NHL: Hammond pokonany, Rangers pewni play-offów (WIDEO)
New York Rangers są pierwszą drużyną w NHL, która zapewniła sobie awans do fazy mistrzowskiej. "Blueshirts" rozgromili Ottawa Senators 5:1 i tym samym zakończyli świetną passę Andrewa Hammonda.
Bramkarz ekipy ze stolicy Kanady do wczoraj nie przegrał żadnego meczu po sześćdziesięciu minutach. 27-letni debiutant był jedną z najjaśniejszych postaci kanadyjskiej drużyny i pomógł "Senatorom" wskoczyć na ostatnie miejsce premiowane dziką kartą. Hammond musi szybko zapomnieć o wczorajszej porażce i przygotować się na kolejne spotkania. Najprawdopodobniej aż do końca sezonu zasadniczego nie będzie pewne, kto zgarnie ósmą lokatę w Konferencji Wschodniej. Po piętach kanadyjskiej drużynie depczą Boston Bruins, którzy mają tyle samo punktów, co "Senatorowie", ale rozegrali jeden mecz więcej.
Pierwsze minuty starcia dwóch najlepszych w ostatnim czasie drużyn NHL były naprawdę emocjonujące. Gospodarze nacierali na bramkę Cama Talbota, jednak bramkarz "Strażników" był w pełni skupiony i nie pozwolił sobie na żaden błąd. Po kilku strzałach sytuacja na lodzie się ustabilizowała, goście przebudzili się i przeszli do ofensywy. Pierwszy raz lampka za plecami Hammonda zapaliła się w trzynastej minucie. Krążek po podaniu Dereka Stepana odbił się od bandy i wpadł prosto na kij Chrisa Kreidera, który bez większych problemów umieścił go w siatce. Odpowiedź Senators nadeszła zaledwie dwadzieścia sekund później, kiedy Curtis Lazar wywalczył gumę w strefie obronnej Rangers i bezlitośnie wykorzystał błąd obrońców.
Przed pierwszą przerwą "Blueshirts" pokonali 27-letniego Kanadyjczyka jeszcze dwukrotnie. Najpierw Rick Nash znalazł niekrytego Dana Boyle'a, który pięknym strzałem pod poprzeczkę umieścił gumę za parkanami golkipera Sens. Na minutę przed końcem tercji zgubiony przez defensorów gospodarzy krążek przejął Derek Stepan. Środkowy Rangers oddał mocny strzał na bramkę gospodarzy, guma niefortunnie odbiła się od Hammonda, poszybowała w górę i znalazła za plecami golkipera. W porę zareagował Kreider, który przepchnął krążek za linię bramkową.
W kolejnej odsłonie gospodarze zupełnie stracili pewność siebie, popełniali głupie błędy i wycofali się do defensywy. W ciągu dwudziestu minut oddali zaledwie cztery strzały w światło bramki Talbota. Hokeiści z Nowego Jorku wykorzystali chwilowy kryzys przeciwników i dołożyli jeszcze dwa gole. Trafienia zanotowali Mats Zuccarello oraz Tanner Glass, dla którego była to pierwsza bramka w tym sezonie. Po pięciu przepuszczonych golach trener kanadyjskiej drużyny zdecydował się na zmianę. Hammond zjechał z tafli, a jego miejsce zajął Chris Driedger.
Ze słabej strony pokazały się formacje do gry w przewadze zespołu ze stolicy Kanady. Gospodarze mieli sześć szans, a mimo tego nie wykorzystali ani jednej.
W ciągu kolejnych niecałych trzydziestu minut, pomimo kilku dogodnych sytuacji po obu stronach lodowiska, wynik nie uległ zmianie. Przyjezdni dzięki zwycięstwu przekroczyli barierę stu punktów i jako pierwsi w lidze zapewnili sobie awans do fazy mistrzowskiej.
Ottawa Senators - New York Rangers 1:5 (1:3, 0:2, 0:0)
0:1 Kreider - Stepan (12:38)
1:1 Lazar - Condra (12:57)
1:2 Boyle - Nash, Kreider (14:40)
1:3 Kreider - Stepan, Zuccarello (19:00)
1:4 Zuccarello - Hayes, Yandle (21:42)
1:5 Glass - Hayes, Boyle (36:02)
Minuty kar: 2-14
Strzały na bramkę: 24-32
Prawdziwy kryzys dopadł hokeistów Pittsburgh Penguins. "Nieloty" przegrały wczoraj ze znajdującymi się w dolnej części tabeli Carolina Hurricanes 2:5. Dla podopiecznych Mike'a Johnstona była to szósta porażka w ostatnich siedmiu spotkaniach. Pojedynek kapitanów zdecydowanie wygrał Eric Staal. Najstarszy z braci Staal rozegrał świetny mecz, zanotował jedno trafienie i dołożył dwie asysty. Przywódca "Pingwinów" Sidney Crosby zaliczył tylko jedną asystę, ale dzięki nie przejął prowadzenie w pościgu o trofeum Arta Rossa przyznawane zwycięzcy klasyfikacji kanadyjskiej.
Szóstą wygraną z rzędu zaliczył minionej nocy Ondřej Pavelec. Winnipeg Jets pokonali przed własną publicznością Montreal Canadiens 5:2. Hokeiści z Quebec nie potrafili znaleźć sposobu na czeskiego golkipera, pomimo że bez przerwy bombardowali strzałami bramkę "Odrzutowców". Znacznie gorzej wypadł jego vis-a-vis Dustin Tokarski. 25-letni Kanadyjczyk przepuścił pięć goli, a zmierzył się z zaledwie dwudziestoma dwoma strzałami. Fani zgromadzeni w MTS Centre zażartowali sobie z gości i domagali się wpuszczenia między słupki podstawowego golkipera Habs Careya Price'a.
W pościgu o fazę mistrzowską wciąż liczą się hokeiści Los Angeles Kings. Obrońcy tytułu są w trakcie rozgrywania pięciomeczowej wyjazdowej serii, która zaskakująco układa się po ich myśli. "Królowie" wygrali trzecie starcie poza własną halą, tym razem pokonali New York Islanders 3:2. Zwycięską bramkę na nieco ponad cztery minuty przed końcową syreną zdobył Anže Kopitar. Dla 27-letniego Słoweńca był to piąty mecz z rzędu, w którym zanotował chociaż jeden punkt. Dzięki zwycięstwu ekipa z "Miasta Aniołów" wskoczyła na trzecie miejsce Dywizji Pacyfiku.
Aż dziesięć goli zobaczyli wczoraj kibice zgromadzeni w Joe Louis Arena, gdzie Detroit Red Wings podejmowali San Jose Sharks. Górą w tym starciu okazała się kalifornijska drużyna, "Rekiny" pokonały ekipę z "Miasta Motoryzacji" 6:4. O wczorajszym występie na pewno szybko będzie chciał zapomnieć Jimmy Howard. Bramkarz "Skrzydeł" obchodził wczoraj 31. urodziny, ale na prezenty od kolegów nie zasłużył. Amerykanin przepuścił trzy gole po zaledwie dziesięciu strzałach przeciwników i został zmieniony przez Petra Mrázka.
Po bardzo słabym początku miesiąca przebudzili się wreszcie Nashville Predators. "Drapieżcy" nie grają jeszcze na poziomie, do którego przyzwyczaili nas w pierwszej części sezonu, ale wyglądają o wiele lepiej niż dwa tygodnie temu. Minionej nocy podopieczni Petera Laviolette'a pokonali Tampa Bay Lightning 3:2. Hokeiści z Nashville zawdzięczają wygraną swojemu bramkarzowi, Pekka Rinne stanął na wysokości zadania i zaliczył 28 udanych interwencji. Mecz ustawiły już na samym początku dwa trafienia gości. "Drapieżcy" w odstępie czterdziestu sekund pomiędzy trzecią, a czwartą minutą gry pokonali Bena Bishopa dwukrotnie.
Po dogrywce zakończyło się wczorajsze starcie Boston Bruins i Anaheim Ducks. Wydawało się, że "Niedźwiadki" mają wygraną w kieszeni, jednak na czterdzieści sekund przed końcem regulaminowego czasu gry do wyrównania doprowadził Corey Perry. Zwycięskiego gola w dogrywce strzelił kapitan "Kaczorów" Ryan Getzlaf, dzięki czemu kalifornijski zespół wygrał 3:2. Po miesięcznej przerwie do składu Bruins dołączył David Krejci. Czeski napastnik rozegrał świetne spotkanie, asystował przy obu bramkach bostończyków.
Wyniki i skróty wszystkich wczorajszych spotkań znajdziecie tutaj.
Komentarze