Sobecki po 20 latach kończy sportową przygodę, ale nie opuszcza klubu!
Arkadiusz Sobecki zaliczył 534 mecze ligowe, zdobył też 12 medali z GKS-em Tychy. A w nowym sezonie będzie szkolił bramkarzy.
Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść. Niepokonanym - te strofy znanego przeboju "Perfectu" pasują do sytuacji, jaka miała miejsce po zakończonym sezonie w Tychach. Z zespołem związany był od zawsze na dobre i złe, był jednym z jego filarów; spokojny, opanowany i zawsze mający czas na podzielenie się swoimi spostrzeżeniami po ważnych meczach. Potrafił sportową pasję łączyć z nauką, a później z życiem rodzinnym oraz pracą zawodową. Arkadiusz Sobecki, bo o nim mowa, po drugim tytule mistrzowskim tyszan postanowił zakończyć zawodniczą karierę. Ale nie zrywa ze swoją ulubioną dyscypliną i teraz w klubie będzie odpowiadał, we wszystkich kategoriach wiekowych, za szkolenie bramkarzy.
Nazwisko nie zniknie
Nazwisko Sobecki nie zniknie, bo senior rodu zadbał o swoich następców: Karol już teraz góruje wśród swoich rówieśników i nawet występuje ze starszymi kolegami w mikrusach. Ale nie jest bramkarzem, a napastnikiem. Wiktor od września rozpocznie naukę w szkole sportowej i będzie szedł śladami taty i starszego brata.
- Gdy tylko nauczyli się chodzić, od razu zadbałem o ich sportową edukację, bo i kopali w piłkę, i pływali i, oczywiście, jeździli na łyżwach - zdradza nam laureat „Złotego kija” sprzed 7 lat. - Karol już zupełnie jest pochłonięty hokejem i w każdej wolnej chwili popycha krążek po... domowym parkiecie. Wiktor wykazuje nieco mniejsze zainteresowanie sportem, ale uważam, że wszystko przyjdzie w odpowiednim czasie. Teraz w szkole będzie miał więcej lekcji wychowania fizycznego i pewnie przekona się do sportu.
- Skoro mam już następców, to mogę spokojnie się pożegnać i stanąć jakby po drugiej strony barykady. Nie zrywam z hokejem, bo przecież trudno odejść od czegoś, czemu poświęciło się prawie 20 lat, zaliczając 16 sezonów ligowych - uśmiecha się dwukrotny mistrz Polski.
Więcej złota
Tyszanie osiągnęli „tylko” 2 mistrzostwa, a aż 6 razy musieli się zadowolić srebrnym medalem. W środowisku żartowano o „zatruciu” srebrem tyskich hokeistów, bo co rusz rywale, ale i inne okoliczności, stawały na przeszkodzie w sięgnięciu po prymat.
- Gdy po raz pierwszy zdobywaliśmy złoto (2005), mało kto na nas liczył, ale wówczas wszyscy byli „głodni” sukcesu. Wygranie z Unią w Oświęcimiu było niespodzianką, a przecież całą rywalizację zakończyliśmy zaledwie w czterech meczach. Była euforia i liczyśmy na kolejne mistrzostwa. Z tym „zatruciem” srebrem to trochę przesada, ale też uważam, że powinniśmy zdobyć więcej niż dwa złota. W sezonie 2013/14 mieliśmy drużynę kompletną, ale ulegliśmy Sanokowi. Mieliśmy i taki sezon, że dopadły nas kontuzje i finały z Cracovią kończyliśmy garstką zawodników. Jednak w minionym sezonie w play offie wszystko układało się po naszej myśli. Teraz na pewno łatwiej odchodzić, gdy zdobyło się złoto - dodaje były już bramkarz GKS-u Tychy.
Inna rola
Dwa lata temu w Tychach pojawił się czeski golkiper Stefan Żigardy i nasz bohater ustąpił mu miejsca w bramce. Nie uskarżał się, lecz solidnie trenował i w każdej chwili był przygotowany do wyjścia na lód. W minionym sezonie tyski zespół został jeszcze powiększony o bramkarza z kadry, Kamila Kosowskiego. Konkurencja spora i pewnie wówczas pojawiła się myśl o zakończeniu sportowej kariery.
- Fizycznie wcale nie czułem się źle, ale psychicznie byłem już trochę zmęczony - mówi Sobecki. - Pojawiła się ciekawa oferta z klubu, by odpowiadać za treningi bramkarzy i być jednocześnie jednym z pomocników trenera Jirziego Szejby. Skończyłem kurs instruktorski, zamierzam w tym fachu się rozwijać, więc skorzystałem z tej propozycji. W nowej pracy mam spore pole do popisu, bo gdy ja zaczynałem, nikt o specjalistycznym treningu bramkarskim w ogóle nie myślał. Korzystałem z rad starszych kolegów, Darka Wieczorka czy Marka Batkiewicza. Stawałem między słupkami, a koledzy uderzali na bramkę, ile mieli sił. Od pewnego czasu jest już inaczej i wiele zespołów zatrudniało, choć raczej z „doskoku”, trenerów bramkarzy. W moim przypadku będzie inaczej, bo będę pracował ze wszystkimi grupami wiekowymi i mam nadzieję, że potrafię im przekazać całą moją wiedzę i doświadczenie... Fajnie, że nie zrywam z hokejem.
Gdy Sobecki zakomunikował o zakończeniu kariery, zorganizowano sympatyczne spotkanie, zaś jego bramkarski sprzęt powędrował do Tyskiej Galerii Sportu. Będzie ona miała swą siedzibę na stadionie, który za 3 tygodnie zostanie oddany do użytku.
Włodzimierz Sowiński - Dziennik Sport
Komentarze