Transfery, które nie doszły do skutku
Tydzień temu oceniliśmy wzmocnienia zespołów dokonane tuż przed zamknięciem okienka transferowego. Dziś przyjrzymy się zawodnikom, którzy ostatecznie nie trafili do PHL.
1. Dustin Penner
Listę tych, którzy rozważali grę w PHL otwiera… Dustin Penner. 32-letni Kanadyjczyk, który ma na swoim koncie dwa Puchary Stanleya (z Anaheim Ducks i Los Angeles Kings), był jednym z tych zawodników, którzy kontaktowali się z Zenonem Konopką, po tym, jak ten podpisał kontrakt z Ciarko PBS Bank KH Sanok.
- Owszem, rozmawiałem z kilkoma taki zawodnikami i pytali mnie, czy byłaby możliwość wspólnych występów. Ze względu na zamknięcie okienka transferowego, skończyło się tylko na dyskusjach - mówił „Zeke”.
Przed sezonem 2014/2015 Penner nie podpisał kontraktu z żadną z drużyn NHL. Dlaczego? Otóż w Ameryce Północnej ma opinię... lenia. W październiku rozważał przeprowadzkę do Europy, ale negocjacje utknęły w martwym punkcie. Teraz czeka na propozycję „last minute” od mocno zdesperowanego klubu.
Znakiem firmowym 32-letniego Kanadyjczyka były świetne warunki fizyczne (193 cm i 111 kg). Były, bo teraz ma on sporą nadwagę. Jednak nie można przejść obojętnie wobec osiągnięć Dustina. W lidze NHL rozegrał 589 meczów, w których zdobył 151 bramek i zanotował 159 asyst. Reprezentował barwy Anaheim Ducks, Edmonton Oilers, Los Angeles Kings i Washington Capitals.
Z naszych informacji wynika, że działacze sanockiego klubu chętnie ponegocjowaliby z doświadczonym napastnikiem. Niestety nie starczyło im czasu, bo drzwi okienka transferowego zatrzasnęły się.
2. John Murray
Amerykański golkiper mógł opuścić ekipę Orlika Opole, bo jego usługami zainteresowany był JKH GKS Jastrzębie. Ostatecznie do przenosin nie doszło.
W kontrakcie „Jaśka Murarza” znalazła się klauzula finansowa - 10 tysięcy dolarów, po wpłaceniu której mógł on zmienić klub. Dla działaczy JKH ta kwota okazała się jednak zaporowa.
Murray został więc w Opolu, ale przed następnym sezonem na brak ofert na pewno nie będzie narzekał. Już teraz może pochwalić się świetnymi statystykami. W meczu broni średnio 34 strzały, wpuszcza niecałe trzy bramki na mecz, a jego skuteczność interwencji wynosi 92 procent.
3. Pasi Salonen
Fiński skrzydłowy miał trafić do Comarch Cracovii. Z uwagi na przeciągające się negocjację został jednak w Rumunii. Gdy pojawiła się oferta wyjazdu do Kazachstanu nie zawahał się ani przez moment. Trafił do Bejbarysu Atyrau, czyli do klubu, w którym występował już w poprzednim sezonie.
Nie da się ukryć, że Salonen mógłby dodać kolorytu polskiej ekstralidze. Prawie 300 meczów w najwyższej klasie rozgrywkowej w Finlandii mówi samo za siebie. Strzelił w nich 43 gole, a przy kolejnych 61 asystował.
4. Lukáš Říha
Na kilka dni przed końcem okienka transferowego w Oświęcimiu na moment wrócił temat zakontraktowania Říhy. Temperamentny Czech grał już w Unii w sezonach 2010/2011 i 2011/2012 i zdobył wówczas serca oświęcimskich fanów.
Działacze z Chemików 4 chcieli wykorzystać fakt, iż 33-letni skrzydłowy ze względów dyscyplinarnych rozstał się z MHC Martin. - Lukáš Říha to hokeista z wielkim talentem, co udowodnił już w przeszłości, występując w naszym klubie. Dałem mu szansę powrotu do zespołu, ustalając z nim jasne zasady współpracy. Nie skorzystał z tego. Zachowanie Lukáša mnie rozczarowało i było one niezgodne z funkcjonowaniem naszego zespołu - powiedział dyrektor generalny klubu Martin Kalnický.
Sam Říha bił się w piersi: - W Martinie dostałem szanse, ale jej nie wykorzystałem... i złamałem zasady.
Wychowanek HC Litvinov wrócił do Detvy, z którą wiązał go kontrakt. A prezes słowackiego pierwszoligowca nie miał zamiaru rozwiązywać umowy z czeskim skrzydłowym i oddać go do klubu z Oświęcimia.
5. Rob Bellamy
Ciekawym wzmocnieniem sanockiego klubu mógł być Amerykanin Rob Bellamy. Skrzydłowego, który miał na swoim koncie 114 meczów na bezpośrednim zapleczu NHL, rekomendował Jordan Pietrus, z którym miał okazję występować w lidze ECHL. Bellamy rozegrał w niej 238 spotkań, w których zdobył 49 bramek, a przy kolejnych 71 "maczał palce".
Niestety 29-letni skrzydłowy zbyt długo zwlekał z decyzją i ostatecznie do transferu nie doszło.
Rynek najmocniej filtrowały dwie drużyny Comarch Cracovia i Ciarko PBS Bank KH Sanok. O ile pierwsza temat potencjalnych transferów całkowicie przemilczała, ograniczając się zaledwie do krótkiego przekazu, że Pasom odmówiło aż 10 zawodników, to sanoczanie w byli bardziej wylewni.
Na celowniku ekipy z Podkarpacia znalazł się doświadczony defensor Dustin Wood. Kanadyjczyk, mający na swoim koncie ponad 300 meczów w AHL, zdecydował się zostać w Kazachstanie. Zmienił tylko klub: z Arystana Temyrtau przeniósł się do Arłana Kokczetaw.
Działacze sanockiego klubu mocno obserwowali 23-letniego Jordana Mayera. Napastnik tegoroczne rozgrywki rozpoczął w lidze brytyjskiej w ekipie Hull Stingrays i trzeba przyznać, że na Wyspach Brytyjskich radził sobie całkiem nieźle. Strzelał (22 bramki), asystował (23) i unikał wizyt na ławce kar. Jednak ekipa z Hull nie przystała na rozwiązanie kontraktu.
Do GKS-u Tychy ostatecznie nie trafił czeski defensor Jan Látal. Umowę z trójkolorowymi podpisał Jaroslav Hertl, który występował wcześniej w czeskim pierwszoligowcu - LHK Jestřábi Prościejów. TymczasemLátal kilka godzin później został przedstawiony jako... następca Hertla w ekipie Jastrzębi. Pozyskanie Hertla było prawdziwym transferem last minute, do którego wielu kibiców tyszan nie miało większego przekonania. W klubie z de Gaulle'a żartowano nawet, że trener Jiří Šejba tak długo zwlekał z wzmocnieniami defensywy, bo najchętniej zatrudniłby Tomáša Kaberlego.
W ostatnich dniach okienka transferowego otoczenie chciał zmienić Patrik Vrana. Defensor Naprzodu Janów poprosił prezesa Janusza Grycnera o możliwość dołączenia do klubu z Jastrzębia. Spotkał się jednak z odmową. Działacze i trener beniaminka PHL zgodzili się wcześniej na odejście do ekipy z Sanoka Antona Klemientjewa, więc na kolejne osłabienie defensywy nie mogli już sobie pozwolić.
Komentarze