NHL: Passa Avs boleśnie przerwana (WIDEO)
Na pięciu wygranych z rzędu zakończyła się zwycięską seria Colorado Avalanche. Wczoraj podopieczni Patricka Roy ulegli Toronto Maple Leafs aż 4:7. Najlepszym zawodnikiem meczu okrzyknięto Tylera Bozaka, środkowy „Klonowych Liści” skompletował hat-tricka.
Po beznadziejnym początku sezonu w wykonaniu „Lawin” co poniektórzy fani spisywali aktualną kampanię na straty. W ostatnich tygodniach gra ekipy z Denver znacznie się poprawiła i podopieczni Roy wygrywali pojedynki z nominalnie lepszymi przeciwnikami. - Mamy bardzo mocną drużynę, polepszyliśmy się w ostatnich tygodniach i to jest coś, co chcemy zabrać ze sobą na świąteczną przerwę - powiedział kapitan Avs Gabriel Landeskog.
Święta hokeistom z Colorado popsuła nieco kanadyjska drużyna, a już w szczególności Tyler Bozak. Wczorajsza strzelecka kanonada rozpoczęła się jednak od celnego strzału Jacka Skille’a. Dopiero później kontrolę nad przebiegiem spotkania przejęli przyjezdni. „Lawiny” dotkliwie zapłaciły za każdy popełniony faul, podopieczni Mike’a Babcocka wykorzystali wszystkie trzy gry w przewadze liczebnej. W poprzednich tygodniach dyspozycja hokeistów z Toronto w tym elemencie nie powalała na kolana, „Klonowe Liście” trafiały zaledwie dwukrotnie na dwadzieścia okazji.
W drugiej tercji drogę do siatki odnaleźli także gospodarze, John Mitchell i Erik Johnson. Kiedy hokeiści zjeżdżali na drugą przerwę na tablicy wyników widniał remis. Już po powrocie sprawy w swoje ręce wziął Bozak. Kanadyjczyk, który kiedyś reprezentował barwy Uniwerystetu Denver, ustrzelił w ostatniej odsłonie trzy bramki i to jemu koledzy z zespołu mogą dziękować za wygraną.
Dla Jonathana Berniera, który powrócił do składu po dwutygodniowych testach w AHL, było to drugie zwycięstwo z rzędu. Kanadyjski golkiper przed sobotnim starciem z Los Angeles Kings nie miał na koncie choćby jednej wygranej w tym sezonie. W obliczu kontuzji Jamesa Reimera i Garreta Sparksa szkoleniowiec „The Buds” nie ma innego wyjścia, musi stawiać na Berniera. O ile ofensywa Maple Leafs wciąż będzie grać na takim poziomie, 27-latek nie musi się obawiać wpuszczania kolejnych goli.
Colorado Avalanche – Toronto Maple Leafs 4:7 (1:2, 2:1, 1:4)
1:0 Skille – Johnson, McLeod 2:27
1:1 Komarov – Gardiner, Kadri 13:34 (w przewadze)
1:2 Lupul – Komarov, Gardiner 17:42 (w przewadze)
2:2 Mitchell – Tanguay, Iginla 21:07
2:3 Komarov – Holland, Gardiner 32:03 (w przewadze)
3:3 Johnson – Landeskog, Barrie 38:43 (w przewadze)
3:4 Bozak – van Riemsdyk, Parenteau 40:49
3:5 Bozak 46:47
3:6 van Riemsdyk – Gardiner, Phaneuf 50:40
3:7 Bozak – van Riemsdyk 56:20 (pusta bramka)
4:7 Skille – Redmond, Holden 57:31
Minuty kar: 6-8
Strzały na bramkę: 28-22
Widzów: 16,084
O stołek lidera północnoamerykańskiej ligi zaciętą walkę toczą dwie drużyny – Washington Capitals i Dallas Stars. Obie ekipy dołożyły wczoraj do swojego dorobku kolejne dwa punkty i wciąż muszą się dzielić tytułem najlepszego zespołu NHL. Caps wymęczyli minionej nocy szóstą wygraną z rzędu. Zespół ze stolicy Stanów Zjednoczonych pokonał na wyjeździe Carolina Hurricanes 2:1. Teksańczycy mieli o wiele mniej problemów z dopisaniem do swojego konta następnego zwycięstwa, tym razem „Gwiazdy” rozgromiły Minnesotę Wild 6:3.
Minął ponad tydzień odkąd Mike Sullivan przejął posadę trenera Pittsburgh Penguins. O swoich pierwszych dniach za plecami „Nielotów” amerykański szkoleniowiec będzie chciał szybko zapomnieć, Pens przegrali cztery kolejne pojedynki. Na szczęście w kolejnym starciu ekipa ze „Stalowego Miasta” natknęła się na najgorszą drużynę Konferencji Wschodniej – Columbus Blue Jackets. Podopieczni Sullivana rozprawili się z „Kurtkami” 5:2, pomimo tego, że w szeregach Penguins zabrakło największej gwiazdy ekipy - Sidneya Crosby’ego. Pierwszą w karierze wygraną zanotował golkiper Matt Murray.
44 obrony zanotował minionej nocy Cam Talbot. Dzięki jego świetnej postawie Edmonton Oilers zakończyli serię porażek, triumfowali przed własną publicznością nad Winnipeg Jets 3:1. Poza kanadyjskim golkiperem swoją grą zachwycał wczoraj Teddy Purcell. 30-letni prawoskrzydłowy zanotował dwa trafienia i dołożył asystę. Pierwszą bramkę w tym sezonie zdobył Justin Schultz.
Wielki powrót zaliczyli wczoraj hokeiści Philadelphia Flyers. Po trzydziestu minutach meczu St. Louis Blues prowadzili trzema bramkami, ale ich przewaga stopniowo topniała. Na początku trzeciej tercji Wayne Simmonds, podczas gry w przewadze liczebnej doprowadził do remisu, a na trzy minuty przed końcową syreną Jewgienij Miedwiediew przechylił szalę zwycięstwa na korzyść „Lotników”.
WYNIKI WSZYSTKICH WCZORAJSZYCH SPOTKAŃ
Komentarze