Pięć zwycięstw Phoenix (WIDEO)
By rozstrzygnąć mecz pomiędzy Vancouver Canucks a Phoenix Coyotes, potrzebne były rzuty karne. Dopiero szósta seria najazdów przeważyła szalę zwycięstwa na korzyść zawodników z Arizony, a cały mecz zakończył się wynikiem 3:2. Dzięki temu zwycięstwu Coyotes przedłużyli pasmo meczów bez porażki do pięciu.
Na pierwsza bramkę kibice nie musieli długo czekać. W drugiej minucie spotkania wystrzelony przez Martina Hanzala krążek lekko dotknął zmieniając jego tor lotu Radim Vrbata i Phoenix mogło się cieszyć objęciem prowadzenia. Na odpowiedź Vancouver jednak przyszło czekać aż do drugiej tercji. Dwadzieścia pięć sekund nowej odsłony meczu upłynęło gdy strzałem spod niebieskiej linii stojącego w bramce Phoenix Mika Smitha, pokonał Dan Hamhuis. Po zdobyciu bramki Vancouver postanowiło nie zasypywać gruszek w popiele, czego efektem był gol, jaki zdobył niewiele ponad cztery minuty później, podczas gry w przewadze, Ryan Kessler. Z kronikarskiego obowiązku należy dodać, że był to jego dziewiąty gol, a asystował mu przy nim Henrik Sendin, który w tym sezonie na swoim koncie ma już takich asyst siedemnaście. Prowadzenie hokeistom z Kanady udało się utrzymać tylko do osiemnastej minuty. Wtedy to po składnej zespołowej akcji Keith Yandle podał krążek do Shana Doe’a, który nie miał problemu z umieszczeniem go w bramce. 2:2, takim wynikiem zakończyła się druga tercja. Z resztą w trzeciej też, pomimo usilnych starań obu zespołów, nic się nie zmieniło, więc potrzebna była dogrywka. Także i ona nie przyniosła rozwiązana, zatem wedle regulaminu rozegrano rzuty karne. W nich, po sześciu kolejkach, lepszymi stosunkiem 2:1 okazali się zawodnicy Coyotes i do nich trafiło zwycięstwo w tym meczu.
Vancouver Canucks – Phoenix Coyotes 2:3 (0:1, 2:1, 0:0, 0:0, 0:1)
0:1 Radim Vrbata - Martin Hanzal (01:15)
1:1 Dan Hamhuis - Mike Santorelli (20:25)
2:1 Ryan Kesler - Henrik Sedin, Daniel Sedin (24:15,5/4)
2:2 Shane Doan - Keith Yandle, David Moss (37:39)
Karne:
Phoenix: Mikkel Boedker – x, Radim Vrbata- v, Mike Ribeiro – x, Oliver Ekman-Larsson –x, Shane Doan – x, Antoine Vermette - v
Vancouver: Mike Santorelli – x, Alexandre Burrows – v, Chris Higgins – x, Daniel Sendin – x, Ryan Kessler – x, Henrik Sendin – x
Z innych lodowisk:
Jako, że po trzech tercjach i dogrywce na tablicy wyników nadal widniał remis 2:2 rzuty karne okazały się być niezbędnymi do wyłonienia zwycięzcy w meczu pomiędzy Dallas Stars a Boston Bruins. Dzięki bramkom Tylera Seguina oraz Richa Peverly’ego zwycięstwem mogli cieszyć się zawodnicy Dallas. W regulaminowym czasie bramki strzelali : Jamie Benn i Vernon Fiddler dla Dallas oraz Torey Krug i Milan Lucić dla zespołu z Bostonu. Zarówno Benn jak i Krug mają na swoim koncie po pięć strzelonych bramek.
Aż osiem bramek padło w spotkaniu pomiędzy Washington Capitals a New York Islanders, z czego większość, bo aż sześć strzelili gracze ze stolicy USA. W świetnym stylu, po krótkiej pauzie spowodowanej dolegliwościami, na lód powrócił Aleksander Owieczkin, który dla swojego zespołu zdobył dwie bramki i asystował przy kolejnej. Dobry mecz rozegrał również bramkarz Capitals – Braden Holtby, który obronił trzydzieści cztery strzały. Całą trzecią tercje widać było narastającą frustracje nowojorczyków, która swoje ujście znalazła pod koniec meczu. Wtedy to z lodowiska zostali wyrzuceni Peter Regin, Troy Brewer, Matt Carkner oraz Tom Wilson.
Czwartą porażkę z rzędu odnotował zespół Columbus Blue Jackets. Tym razem ich pogromcą zostali Ottawa Senators. Gwiazdą wieczoru został Erik Karlsson, który z meczu wyszedł bogatszy o dwie bramki i asystę. Dla kanadyjskiego zespołu punktowali również Clarke MacArthur, Chris Neil. Dla obu bramki zdobyte podczas tego meczu były drugimi w tym sezonie. Dla Columbus honorowe trafienie zaliczył R.J. Umberger.
W meczu z Montreal Canadiens, St. Louis Blues szukało sposobu na odkucie się po ostatniej porażce z Tampa Bay Lighning. O mały włos by im się to nie udało. Co prawda nie zawiódł świetnie spisujący się Alexander Steen, jednak na trzecią tercję, po golach autorstwa hokeistów Canadiens: Rene Bourque oraz Michaela Bournivala, zawodnicy Blues wchodzili z kwaśnymi minami. Rozchmurzyli się dopiero w połowie tercji, gdy wyrównującą bramkę dość szczęśliwie strzelił Chris Stewart. Aż do końca meczu żadnemu z zespołów nie udało się uzyskać prowadzenia więc zarządzono dogrywkę, lecz także i ona nic nie zmieniła w wyniku. Konieczne więc stało się rozegranie rzutów karnych. Jako jedyny nie zawiódł T.J. Oshie i to zawodnicy Blues zjeżdżali z lodowiska jako zwycięzcy.
Zła passę udało się przerwać zespołowi Edmonton Oilers. Z meczu z kiepsko grającymi Florida Panthers wywieźli wymęczone w dogrywce, ale jednak zwycięstwo. A do samej dogrywki doszło tylko dzięki skrzydłowemu Panthers Scottiemu Upshallowi, którego dwie bramki zdobyte w trzeciej tercji doprowadziły do dogrywki. Dodajmy, że to były również jego pierwsze dwie bramki tego sezonu. Nadzieje „Panter” w drugiej minucie dogrywki pogrzebał Marc Arcobello celnym strzałem pokonując Jacoba Markstroma. Oba zespoły nadal nie potrafią odnaleźć się w tym sezonie skutkiem czego zajmują dolne części tabel swoich konferencji. Co więcej, oba maja ogromne problemy zarówno z ofensywą, jak i obroną bramki. Mecz ten był jednym z niewielu, w których na chwile obecna czołowy bramkarz Florydy Markstrom puścił mniej niż trzy bramki. Z reszta stojący po przeciwnej stronie Devan Dubnyk ze średnią puszczonych bramek 3,8 na mecz też nie jest osobą, na której mogą polegać trenerzy i zawodnicy z „pola”.
Bardziej piłkarskim niż hokejowym wynikiem zakończyło się spotkanie pomiędzy Carolina Hurricanes i Philadelphia Flyers. Po 63 minutach (wliczając w to dogrywkę) wymęczone zwycięstwo mogli świętować zawodnicy Curricanes. Listę strzelców otworzył dopiero w trzeciej tercji Scott Hartnell, dla którego było to pierwsze trafienie w tym sezonie. W ostatniej minucie meczu, do dogrywki udało się doprowadzić Jordanowi Staalowi, który też z dwoma bramkami na swym koncie nie jest najmocniejszą figurą w zespole. Bramkę na wagę zwycięstwa w trzeciej minucie dogrywki strzelił niedawno nabyty przez Carolinę, jako wolny agent, Manny Malhotra.
Większych problemów z pokonaniem swoich przeciwników nie mieli zawodnicy Minnesota Wild. Po bramkach zdobywanych przez Mikko Koivu, Zacha Parise, Justina Fontaine’a oraz Zenona Konopke pokonali oni Calgary Flames 5:1. Co prawda to Calgary, po bramce Jizi Huldera objęło prowadzenie, jednak nie potrafiło go utrzymać dłużej niż cztery minuty. Pomimo oddanych dwudziestu pięciu strzałów zawodnicy Calgary nie byli w stanie więcej niż raz pokonać znajdującego się w świetnej formie Josha Hardinga. Skutkiem tego, Minnesota odniosła swoje trzecie z rzędu zwycięstwo i umocniła się na trzecim miejscu w swojej dywizji. Do znajdujących się przed nimi Chicago Blackhawks oraz Colorado Avalanche brakuje im odpowiednio jednego i trzech punktów.
Trzecią z rzędu porażkę w ponadregulaminowym czasie odnieśli hokeiści San Jose Sharks. Tym razem 4:5 zaskakująco ulegli Buffallo Sabres. Mecz rozstrzygnął się w czwartej serii rzutów karnych, gdy Cody Hodgson pokonał Antti Niemi. Pomimo statystycznej dysproporcji pomiędzy zespołami mecz był emocjonujący od samego początku, każdy zespół oddał ponad trzydzieści strzałów (Buffallo - 36, San Jose - 51), a obaj bramkarze całe spotkanie uwijali się jak w ukropie. Ciężko stwierdzić na ile mecz ten był „przebudzeniem” Buffallo, a na ile po prostu przypadkowym błyskiem borykającego się z ogromnymi trudnościami zespołu. Odpowiedź na to przyjdzie wraz z następnymi meczami.
Komentarze