Kolusz: Jesteśmy na dnie i potrzeba człowieka, który to wszystko naprawi
Po nieudanych Mistrzostwach Świata Dywizji IA w Budapeszcie głos zabrał kapitan reprezentacji Polski Marcin Kolusz, który w kilku żołnierskich słowach wyraził swą opinię o stanie polskiego hokeja i grze kadry.
O porażce z Kazachstanem:
Marcin Kolusz: - O porażce zadecydowała słaba skuteczność. Mieliśmy kilka okazji, ja sam miałem dwie, ale brakło wykończenia. Wydaje mi się, że tracimy pewność po straconych golach. Gramy fajnie, ale gdy już tracimy gola, to mamy podcięte skrzydła. Kazachstan był bezwzględny i bezlitośnie wykorzystywał wszystkie sytuacje. My próbowaliśmy, ale krążek albo trafiał w bramkarza, albo nie chciał wpaść do bramki.
O największych mankamentach w grze biało-czerwonych:
- Oprócz meczu ze Słowenią nie zagraliśmy od pierwszej do ostatniej minuty. Mieliśmy bardzo dobre momenty, ale zdarzały nam się też fatalne błędy i słabsze okresy. Jak co roku łapaliśmy dużo kari graliśmy często w osłabieniu, a nasza skuteczność pozostawiała wiele do życzenia. Wiadomo było, że jesteśmy teoretycznie słabszymi zawodnikami, ale stwarzaliśmy sobie dogodne sytuacje i powinniśmy je wykorzystać.
O przygotowaniu mentalnym drużyny:
- Ciężko to oceniać, ale wydaje mi się, że większość była przygotowana. Czułem zarówno w szatni, jak i na treningach, że jest fajna atmosfera i chemia w zespole. Takim przełomowym momentem myślę, że był mecz z Wielką Brytanią, w którym graliśmy fajnie i wyciągnęliśmy wynik na 3:2, a później się wszystko załamało. Podobnie było w potyczkach z Węgrami i Kazachstanem. Wtedy ciężko było znaleźć taką werwę do walki.
O współpracy z trenerem Tedem Nolanem:
- Jestem bardzo zadowolony ze współpracy z tym selekcjonerem. Miałem okazję pracować ze swego czasu najlepszym trenerem w NHL. Jego metody szkoleniowe bardzo mi się podobają, Jeśli trener twierdzi, że zbyt mało widział naszych meczy i uczestniczył w treningach to z pewnością jest to prawda. Na samym turnieju nie odczuliśmy jednak, by tych treningów było za mało. Myślę, że wieli pozytywnych rzeczy nauczyliśmy się od niego. Z pewnością u doświadczonych zawodników – nawet już tych po trzydziestce – ciężko zmienić pewne nawyki i trzeba uczyć gry w hokeja dwunasto, trzynasto i czternastolatków. To wtedy wykształcają się pewne umiejętności. My możemy jedynie poprawić pewne elementy taktyczne, ale jazdy na łyżwach i operowania kijem zmienić się już nie da.
O zmianie pokoleniowej w kadrze:
- Ja ze swej strony zawsze będę chciał grać w kadrze i dawać z siebie jak najwięcej. To są zawsze decyzje personalne trenera i to on decyduje kto przyjeżdża. Ja jestem za tym by w reprezentacji grało jak najwięcej młodych chłopaków. Chciałbym, by grali i pokazywali się trenerowi z jak najlepszej strony. Jeśli będę czuł, że nie jestem w stanie już z nimi rywalizować to wtedy podziękuję za grę w kadrze.
O ewentualnych zmianach w rozgrywkach ligowych pod kątem reprezentacji:
- Z pewnością można zmienić wiele rzeczy. Chciałbym, by zmieniło się coś w rozgrywkach juniorskich czy I lidze. Szkolenie dzieci powinno ulec poprawie, bo to one mają stanowić o przyszłości naszego hokeja. W naszej lidze na pewno są ludzie, którzy się na tym znają i to oni powinni wprowadzać zmiany dotyczące np. harmonogramu rozgrywek tak by było to ciekawsze i dopasowane pod reprezentacje.
O grze w Dywizji IB:
- Spadliśmy, ale za rok jedziemy jako faworyt do awansu i będziemy się bić o to. To jedyny cel na przyszły rok, by powrócić na zaplecze Elity. Jak wiadomo, cały nasz hokej jest w głębokiej d…, a reprezentacja jest odzwierciedleniem tego wszystkiego! Jesteśmy na dniei czas najwyższy, by ludzie którym zależy na dobru tej dyscypliny się przebudzili i zaczęli coś budować z perspektywą na długie lata, a nie doraźnie na najbliższe kilka miesięcy czy rok. To, że w przyszłym roku coś się wygrna, nie oznacza, że za dwa lata znów nie spadniemy. Będzie to samo, więc czas do pracy.
O wpływie problemów organizacyjnych w PZHL na grę reprezentacji:
- Wszędzie się czyta o kłopotach w Związku, a my jako kadra jesteśmy w centrum tego wszystkiego. Czytamy prasę i doskonale zdajemy sobie z tego sprawę. W żadnym wypadku nie będę zwalał winy na te sprawy i nie można tłumaczyć się, że skupialiśmy się wyłącznie na tym. Gdzieś to wszystko jednak się nazbierało i tak się to kończy. My mieliśmy wszystko w swoich rękach i to my przegraliśmy. To wyłącznie nasza wina. Nie chcę się wypowiadać na temat tego, że w PZHL jest coś nie tak, bo o tym powszechnie wiadomo. Musi znaleźć się człowiek szanowany w całym kraju, który – nie chcę tu porównywać do Prezesa PZPN Zbigniewa Bońka, który jest mega personą – ustanowi pewne zasady i wszyscy, łącznie z klubami młodzieżowymi będą je respektować. Chodzi mi to o szkolenie dzieci, które będą miały ten sam system szkolenia, będą tak samo uczyć się choćby jazdy na łyżwach. Nie wiem kto mógłby być taką osobą, mam nadzieję, że taki ktoś się znajdzie. To nie musi być człowiek ze środowiska hokejowego, a choćby wykształcony menadżer. Chciałbym, żeby to wszystko było profesjonalne. Trudno o wskazanie konkretnego człowieka, bo to ciężki kawałek chleba, zebranie tego wszystkiego do kupy wymaga sporej pracy.
W Budapeszcie notował: Łukasz Sikora
Komentarze