
- Tak, jest tu duża niepewność, bo i Canucks, i ich "farma" w AHL są na dość stabilnych pozycjach w walce o play-off, odpowiednio w NHL i AHL - mówi Rudolfs Kalvītis.
Łotwa ma jednak jeszcze w odwodzie Kristersa Gudļevskisa, który właśnie został wybrany najlepszym bramkarzem sezonu zasadniczego niemieckiej DEL.
Przed rokiem na MŚ był bramkarzem numer 3 i nie zagrał ani minuty. W przerwie między sezonami przeniósł się z drugiej ligi szwedzkiej do Fischtown Pinguins Bremerhaven i broniąc ze skutecznością 91,4 % pomógł swojej drużynie wygrać sezon zasadniczy.
Wiadomo jednak, że jeśli jego zespół nie odpadnie szybko w ćwierćfinale play-off, to 1 kwietnia, gdy Łotwa rozpocznie przygotowania do Mistrzostw Świata, nie będzie go na zgrupowaniu, podobnie jak Merzļikinsa i Šilovsa, których sezony będą jeszcze trwały.
Przygotowania z reprezentacją rozpocznie wtedy dwóch innych bramkarzy: Ivars Punnenovs i Ēriks Vītols.
Ten pierwszy zaczął ubiegłoroczne Mistrzostwa Świata jako numer 1, ale został zmieniony przez Šilovsa już w 5. minucie inauguracyjnego meczu z Kanadą po wpuszczeniu 2 goli i do końca turnieju do bramki nie wrócił.
Teraz ma już wolne, bo jego zespół Rapperswil-Jona Lakers, do którego przeniósł się w trakcie sezonu, nie awansował do fazy play-off w Szwajcarii.
- Gotowość Ivarsa do gry w reprezentacji nigdy nie stała pod znakiem zapytania. Zawsze odpowiadał na powołania i chciał być w kadrze. 1 kwietnia również będzie - mówi Kalvītis.
Z kolei Vītols to 22-letni gracz fińskiego drugoligowca KeuPa Keuruu, który nigdy nie grał na Mistrzostwach Świata i jeśli wyżej notowani w hierarchii bramkarze będą dostępni, ma małe szanse, by pojechać do Czech.
Z tej bramkarskiej układanki w kadrze z automatu wykluczony jest broniący łotewskiej bramki na ostatnich Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie Jānis Kalniņš, który po rosyjskiej agresji na Ukrainę przeniósł się do Amura Chabarowsk w KHL.
Wszyscy bramkarze, którzy pojawią się na zgrupowaniu łotewskiej kadry podczas trwających łącznie ponad miesiąc przygotowań do Mistrzostw Świata, będą pracować ze słynnym Artūrsem Irbe, który spędził 14 sezonów w NHL i rozegrał w tej lidze 568 meczów rozgrywek zasadniczych, a obecnie jest trenerem bramkarzy w drużynie narodowej.
Łotwa będzie na Mistrzostwach Świata pierwszym rywalem reprezentacji Polski. Mecz w Ostrawie odbędzie się 11 maja.
Komentarze