Gruth: GKS-u Tychy można się bać
– Samym sukcesem dla tyszan powinna być uznana kwalifikacja do tych rozgrywek – twierdzi Henryk Gruth, były zawodnik GKS-u, olimpijczyk, a obecnie uznany trener.
Po przepracowanym okresie przygotowawczym podopieczni Andreja Husaua, przystąpią do elitarnych rozgrywek Ligi Mistrzów. Jednak pora rozgrywania meczów wydaje się być nieco zbyt wczesna, o czym mówi już wiele osób związanych z hokejem.
– Nie jest korzystna dla zawodników. Jest to w zasadzie koniec okresu przygotowawczego, więc różne sytuacje mogą mieć miejsce. Liczę, że pokażemy, iż polski hokej jest na dobrej drodze ku lepszemu – powiedział Henryk Gruth.
Można śmiało powiedzieć, że drużyna mistrzów Polski ma bardzo wymagających przeciwników: wicemistrza Szwecji – Skellefteå AIK, brązowego medalistę fińskiej Liigi – IFK Helsinki oraz sensacyjnego zwycięzcę EBEL – HC Bolzano Foxes. Ale w sporcie zdarzają się niespodzianki.
– Wychodzę z założenia, że nikt nie jest poza zasięgiem. Z każdym należy powalczyć, co pokazała w ubiegłym sezonie Cracovia. Ich zespół jest żywym dowodem na to, że można powalczyć z najlepszymi w Europie – stwierdził uznany szkoleniowiec.
Tym bardziej, że wiele silniejszych ekip traktuje te rozgrywki z delikatnym przymrużeniem oka. W fazie grupowej wystawia zawodników młodych lub walczących o kontrakt.
– W Szwajcarii niewiele się mówi o tych rozgrywkach, a na trybunach nie zasiadają komplety publiczności. U nas w Zurychu 11-tysięczną halę zapełniają kibice w liczbę od 2 do 4 tysięcy. Teraz, jednak jest coraz więcej głosów, że to jest rywalizacja i kolejne trofeum do zdobycia i z roku na rok Hokejowa Liga Mistrzów staje się bardziej porównywalna do rozgrywek piłkarskich – ocenił Gruth
– O polskich drużynach nie mówi się dużo, ze względu na brak udziału polskich zawodników w tych najwyższych grupach. Należymy do drugiej kategorii na świecie, więc też niewiele się mówi o polskim hokeju. Jednakże gdyby to ZSC Lions byłoby w grupie z GKS Tychy to twierdzę, że powinno się ich bać – dodał.
W Polskiej Lidze meczów na dobrym poziomie jest „jak na lekarstwo”. Mecze reprezentacji z wyżej notowanymi rywalami odbywają się kilka razy w roku.
– Według mnie zbyt mało jest meczów polskich drużyn z rywalami o dobrej europejskiej renomie, a jest to jak najbardziej wskazane, aby takie mecze się odbywały. Każdy kontakt z przeciwnikami z „lepszej półki” powinien być dla polskich zawodników bardzo cenną lekcją. Myślę, że zawodnicy podczas tych kilku meczów widzą ile im brakuje do poziomu światowego – powiedział były wybitny reprezentant Polski.
– Brakuje u nas zaplecza, a polskie kluby ratują się ściąganiem obcokrajowców i zapominają gdzieś po drodze o szkoleniu młodzieży – zakończył.
Komentarze