Tomasz Skokan: Mamy problem z postawieniem kropki nad "i"
Reprezentacja Polski do lat 20 dwa lata z rzędu przegrała awans w ostatnim meczu turnieju. - Jesteśmy rozczarowani bo byliśmy w Budapeszcie na prawdę blisko awansu, aczkolwiek zdecydowanie większe było w tamtym roku we Francji – mówi obrońca Kalkaska Rhinos, Tomasz Skokan.
Na pierwszy rzut musi paść pytanie, które nurtuje wszystkich o powodach niepowodzenia w ostatnim meczu z Włochami. Mając zwycięstwo z faworyzowanymi Węgrami i mecz z najsłabszą drużyną w grupie niespodziewanie przegrywamy i awans wymyka się z rąk. Można już się doszukać przyczyn?
- Osobiście uważam, że Włochy były najlepsza drużyną pod względem wyszkolenia technicznego i przeciwko nam zagrali bardzo dobre spotkanie. A początek turnieju myślę, że mieli słabszy dlatego że zlekceważyli rangę turnieju. Tym bardziej jakby nie patrzeć oni z nami grali o przysłowiową pietruszkę, a u nas każdy sobie zdawał sprawę z wagi spotkania.
Z Węgrami wysoko prowadziliśmy przez dwie tercje, trzecia wysoko przegrana i niewiele zabrakło, że losy tego meczu mogły się inaczej potoczyć. Czy to nie był sygnał, że coś jest nie tak?
- Wydaje mi się, że nie było powodu do paniki. W trzeciej tercji Węgrzy postawili wszystko na jedna kartę i nie mieli nic do stracenia. Jeśli chodzi o nas myślę, że trochę za bardzo cofnęliśmy się do obrony. Na szczęście "Studnia" (bramkarz Mateusz Studziński - przyp. red.) nas podtrzymał i skończyło się szczęśliwie.
Dzień przerwy powinien Wam pomóc w regeneracji, czy mimo wszystko było czuć zmęczenie tym turniejem?
- Nie było czuć zmęczenia, wątpię żeby komukolwiek przyszło to do głowy każdy wiedział dla kogo i o co gramy. Tym bardziej że byliśmy bardzo dobrze przygotowani, trenerzy zrobili super robotę.
Z drugiej strony, przed turniejem każdy brałby drugie miejsce jako sukces. Jednak gdy otworzyła się szansa na awans, możemy to traktować w kategorii dużego rozczarowania ale czy porażki?
- Skupialiśmy się na każdym kolejnym meczu. Wiadomo apetyt rósł w miarę jedzenia, ale trzeba przyznać że turniej był bardzo wyrównany. I myślę, że jest to rozczarowanie bo byliśmy na prawdę blisko aczkolwiek zdecydowanie większe było w tamtym roku.
Czy problem nie tkwi czasem w psychice? Warto przypomnieć że rok temu we Francji awans także został zaprzepaszczony pomimo, że Polacy mogli przegrać z gospodarzami bo mięli 3 gole w zanadrzu a tego się nawet nie udało utrzymać ...
- Nie ma co ukrywać, mamy problem z postawieniem kropki nad "i", ale wiem że daliśmy z siebie wszystko .Także tylko po takich meczach człowiek może wyciągnąć najlepsze wnioski. Czeka nas kolejny rok solidnej ciężkiej pracy i trzeba wierzyć, że w końcu to zaprocentuje!
Komentarze