Potrzebny dopływ świeżej krwi
O zakończonym sezonie 2016/2017 w wykonaniu hokeistów TatrySki Podhala Nowy Targ rozmawiamy z Gabrielem Samolejem, świetnym przed laty zawodnikiem, dziś ekspertem.
W jakich kategoriach odbiera pan czwarte miejsce hokeistów Podhala na koniec sezonu 2016/2017?
- Na pewno jest to rozczarowanie. Wiadomo, dwa poprzednie sezony Podhale kończyło na trzecim miejscu, czym rozbudziło apetyty. Sezon zasadniczy wydawało się że potwierdził, że nowotarżanie będą się liczyć w walce o medale. Niestety potem coś złego stało się z grą zespołu. W play-off Podhale nie było sobą i w efekcie przyszło nam wszystkim poczuć gorycz porażki, bo w takich kategoriach trzeba odebrać to czwarte miejsce.
Na medal pracuje się cały sezon. Czegoś więc zabrakło. Co w grze „Szarotek” najbardziej pana raziło w oczy?
- Nie będę oryginalny. Każdy kto bacznie obserwował grę Podhala w całym sezonie zauważył że mankamentem była skuteczność. Szczególnie w play-off była ona na bardzo niskim poziomie. No i gra w defensywie. To też szwankowało. Indywidualne błędy na ogół niosły za sobą poważne konsekwencje.
Za wyniki odpowiada trener. Wychodzi więc na to że, Marek Rączka sobie nie poradził…
- Nie uważam tak. Będę go bronił. Pamiętajmy w jakich okolicznościach przejął drużynę. Nie wiem czy ktoś inny na jego miejscu tego by się podjął. Od dopiero uczy się dorosłego hokeja. Wiadomo, popełniał błędy, można by się przyczepić wielu jego decyzjom, ale jestem przekonany, że to wszystko zaprocentuje w przyszłości. Myślę, że przed nim ciekawe perspektywy jeżeli chodzi o prace trenera.
Rączka był jednym z trzech trenerów którzy prowadzili drużynę w tym sezonie...
- I to w moim odczuciu bardzo negatywnie odbiło się na grze zespołu. Szczególnie sytuacja najpierw z zatrudnieniem, a potem zwolnieniem trenera Semenczenki, spowodowała spory zamęt. Nie moją rolą jest ocena decyzji zarządu, ale w tej akurat sytuacji można było inaczej postąpić.
A jeżeli chodzi o zawodników. Ktoś pana szczególnie zawiódł? Ktoś zasłużył na wyróżnienie?
- Wyróżniłbym na pewno Kaspra Bryniczkę. To był jedyny zawodnik, który dobrą grę z sezonu zasadniczego, potwierdził w meczach play-off, gdzie był zdecydowanie najjaśniejsza postacią. Na plus trzeba ocenić postawę robiącego stałe postępy Oskara Jaśkiewicza. Na swoim dobrym poziomie grał Krzysiek Zapała, choć w play-off można było od niego wymagać zdecydowanie więcej. Wyróżniłbym ten Błażeja Kapicę, który w meczach w których dostał szansę na ogół nie zawodził. Ciężko mi za to jednoznacznie odnieść się do gry obcokrajowców. Niby w części zasadniczej byli wiodącymi postaciami w drużynie, ale w najważniejszej części sezonu mocno zawiedli. A to właśnie wtedy powinno się wymagać od obcokrajowca najwięcej.
Co się musi zmienić, aby Podhale w przyszłym sezonie wróciło na podium…
- Wszystko zależeć będzie od polityki kadrowej, a ta z kolei zależy od budżetu. Mam nadzieję, że nikt z kluczowych zawodników nie odejdzie, a przypuszczam, że część z nich dostanie oferty z innych klubów. Na pewno też ten zespół potrzebuje dopływu świeżej krwi. Idealnym rozwiązaniem byłoby gdyby choć część z naszych wychowanków, którzy dzisiaj grają w innych polskich klubach, wróciła do Podhala, nawet kosztem obcokrajowców.
Patrząc na to co dzieje się w grupach młodzieżowych nie widać powodów do optymizmu…
- Zgadza się. To są grzechy przeszłości i zaniedbań w szkoleniu. Można powiedzieć, że w tym momencie jesteśmy w kulminacyjnym punkcie tego kryzysu. Brakuje zawodników w poszczególnych rocznikach. Trenerzy starają się jak mogą „załatać” te dziury, ale niewiele są w stanie zdziałać. Stąd takie, a nie inne wyniki są w kategoriach juniora czy juniora młodszego. Budujące jest jednak to, że liczna i naprawdę sportowo niezła jest grupa zawodników w naborze. Z tych chłopaków możemy mieć za jakiś czas naprawdę sporo pociechy. Trzeba jednak stworzyć im odpowiednie warunki ku temu by systematycznie podnosili swoje umiejętności. A wiadomo na to potrzebne są pieniądze. Dzieci i młodzież muszą być priorytetem. Zdecydowanie muszą ulec poprawie stosunki na linii Spółka – MMKS Podhale.
Zawirowania w MMKS Podhale też dobrze nie świadczą o atmosferze w środowisku…
- Nie da się ukryć, że znaleźliśmy się w trudnym momencie. Spadło przede wszystkim zainteresowanie hokejem. Widać bo po frekwencji na meczach. Dziś mało jest ludzi zakochanych w tej dyscyplinie. Wkradło się swego rodzaju znużenie. Dlatego z niecierpliwością czekam na wybór prezesa. Mam nadzieję, że to będzie bodziec, który sprawi że wróci moda na hokej w naszym mieście.
Wyłoniła się kandydatura Andrzeja Słowakiewicza, to dobry wybór?
- Znam Andrzeja i myślę, że w tym momencie to odpowiednia osoba na to stanowisko. Przede wszystkim sam był zawodnikiem, zresztą bardzo dobrym. Ma też doświadczenie jako trener. Myślę że i w roli prezesa by się szybko odnalazł.
Rozmawiał Maciej Zubek
Komentarze