NHL: Kapitan uratował "Błyskawicę" (WIDEO)
Steven Stamkos nie jest najlepszym specjalistą od wykonywania rzutów karnych. Ale jak przystało na kapitana, tej nocy właśnie w tym elemencie uniósł odpowiedzialność za mającą duże problemy w przewagach i osłabieniach drużynę w hitowym starciu konferencji wschodniej NHL.
Stamkos w 4. rundzie rzutów karnych rozstrzygających wyjazdowy mecz Tampa Bay Lightning z Boston Bruins pokonał Tuukkę Raska i przesądził o wygranej "Błyskawicy" 4:3. Kapitan Lightning jako jedyny trafił w decydującej serii, mimo że karne nie są jego ulubionym elementem gry. W swojej karierze w NHL wykorzystał tylko 14 na 46 wykonywanych. Daje to słabą skuteczność 30,4 %. Połowa jego skutecznych karnych decydowała jednak o wygranych. Co więcej, chyba i nad karnymi Stamkos ciągle pracuje, bo 3 ostatnie udało mu się zamienić na gole. To już trzeci raz w tym sezonie, gdy kapitan rozstrzygnął o zwycięstwie drużyny z Kalifornii. Ten gol nie zaliczy mu się do statystyk indywidualnych, ale wcześniej dwukrotnie zdobywał zwycięskie bramki z gry.
Wczoraj jego drużyna potrzebowała ratunku w decydującej serii, bo wcześniej nie mogła sobie poradzić z rywalami z dywizji atlantyckiej. Co prawda to goście byli lepsi grając w równych składach, ale Bruins równoważyli ich przewagę swoimi "specjalnymi formacjami". Wykorzystali 3 z 5 gier w przewadze i obronili wszystkie 3 osłabienia. Zanim doszło do karnych, dla drużyny z Bostonu jak zwykle gole strzelali gracze pierwszego ataku, tym razem połączeni do gry w przewadze. David Pastrňák, który 3 dni wcześniej zdobył 4 bramki w meczu z Anaheim Ducks, trafił dwukrotnie i z 8 golami w 7 meczach jest już liderem ligowej klasyfikacji strzelców wspólnie z Jamesem Nealem. A do tego asystował przy najładniejszym golu meczu, którego po bardzo szybkim rozegraniu przewagi strzelił Patrice Bergeron.
Bruins dwa razy wychodzili na prowadzenie. Na pierwszego gola Pastrňáka w ostatniej sekundzie pierwszej tercji odpowiedział po szybkiej kontrze Brayden Point, a na trafienie Bergerona Mathieu Joseph. W trzeciej odsłonie Kevin Shattenkirk zdobył gola na 3:2 po asystach Stamkosa i Pointa, ale szybko Anthony Cirelli otrzymał karę i Pastrňák wyrównał. Ostatnie słowo należało jednak do gości, choć ciągle nie przypominają oni do końca zespołu, który w ubiegłym sezonie zasadniczym rozbijał kolejnych rywali po drodze do wyrównania ligowego rekordu 62 zwycięstw.
Lightning, których bramkarz Andriej Wasilewski obronił 34 strzały z gry i 3 karne, mają w tej chwili 9 punktów i zajmują 3. miejsce w dywizji atlantyckiej. Bruins zdobyli o 2 więcej i są na 2. pozycji. Mimo cennego wyjazdowego zwycięstwa, trener "Błyskawicy" Jon Cooper miał do swoich podopiecznych pretensje o grę specjalnych formacji, a zwłaszcza tych broniących osłabień. - Wiem, że graliśmy z prawdopodobnie najlepszą w przewagach drużyną ligi - przyznał. - Ok, można stracić z nimi gola, ewentualnie dwa, ale nie można oddać im trzech. Do tego zdecydowanie w takim meczu nie pomaga dostanie 5 kar. Zespół z Tampy jak na razie broni osłabienia w tym sezonie z fatalną skutecznością 67,8 %, a na wyjazdach jest trzeci od końca w lidze z wynikiem 62,5 %. Inna sprawa, że na razie gra prawie tylko na wyjazdach, gdzie rozegrał 6 z 7 meczów. Jutro wróci do domu i podejmie Colorado Avalanche.
Z kolei Bruins wykorzystali dotąd 38,1 % przewag. Tylko Edmonton Oilers są w tym elemencie skuteczniejsi. Wczoraj znów błysnęły gwiazdy pierwszej formacji, ale trener Bruce Cassidy widzi problem w tym, że cała gra opiera się tylko na trójce Pastrňák - Bergeron - Brad Marchand. Ten tercet zdobył w tym sezonie już 31 punktów, podczas gdy reszta zespołu zaledwie 19. Drużynie brakuje wsparcia ofensywnego ze strony graczy z drugiego szeregu, które było tak ważne wiosną w play-offach. - Powiem chyba coś oczywistego - potrzebujemy więcej ofensywy ze strony innych zawodników - skomentował Cassidy. - Oczywiście nawet bez tego do tej pory nasze wyniki są całkiem dobre, ale na dłuższą metę nie da się tego utrzymać.
Boston Bruins - Tampa Bay Lightning 3:4 (1:1, 1:1, 1:1, 0:0, 0:1)
1:0 Pastrňák - Bergeron - Krug 09:34 (w przewadze)
1:1 Point - Gourde - Hedman 19:59
2:1 Bergeron - Pastrňák - Marchand 27:26 (w przewadze)
2:2 Joseph - Killorn 30:32
2:3 Shattenkirk - Stamkos - Point 55:13
3:3 Pastrňák - Marchand - Krug 56:55 (w przewadze)
3:4 Stamkos (decydujący rzut karny)
Strzały: 37-36.
Minuty kar: 8-10.
Widzów: 17 193.
Trwa fatalny początek sezonu Minnesota Wild. "Dzicy" tej nocy oddali zaledwie 17 strzałów na bramkę Montréal Canadiens i przegrali na wyjeździe 0:4. To już ich 6. porażka w 7. meczu tego sezonu, co oznacza wyrównanie najgorszego startu rozgrywek w historii klubu. Poprzednio tak źle zaczęli 10 lat temu. Carey Price zaliczył 45. mecz z "czystym kontem" w NHL, Victor Mete wreszcie strzelił swojego pierwszego gola w NHL i to od razu na wagę zwycięstwa, po raz pierwszy w tej lidze trafił także bliski kolega Alana Łyszczarczyka jeszcze z drużyny Owen Sound Attack w OHL Nick Suzuki, a na liście strzelców znalazły się jeszcze nazwiska: Joel Armia i Brendan Gallagher. Mete na pierwsze trafienie w NHL czekał aż do 127. meczu. To rekord w historii Montréal Canadiens. Pierwszy raz od 14 lat dwóch zawodników tego zespołu zdobyło swoje pierwsze gole w NHL w jednym meczu. Obie drużyny ponownie zmierzą się ze sobą w niedzielę, ale tym razem w St. Paul.
Ostatnim zespołem, który doczekał się w tym sezonie zwycięstwa są New Jersey Devils. Do tego "Diabły" pokonały swojego odwiecznego rywala z drugiego brzegu rzeki Hudson New York Rangers 5:2. Devils mieli 5 różnych strzelców. Po kolei do siatki trafiali: Blake Coleman, Kyle Palmieri, Miles Wood, Nikita Gusiew i P.K. Subban. Subban oddał aż 9 strzałów, ale trafił dopiero w końcówce do pustej już bramki rywali i zdobył swojego pierwszego gola w barwach klubu, do którego został oddany w czerwcu w wymianie z Nashville Predators. Mecz reklamowano jako pierwsze w NHL stracie dwóch najwyższych numerów tegorocznego draftu. Więcej powodów do radości miał wybrany z "1" Jack Hughes z Devils, który nie tylko wygrał, ale też zdobył pierwszy punkt w lidze, asystując przy golu Wooda. Jest trzecim najmłodszym graczem w historii klubu z punktem w NHL. Nr 2 draftu Kaapo Kakko w składzie Rangers nie punktował. Obie ekipy mają po 4 punkty i zajmują dwa ostatnie miejsca w dywizji metropolitalnej. "Diabły" są ostatnie, bo rozegrały o 3 mecze więcej od swoich rywali.
Trwa dobra seria Vancouver Canucks, którzy tym razem po 6 rundach rzutów karnych pokonali mistrzów NHL St. Louis Blues 4:3. Karne rozstrzygnął dość nieoczekiwany bohater. Josh Leivo dostał swoją 4. szansę wykonania karnego w NHL i po ładnej serii zwodów pokonał Jordana Binningtona, dokładając do tego lot po strzale nieco w stylu samego Bobby'ego Orra. To jego 2. gol w tym elemencie i 2. dający wygraną drużynie. Leivo karne zaczął strzelać dopiero po przenosinach do Vancouver. Wcześniej w Toronto Maple Leafs nigdy nie było mu to dane. Z gry dla Canucks trafiali: po raz pierwszy w nowych barwach Micheal Ferland, pierwszy raz w tym sezonie Bo Horvat, ale także J.T. Miller. 34 strzały plus 5 karnych obronił bramkarz Thatcher Demko, zastępujący nieobecnego z powodów osobistych Jacoba Markströma. Drużyna z Vancouver wygrała, mimo że przegrywała już 1:3. To jej 4. kolejne zwycięstwo po rozpoczęciu sezonu od 2 porażek. Z kolei obrońcy Pucharu Stanleya przegrali 3. mecz z rzędu. Co więcej, po raz 3. w tych rozgrywkach zjeżdżali z tafli pokonani mimo wcześniejszego prowadzenia dwoma golami.
Efektowny zwycięski rzut karny Josha Leivo
New York Islanders jako pierwsi stracili gola w meczu z Winnipeg Jets, ale później strzelali już tylko oni i wygrali 3:1. Matt Barzal zdobył dwie bramki, Josh Bailey raz mu asystował, a w końcówce ustalił wynik już po wycofaniu Connora Hellebuycka z tafli. 32 strzały graczy Jets obronił bramkarz "Wyspiarzy"Siemion Warłamow. Obie drużyny wydłużyły do 3 swoje serie, tyle że Islanders po raz 3. z rzędu wygrali, a Jets przegrali. Obie także wykorzystały po jednej przewadze. Jets dali rywalom tylko jedną taką okazję i stracili w niej gola, a od początku sezonu mają katastrofalną skuteczność bronienia osłabień 56,3 %.
Calgary Flames pokonali Detroit Red Wings 5:1. To już 3. porażka z rzędu "Czerwonych Skrzydeł". Po golu i asyście dla zwycięzców zaliczyli: Mark Giordano i Derek Ryan, a trafiali także: Andrew Mangiapane, Elias Lindholm i po raz pierwszy w tym sezonie Sam Bennett. 27 strzałów rywali obronił bramkarz "Płomieni" David Rittich. Po raz pierwszy w tych rozgrywkach drużynie Flames udało się odnieść 2 kolejne zwycięstwa. Kuriozalny był gol Ryana, którego właściwie zdobył obrońca Red Wings Filip Hronek. Młody Czech w zamieszaniu podbramkowym próbując wybić krążek trafił w łyżwę kolegi z zespołu Andreasa Athanasiou, a następnie przypadkowo jeszcze zagrał krążek za własną linię bramkową. Chwilę później karę meczu za niesportowe zachowanie otrzymał strzelec jedynego gola Red Wings Darren Helm, który poza akcją uderzył kijem najlepszego w tym sezonie strzelca rywali Eliasa Lindholma, rewanżując mu się za cios łokciem. Szwed otrzymał karę mniejszą za przeszkadzanie i opuścił taflę z kontuzją.
Kontuzja Eliasa Lindholma po ciosie kijem Darrena Helma
Phil Kessel był gwiazdą wieczoru w Glendale, gdzie Arizona Coyotes pokonali Nashville Predators 5:2. Amerykanin pozyskany w czerwcu w wymianie z Pittsburgh Penguins strzelił swoje 2 pierwsze gole w nowych barwach. Miał stuprocentową skuteczność, bo oddał tylko 2 strzały. Nieco w jego cieniu Carl Söderberg także strzelił pierwszego gola dla "Kojotów", tyle że w końcówce do pustej bramki, Jakob Chychrun dał wygraną pierwszym trafieniem w tym sezonie, a na liście strzelców umieścił swoje nazwisko również Christian Dvorak. Gospodarze wykorzystali 3 z 6 gier w przewadze, a ich bramkarz Darcy Kuemper obronił 23 strzały i ustanowił samodzielny klubowy rekord 12 meczów z rzędu, w których wpuszczał nie więcej niż 2 gole. Predators zagrali bez Filipa Forsberga, który doznał urazu 2 dni wcześniej w meczu z Vegas Golden Knights. Kontuzja nie jest jednak bardzo poważna.
Golden Knights na swoją korzyść rozstrzygnęli mecz z Ottawa Senators u siebie w rzutach karnych. Tego decydującego wykorzystał w 5. rundzie Jonathan Marchessault. Wcześniej z karnych dla zwycięzców trafiali także: Brandon Pirri i Shea Theodore, a z gry Reilly Smith i Nick Holden. Marchessault wykorzystał dopiero 2. karnego w NHL na 11 prób, a po raz pierwszy w takiej serii dał swojej drużynie wygraną. Jego zespół wygrał 3:2 i zrobił prezent trenerowi Gerardowi Gallantowi na jubileusz 500. meczów w roli szkoleniowca w NHL. W bramce Marc-André Fleury zatrzymał 37 strzałów z gry i 2 rzuty karne. Po drugiej stronie tafli nawet rekord kariery i 52 skuteczne interwencje z gry nie wystarczyły Andersowi Nilssonowi do odniesienia zwycięstwa. W karnych bronił skutecznie tylko raz. Były lider ofensywy Senators Mark Stone zagrał przeciwko dawnym kolegom po raz pierwszy od wymiany z lutego, w której przeniósł się do Las Vegas i zaliczył 200. asystę w NHL. "Sens" nie wykorzystali żadnej z 4 gier w przewadze. Są jedynym zespołem w lidze, który jeszcze nie strzelił w takiej sytuacji gola. Dotąd zmarnowali 21 przewag.
Buffalo Sabres mają najlepszy dorobek w całej NHL po wyjazdowym zwycięstwie 3:0 nad Los Angeles Kings. Casey Mittelstadt miał w hali STAPLES Center udział przy wszystkich golach swojej drużyny. Sam strzelił 2 pierwsze w tym sezonie, a do tego asystował Conorowi Sheary'emu. Po raz pierwszy w meczu NHL 2 razy trafił do siatki i zdobył 3 punkty. Ale nawet jego znakomity występ przyćmił bramkarz "Szabel" Carter Hutton, który obronił wszystkie 47 strzałów rywali i już po raz drugi z rzędu nie dał się w meczu pokonać. Wcześniej nie wpuścił także gola w wygranym 4:0 spotkaniu z Dallas Stars. Jest niepokonany już od 128 minut i 36 sekund, a 47 obronionych strzałów bez wpuszczenia gola to rekord klubu z Buffalo. Hutton wygrał w tym sezonie do tej pory wszystkie 5 meczów i jako jedyny bramkarz NHL zachował 2 "czyste konta". Jego zespół odniósł 6 zwycięstw w 8 spotkaniach i ma 13 punktów. Z kolei Kings w drugim meczu z rzędu nie trafili do siatki i z 4 punktami są ostatni w dywizji Pacyfiku.
Komentarze