Przełamane fatum
GKS Tychy w szóstym spotkaniu finału play-off pokonał Comarch Cracovię 2:1 i odebrał złote medale. Spotkanie długo trzymało w napięciu, a o losach spotkania i tytułu mistrzowskiego przesądził Jakub Witecki.
Była 52. minuta gry, a na tablicy świetlnej widniał remis 1:1. Wtedy tyszanie wyprowadzili kontrę Bartosz Ciura uderzył, a Witecki przeciągnął w bramce Miroslava Kopřivę i umieścił gumę pod poprzeczką.
– Mecz był ciężki, tak jak każdy w serii finałowej. Cracovia miała znów lepszy początek od nas. Jeśli chodzi o bramkę, to był to klasyczny wjazd do tercji. Strzał był niecelny, ale szczęśliwie udało się do krążka dopaść. Emocje niesamowite, choć do końca było osiem minut, które ciągnęło się w nieskończoność – stwierdził 28-latek.
Kryniczanin w play-offach strzelił dwie bramki i osiem razy asystował. Jak przyznaje, ten dorobek powinien być lepszy.
– Play-offy mogły wyglądać lepiej w moim wykonaniu, bo brakowało mi skuteczności. Wymagam od siebie więcej. Jako drużyna spisaliśmy się dobrze, było wiele trudnych momentów. Udało się nam wyjść z tego z twarzą. Teraz się bardzo cieszymy – powiedział z ulgą strzelec decydującej bramki.
– Pewnym problemem jest pewność. Jak brakuje cały czas tego wykończenia, to siłą rzeczy trzeba szukać innych rozwiązań. Ogólnie to chciałbym się prezentować lepiej niż w play-offach – dodał.
Trójkolorowi mają za sobą ciężkie mecze. Rozegrali ich aż dwadzieścia, jednak po zawodnikach nie było widać zmęczenia.
– Kluczowe były dwa momenty w play-offach. Mam tu na myśli dwa siódme mecze z MH Automatyką Gdańsk i TatrySki Podhalem Nowy Targ. W tym drugim przypadku wygraliśmy aż 7:1, ale było to bardzo trudne spotkanie. Wcześniejszy mecz zakończony w czwartej dogrywce, na pewno dał się nam we znaki – ocenił Witecki.
– Lepiej byłoby chyba zmienić przepisy. Można byłoby skrócić rywalizację do dwóch dogrywek, a następnie przeprowadzić rzuty karne. Z czasem widowisko robi się męczące także dla kibiców – dodał.
Tyszanie mieli kilka trudnych momentów. Jednak w tych chwilach często ratował ich bramkarz John Murray.
– John Murray może nie „urósł”, ale swoją dyspozycją potwierdził, że jest najlepszym bramkarzem w lidze. Wielkie gratulacje dla Jaśka! – podsumował Jakub Witecki.
Warto też wspomnieć, że GKS Tychy po raz pierwszy wygrał finałową rywalizację z Comarch Cracovię. Wcześniej trójkolorowi mierzyli się z „Pasami” sześciokrotnie i za każdym razem górą byli podopieczni Rudolfa Roháčka. Krakowskie fatum odeszło w niepamięć, a tyszanie piszą nową, znacznie szczęśliwszą historię.
Komentarze