Play-offy NHL: Nieudana pogoń „Pingwinów” (WIDEO)
Początek spotkania zwiastował łatwą wygraną Tampa Bay Lightning. Przyparci do ściany hokeiści Pittsburgh Penguins nie mieli jednak zamiaru oddawać tego meczu bez walki i w trzeciej tercji rozpoczęli prawdziwą pogoń.
Na chwilę przed pierwszym wznowieniem wczorajszego starcia Jon Cooper mówił, że jego podopieczni muszą wrócić na właściwie tory i grać lepszy hokej. Hokeiści z Florydy słowa swojego trenera wzięli sobie do serca i już od początku starcia dominowali nad rywalem. Bardzo szybko wypracowali wysoką przewagę i można było podejrzewać, że z tak grającymi „Pingwinami” poradzą sobie bez większych problemów. Jednak to, co na początku wyglądało na pogrom w trzeciej tercji zamieniło się w prawdziwy dreszczowiec.
Wynik już w pierwszej minucie spotkania otworzył Ryan Callahan. Były kapitan New York Rangers zmienił tor lotu krążka posłanego na bramkę przez Victora Hedmana. Prowadzenie Bolts nieco później podwoił Andrej Sustr. 25-latek z Pilzna dostał idealne podanie od Nikity Kucherova, musiał tylko dołożyć kija. To pierwsza bramka Czecha w aktualnych play-offach.
W kolejnej odsłonie meczu gospodarze kontynuowali świetną passę. Na chwilę przed drugą przerwą na listę strzelców wpisali się Jonathan Drouin i Tyler Johnson. Na ten czas nikt nie podejrzewał, że trafienie 25-letniego Amerykanina może okazać się w tym pojedynku kluczowe. W decydującej tercji pomiędzy słupkami bramki Penguins pojawił się Marc-Andre Fleury. Doświadczony golkiper wrócił do składu „Nielotów” już jakiś czas temu, ale trener Mike Sullivan dotychczas stawiał na doskonale radzącego sobie w nowej roli Matta Murraya. Jednak tym razem 21-latek nie zachwycał, a hokeiści z „Miasta Stali” potrzebowali jakiegoś bodźca, który popchnie ich do walki.
Z pewnością nie był to tylko wpływ popularnego „Flowera”, ale coś w szeregach „Pingwinów” zaskoczyło. Nagle podopieczni Sullivana zaczęli wykorzystywać okazje, grać znacznie bardziej kreatywnie, a także solidnie w defensywie. Wielką pogoń rozpoczął lider zespołu z Pittsburgha - Phil Kessel. Trafienia dołożyli również Chris Kunitz i Jewgienij Małkin, dla którego był to pierwszy gol od niemal miesiąca.
Wszelkie starania „Nielotów” poszły jednak na marne. Do wyrównania wyniku zabrakło im jednej bramki. W końcówce pod bramką Andrieja Wasilewskiego zrobiło się naprawdę gorąco, ale ostatecznie krążek nie przekroczył linii bramkowej.
- Nie liczy się to, jak wygraliśmy - mówił po meczu Cooper. - Wiem, że wystraszyliśmy osiemnaście tysięcy ludzi. Czy myślałem, że gol Tylera będzie tym, dzięki któremu zwyciężymy? Oczywiście, że nie. Ale nie myślę także, że w pewnym momencie straciliśmy kontrolę nad przebiegiem tego spotkania.
Pens stracili wczoraj nie tylko okazję na zrobienie kolejnego kroku w stronę wielkiego finału, ale też kluczowego zawodnika. W drugiej tercji lodowisko z pomocą kolegów z drużyny opuścił Trevor Daley. Doświadczony defensor nabawił się poważnej kontuzji, w tym sezonie nie zobaczymy go już na lodzie.
Tampa Bay Lightning – Pittsburgh Penguins 4:3 (2:0, 2:0, 0:3)
1:0 Callahan – Hedman, Brown 0:27
2:0 Sustr – Kucherov, Killorn 14:28
3:0 Drouin – Palát, Hedman 34:38 (w przewadze)
4:0 Johnson – Kucherov, Killorn 37:48
4:1 Kessel – Bonino, Dumoulin 41:18
4:2 Małkin – Cole 51:13
4:3 Kunitz – Schultz, Sheary 53:08 (w przewadze)
Minuty kar: 12-12
Strzały na bramkę: 37-38
Widzów: 19,092
Stan rywalizacji: 2-2
Komentarze