NHL: Zasłużone zwycięstwo "Królów"
Co najbardziej łączy dwa zespoły, które grają w finale Konferencji Zachodniej ligi NHL, a więc L.A. Kings i Phoenix Coyotes? Odpowiedź: osoba Wayne'a Gretzkiego.
Najlepszy hokeista wszechczasów rozegrał w L.A. Kings 8 sezonów, a w Phoenix Coyotes był przez lata współwłaścicielem klubu i jego trenerem.
O ile w Los Angeles osiagnął sportowe sukcesy, to w Phoenix nie wiodło mu się najlepiej. Obecny szkoleniowiec Coyotes - Dave Tippett twierdzi jednak, że ślad "The Great One" jest w Arizonie bardzo widoczny, ale trzeba obiektywnie przyznać, że jest to stwierdzenie bardziej kurtuazyjne niż rzeczowe.
Druga rzecz łączaca te dwa miasta to dywizja, w której oba kluby grają - Pacific Division. I to praktycznie wszystko. Reszta to sportowa "nienawiść", ale czemu sie dziwić jeśli oba zespoły grają ze sobą w sezonie regularnym 6 meczów. Każdy z tych pojedynków to prawdziwa bitwa. W lutowym meczu wygranym przez Coyotes 1:0, bili się nawet kapitanowie obu drużyn: Shane Doan i Dustin Brown. Każdy więc spodziewał się, że nie inaczej będzie i w pierwszym meczu finału Konferencji Zachodniej. Tymczasem...
Owszem, twardych starć nie brakowało, ale zdecydowana większość z nich, a było ich łącznie aż 75, mieściła się w granicach przepisów NHL. Największym zaskoczeniem była chyba jednak ilość goli, jaka padła w tym spotkaniu - 6.
Jeden z nich padł po strzale Dereka Morrisa z połowy lodowiska, a mówimy przecież tutaj o znakomitych bramkarzach: Jonathanie Quicku i Mike'u Smithie, którzy mają przed sobą solidnie grających obrońców i bardzo dobrze wspomagających ich napastników.
Osobiście ten mecz mnie jednak rozczarował, a to ze względu na jego jednostronny przebieg. "Królowie" od samego początku dominowali i ostrzeliwali bramkę "Kojotów" niemiłosiernie. Łącznie oddali na bramke Mike'a Smitha aż 47 strzałów, a byłoby ich jeszcze więcej, ale hokeiści Phoenix zablokowali jeszcze 25 uderzeń. Od początku spotkania Los Angeles ruszyło do zdecydowanego ataku i nie zwolniło tempa aż do 60 minuty. Nie było po prostu elementu gry, w którym Coyotes było lepsze od gości. W efekcie Kings wygrali absolutnie zasłużenie i potwierdzili, że wygrane gładko serie nad numerami "1" i "2" w Konferencji Zachodniej nie były dziełem przypadku.
Specjalnie dla Hokej.Net,
Leszek Zuwalski
Polskie Radio
1080AM Chicago
Komentarze