Jedna wielka amatorka
Rozmowa z Andrzejem Słowakiewiczem, byłym zawodnikiem, reprezentantem Polski, olimpijczykiem oraz trenerem klubowym i reprezentacyjnym.
Polski hokej zmierza w dobrym kierunku?
- W żadnym wypadku. Podążamy bardzo złą drogą, która w perspektywie kilku najbliższych lat, jeżeli nic się nie zmieni spowoduje, że ten nasz polski hokej jeszcze bardziej podupadnie, stanie się dyscypliną niszową i amatorską, którą nikt poza wąską grupą zapaleńców nie będzie się interesował. Zresztą już teraz można zobaczyć jak trudno działaczom klubowym przekonać rodziców aby ich dzieci grały w hokeja. Ale jak ma to się udać, jak bycie hokeistą na ten moment nie daje żadnych sensownych perspektywa na życie. Nic nie dzieje się jednak bez powodu. O obliczu polskiego hokeja decydują przypadkowi ludzie. Prywatne interesy, przeważają nad dobrem całej dyscypliny. Popadamy od skrajności w skrajność. Idziemy kompletnie w przeciwnym kierunku, niż cały hokejowy świat.
Gdzie popełniamy najpoważniejsze błędy?
- Jest ich mnóstwo i co gorsza ciągle je powielamy. Przede wszystkim młodzieżowy hokej w Polsce jest prowadzony na amatorskich zasadach. Od wielu lat głośno się o tym mówi, ale nikt nie potrafi wdrożyć systemu naprawczego. Nie potrafimy kompletnie zbudować relacji z inni krajami, wziąć przykładu z innych lig, niekoniecznie hokejowych, wyciągać wniosków z fatalnych wyników jakie osiągają w ostatnich latach nasze młodzieżowe reprezentacje. Został kompletnie zdewaluowany stopnień trenera Polaka i zawodnika Polaka. Nie ma zupełnie dialogu między PZHL, a klubami. Centrala nie robi nic aby klubom było lżej. Liga nie ma sponsora tytularnego. System rozgrywek to jedna wielka prowizorka. Nie ma koncepcji. To kluby na zasadzie porozumienia i współpracy powinny decydować o kształcie i formule rozgrywek. Nie ma monitoringu zawodników, wychwytywania i promowania najlepszych z nich. W ostatnich sezonach nie potrafiliśmy wypromować żadnego zawodnika. Na dzisiaj sponsorami polskiego, młodzieżowego hokeja są rodzice, co też powoduje, że w reprezentacjach młodzieżowych nie koniecznie grają Ci najlepsi, ale Ci których na to stać.
Od kilku lat jest pan blisko hokeja słowackiego. To dobry wzór do naśladowania?
- Jak najbardziej. Hokej na Słowacji, szczególnie ten ligowy, odradza się. Kluby są coraz mocniejsze organizacyjnie i finansowo. Nic jednak nie bierze się z przypadku. Potrafiono znaleźć sponsora nie tylko dla ligi, ale i hokeja młodzieżowego. Organizacja jest przemyślana. Decyzje podejmowane są na drodze rozmów, negocjacji i wypracowania kompromisu, korzystnego dla wszystkich. Wszystko to odbywa się z odpowiednim czasowym wyprzedzeniem. Rok na przód wiadomo jaki kształt będzie miała liga, jak będzie wyglądał terminarz. Wszystko jest jasne i przejrzyste.
Na wzór Słowacji od tego sezonu w rozgrywkach ekstraklasy występuje reprezentacji Polski do lat 20.
- Dobrze, tyle że zrobiono to na kompletnie wariackich papierach. Kiedy 4 lata temu Słowacy jako pierwsi uruchomili ten projekt, opracowali szczegółowy, długoletni plan działania, który teraz jest realizowany. Przez cały sezon zawodnicy z danych roczników są monitorowani. W miesiącu kwietniu dla najlepszej 30 organizowany jest tzw. camp w trakcie którego przechodzą oni serie profesjonalnych badań, które dają obraz ich predyspozycji. Po jego zakończeniu każdy rozjeżdża się do swoich klubów, ze szczegółowo rozpisanym programem treningowym. W połowie lipca ponownie się spotykają i wtedy też już zostaje wyselekcjonowana grupa 25 zawodników, a pozostałych 5 ma być w gotowości w przypadku kontuzji. Zespołem kieruje profesjonalny sztab szkoleniowy. Oprócz głównego trenera, są trenerzy od przygotowania fizycznego, od pracy z bramkarzami, są dietetycy. Niezwykle ważną rolę przywiązuje się do odnowy biologicznej. W lidze grają zupełnie innym systemem niż pozostałe drużyny. Wzorem Mistrzostw Świata rozgrywają mecze tzw. systemem startowym. Grają środa, czwartek i sobota. Spotkania z ich udziałem sędziuje czwórka sędziów, co też ma bardzo istotne znaczenie szkoleniowe. Sezon dla nich kończy się w grudniu. Wtedy organizowany jest coś na wzór draftu i inne drużyny słowackie mają prawdo dobrać sobie tych młodych zawodników. A u nas? Amatorka. Wystarczy rzucić okiem na protokół i zobaczyć, że trener ma problem skompletować cztery pełne formacje. Ci chłopcy rzuceni zostali na pożarcie. Nie mają stworzonych warunków do profesjonalnego treningu. Większość z nich stoi w miejscu, nie rozwija się. Są na takim samym poziomie, jak kilka lat wstecz.
Teraz na piedestale są kulisy przejęcia przez Katowice kosztem Krakowa organizacji Mistrzostw Świata Dywizji I.
- Kolejny przykład amatorszczyzny i prywaty. Daliśmy powody ku temu aby cały świat się z nas śmiał i szydził z nas. A można było to w prosty sposób rozwiązać. Skoro Katowice chciały organizacji Mistrzostw Świata, to z chwilą gdy Polsce przyznano organizację turnieju, w trakcie kongresu IIHF, władze tego miast powinny przestawić swoją konkretną propozycję. Tak się nie stało, więc dla mnie sprawa jest jasna. Mistrzostwa powinny być rozegrane w Krakowie. Przez niezrozumiałe dla mnie działania pewnych ludzi stało się inaczej, co może bardzo negatywnie odbić się na samej organizacji turnieju. Z doświadczenia wiem, że w Spodku zawsze są problemy z lodem, co wielokrotnie w trakcie turniejów było zgłaszane przez inne reprezentacje. Były też problemy z klimatyzacją. To już przestarzały obiekt, w niczym nie dorównujący temu jakim dysponuje Kraków.
Na koniec jeszcze spoglądają na nasze podwórku. Jak oceni pan oceni kondycję nowotarskiego hokeja?
- Przede wszystkim chwała tym ludziom, którzy podjęli się odbudowy pozycji nowotarskiego hokeja. W pewnym momencie chylił się on ku upadkowi i trudno było być optymistą. A jednak znalazła się grupa ludzi, która zaczynając od zera, wyprowadziła ten klub na prostą. Przyszłość jednak nie rysuje się kolorowo. Sytuacja ekonomiczna wciąż nie jest dobra, nie widać perspektyw na remont hali lodowej, która odstrasza swoim wyglądem. Potraciliśmy też kontakty ze światem. Próżno szukać drużyny z Nowego Targu w młodzieżowych turniejach międzynarodowych. A przecież Ci którzy dzisiaj stanowią o sile pierwszej drużyny, kiedyś w przeszłości rywalizowali w lidze słowackiej. Gra w polskiej lidze, gdzie rozgrywa się po 3-4 mecze w miesiącu mija się z celem. Wychodzą też lata zaniedbań. Mamy bardzo duże „dziury" w rocznikach. Zobaczmy na pierwszą drużynę, która kompletnie nie ma zaplecza, co bardzo ogranicza trenerom pole manewru. Tę lukę będzie bardzo trudno uzupełnić . Konieczne jest opracowanie długofalowego programu rozwojowego.
A pan widziałby jeszcze miejsce dla siebie w polskim hokeju?
- Na ten moment na pewno nie. Nie widzę możliwości pracy w takich warunkach, w takiej atmosferze jaka panuje w środowisku. Za dużo jest rzeczy, które kompletnie nie pasują do mojej filozofii. Szkoda zdrowia. Teraz bliżej mi do hokeja słowackiego. Pomagam wnukowi, który z powodzeniem gra w klubie z Popradu. Tutaj ma szansę wypłynąć na głębsze wody. W Polsce takich możwliści nikt mu nie stworzy.
Rozmawiał Maciej Zubek
Komentarze