Transferowy niewypał Unii zakończył karierę i został policjantem
Były zawodnik Re-Plast Unii Oświęcim postanowił zakończyć sportową karierę w wieku 28 lat. Na brak wrażeń jednak narzekał nie będzie, bo został policjantem.
Łyżwy na półkę odłożył Brytyjczyk Paul Swindlehurst, który w ubiegłym sezonie reprezentował barwy oświęcimskiego klubu. Wystąpił w 2 meczach sezonu zasadniczego PHL, a później 6 razy zagrał w fazie play-off, w której zanotował 1 asystę.
W polskiej ekstraklasie furory nie zrobił. Ba, zaprezentował się na tyle słabo, że wywalczył sobie miejsce na naszej liście 10 najgorszych transferów ubiegłego sezonu.
Po pobycie w Polsce wrócił do Wielkiej Brytanii i zagrał w ekipie Coventry Blaze w turnieju EIHL Series, który był namiastką odwołanego z powodu pandemii sezonu ligi EIHL. Wystąpił 2 razy i nie punktował, a następnie znalazł się w składzie reprezentacji swojego kraju na rozegrane w Rydze Mistrzostwa Świata elity. W stolicy Łotwy, gdzie Wielka Brytania zajęła 14. miejsce, wystąpił 5 razy.
Teraz 28-letni były obrońca będzie się sprawdzał w roli stróża prawa, bo został oficerem policji swojego rodzinnego obszaru metropolitalnego Manchesteru.
Swindlehurst urodził się w mieście Blackrod pod Manchesterem. W trakcie swojej sportowej kariery rozegrał łącznie 359 meczów w brytyjskiej ekstraklasie. Strzelił 20 goli i zaliczył 40 asyst. Występował w drużynach Dundee Stars, Nottingham Panthers, Manchester Storm i Belfast Giants. Z tym ostatnim zespołem w 2019 roku zdobył mistrzostwo Wielkiej Brytanii i Puchar Ligi.
Grał także w ekipie Swindon Wildcats o jeden poziom rozgrywkowy niżej oraz w lidze australijskiej, gdzie jako zawodnik Sydney Ice Dogs był najlepiej punktującym obrońcą rozgrywek. W 2014 roku został wybrany najlepszym młodym brytyjskim hokeistą.
6 razy był z reprezentacją Wielkiej Brytanii na Mistrzostwach Świata. W 2018 roku awansował z nią do elity, a w 2019 i 2021 w tej elicie wystąpił. Grał także w barwach narodowych w turniejach kwalifikacyjnych do Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Pjongczangu i Pekinie.
Komentarze