Hokej.net Logo
MAJ
3
MAJ
7

Lipiński: Zmieniłem podejście. Cieszę się, że gram w hokeja

Lipiński: Zmieniłem podejście. Cieszę się, że gram w hokeja

Sebastian Lipiński jest jednym z najlepiej zapowiadających się polskich bramkarzy. W rozmowie z naszym portalem opowiedział o poprzednim sezonie, który był pełen wzlotów i upadków. Często bolesnych – jak nieudany turniej Mistrzostw Świata Dywizji IB juniorów do lat 20. – Wiedziałem, że zawiodłem. Po tych niemiłych doświadczeniach poukładałem sobie wszystko w głowie i… zacząłem czerpać radość z gry – zaznaczył golkiper Re-Plast Unii Oświęcim.

HOKEJ.NET: – Domyślasz się, od czego zaczniemy naszą rozmowę?


Sebastian Lipiński: – Chyba tak. Zaczynajmy.


Jak się czujesz po operacji kolana?


– W porządku, choć miałem cichą nadzieję, że ta informacja nie wyjdzie na światło dzienne. Czuję się bardzo dobrze i z tego miejsca chciałem podziękować Emkowi Dąbrowskiemu i doktorowi Michałowi Workowi za to, że w trudnych czasach pandemii załatwili mi tę operację. Pan doktor fachowo wykonał swoją pracę, bo mogę powiedzieć, że mamy efekt „wow”. Teraz pracuję na miejscu z rehabilitantem, który zajmował się mną tuż po odniesieniu urazu. Powoli staję na nogi i mam nadzieję, że coraz lepiej będę dochodził do siebie.


Może w tym miejscu wyjaśnijmy. Urazu nabawiłeś się w barwach Kadry PZHL U23 w meczu z Lotosem PKH Gdańsk, który został rozegrany 2 października.


– Pojechaliśmy wtedy na dwudniowy wyjazd na północ kraju. Najpierw graliśmy w moim rodzinnym Toruniu, a później jechaliśmy do Gdańska. Umówiłem się z trenerami na grę back to back, czyli mecz po meczu. Zacząłem spotkanie z Lotosem PKH Gdańsk i nasze poczynania wyglądały naprawdę dobrze. Pięć minut przed końcem obroniłem strzał szpagatem poprzecznym, ale niestety jedną nogę dałem na szpic. Efekt był taki, że kolano mi przeskoczyło, zablokowało się, a po chwili dostaliśmy z tego bramkę. Nie byłem w stanie już zareagować, ruszyć się i w konsekwencji z grymasem bólu padłem na lód. Sędziowie nie mogli przerwać gry, bo mieliśmy tutaj sytuację bramkową.


Co było dalej?


– Miałem ogromne problemy z „pozbieraniem się z lodu”. Pomogli mi koledzy z zespołu oraz pani fizjoterapeutka naszego zespołu. W szatni zajęli się mną lekarze z Gdańska, ale nie było wesoło.


W sumie ból koiły okrzyki kibiców z trybun: „Lipa, Lipa”. Potem jeden z nic napisał do mnie wiadomość na Facebooku i spytał jak się czuję. To było miłe uczucie.


Nie zdążyłem jeszcze wsiąść do autobusu, a moja mama już wiedziała o tej kontuzji. Jeden z kibiców wrzucił informację na waszego shoutboxa, a potem ta informacja błyskawicznie znalazła się na forum kibiców Unii Oświęcim. Później był telefon od prezesa i słowa wsparcia. Cóż, było mi miło, że ktoś się mną przejął.



Miałeś obawy, że skoro grałeś w barwach Kadry PZHL i przydarzył Ci się uraz, to teraz mogą być z tego spore problemy? Mam tu na myśli kwestię samego ubezpieczenia, ale też kosztów związanych z leczeniem.


– Klub bardzo fajnie się zachował. Mógłby spokojnie umyć ręce i powiedzieć: „niech teraz pomoże mi krajowa centrala”. Prezesi Unii od samego bardzo mi pomogli, dobrą robotę wykonał też nasz trener odnowy biologicznej Mirosław Zając oraz mój rehabilitant Szymon Pawlica, który „złożył mnie do kupy”.


Działacze szybko załatwili mi rezonans, po którym wiedziałem co dokładnie mi się stało.


Jaka była diagnoza?


– Ano taka, że łękotka przyśrodkowa jest uszkodzona. W tym wypadku dostępne były dwie opcje. Pierwsza z nich mówiła o tym, że od razu kładę się na stół operacyjny, ale wtedy straciłbym możliwość walki o miejsce na mistrzostwa świata dwudziestolatków. Druga zakładała, że postaram się dograć sezon, akceptując ból i ryzyko, że stan mojego kolana może się pogorszyć. Zdecydowałem się na drugie rozwiązanie i nie żałuję tego.


Gdzie przeszedłeś zabieg?


– W Toruniu. Operował mnie doktor Michał Worek – młody, ale za to bardzo zdolny ortopeda. Ogólnie wyglądało to tak, że najpierw dostałem znieczulenie w kręgosłup, potem anestezjolodzy wprowadzili mnie w narkozę i obudziłem się już po wszystkim. Mam dosłownie dwie blizny, przez które wprowadzono odpowiednią aparaturę. Najważniejsze jest to, że jestem już na nogach.


Porozmawiajmy teraz o sezonie w Twoim wykonaniu. Jak go ocenisz?


– To była taka kratka. Było dobrze, ale potem było też słabo. Do momentu kontuzji moja forma rosła, czułem się pewnie i dobrze to wyglądało. Pierwsze mecze w Kadrze PZHL U23 też były niezłe, ale potem przydarzyła się ta kontuzja.


Miałem dwa tygodnie przymusowej przerwy, a potem szukałem tej formy, bo mistrzostwa świata zbliżały się wielkimi krokami. W barwach Kadry PZHL potrafiłem zagrać na dobrym poziomie dwie tercje z GKS-em Tychy i mieć w nich ponad 90-procentową skuteczność, a potem zaliczyć fatalny mecz w barwach Unii z Zagłębiem Sosnowiec. Bolało, bo był to mecz na własnym lodzie i moja fatalna dyspozycja przesądziła o tym, że przegraliśmy to spotkanie. Powiedzmy to szczerze, gdy strzelasz cztery bramki, to nie masz prawa przegrać meczu. Tę porażkę biorę na klatę.


Wiem, że mogłeś wtedy liczyć na wsparcie w zespole.


– Zgadza się. Pomogli mi też trenerzy, a zwłaszcza Michal Fikrt. Naprawdę wykonuje on z nami, bramkarzami, świetną robotę. Potrafi przygotować golkipera pod względem mentalnym, zresztą ma za sobą udaną karierę. Z Filipem Płonką cały czas powtarzamy, że inni młodzi bramkarze mogą nam pozazdrościć takiego trenera.


W lidze rozegrałeś w sumie 18 meczów – nieźle jak na 19-latka. Udało Ci się też zachować trzy czyste konta.


– Nieźle. Ale od razu trzeba powiedzieć, z kim te „shutouty” zaliczyłem. Dwa z Naprzodem Janów i jeden z Kadrą PZHL, czyli z rywalami z dolnych rejonów tabeli, oczywiście nikomu nie umniejszając.


Niemniej często takie mecze są trudniejsze do rozegrania, bo nie masz w nich wiele roboty, a co za tym idzie – nie jesteś w meczowym rytmie. Z reguły to twoi koledzy z pola kreują grę, ale czasem może zdarzyć się tak, że rywal wyjdzie z kontrą, puścisz gola w sytuacji sam na sam i zrobisz z siebie idiotę. Gdy wychodzisz na Cracovię, GKS Tychy, to wiesz, że 30 czy 40 razy trzeba będzie się wykazać.



Przejdźmy do turnieju Mistrzostw Świata Dywizji IB juniorów do lat 20. Krótko mówiąc nie były to udane rozgrywki dla biało-czerwonych.


– Wolałbym o tym jak najszybciej zapomnieć. Wielka szkoda, bo były to moje ostatnie mistrzostwa w juniorskiej karierze. Chciałem się pokazać, ale wyszło jak wyszło. W moim wykonaniu to był słaby turniej. Zerkniesz w statystyki i będziesz wiedział wszystko.


Ten turniej był na tyle dziwny, że padło w nim w sumie 121 bramek! Krąży plotka, że w Kijowie niemal wszystkie zespoły zmagały się z grypą jelitową.


– To nie jest plotka. Sam nie dokończyłem wygranego 15:3 spotkania z Włochami. Musiałem zejść do szatni, bo nie wytrzymałem. Zresztą moi koledzy już w drugiej tercji narzekali na dolegliwości związane z jelitówką. Potem okazało się, że wszystkie drużyny narzekały na zatrucia pokarmowe. Z tego co wiem, to przedstawiciele Międzynarodowej Federacji Hokeja na Lodzie również przechorowali ten turniej.


Dlatego przez cały turniej mieliśmy do czynienia z wesołym hokejem?


– Nie ma co się w ten sposób usprawiedliwiać. Po wygranej z reprezentacja Włoch nawiązaliśmy wyrównany bój z Ukrainą, ale niestety przegraliśmy ten mecz. Potem zmierzyliśmy się z Węgrami i to spotkanie najchętniej wymazałbym z pamięci. Przegraliśmy 7:10, a ja wpuszczałem takie bramki, których nie powinienem. Ostatecznie po pięciu latach, w których byliśmy o krok od awansu na zaplecze elity, uplasowaliśmy się na czwartym miejscu. Jednak ten turniej był dla mnie też dobrą lekcją.


To znaczy?


– Jeśli mogę mówić o momencie przełomowym w sezonie, to właśnie on wtedy się wydarzył. Po tych niemiłym doświadczeniach poukładałem sobie wszystko w głowie. Wiedziałem, że zawiodłem. Nie tylko kolegów, trenerów, ale przede wszystkim siebie. Dużo rozmawiałem wtedy z mamą, tatą i wujkiem. Pomogli mi też przyjaciele.


Wyczyściłem głowę i... zacząłem czerpać radość z gry. Przestałem się stresować i w meczach, gdy Clarke się rozchorował, czyli z Zagłębiem i Cracovią nieźle się spisałem.


Skład w tym czempionacie mieliście naprawdę niezły. Był Jakub Lewandowski, który okazał się najlepiej punktującym zawodnikiem całej imprezy, kroku dotrzymywał mu Kamil Wałęga. Byli też Sebastian Brynkus, Damian Tyczyński czy Igor Smal.


– Poza tym cały atak z Tychów: Krzyżek, Gruźla i Ubowski, Maciek Witan z Sanoka. W sumie zabrakło tylko Jaśka Sołtysa, który miał rozwalone kolano. Nasi napastnicy zrobili dobrą robotę z przodu i nie można im nic zarzucić. Szkoda, że należycie ich nie wsparłem.


Czy po tej kontuzji, o której szeroko już tutaj powiedziałeś, sztab szkoleniowy młodzieżowej reprezentacji dał Ci do zrozumienia, że wciąż mocno na Ciebie liczy?


– Na pewno nikt mnie nie zmuszał do gry, nacisków nie było. Owszem byłem cały czas w kontakcie z trenerami, szczególnie z Arkadiuszem Sobeckim. Z Piotrem Sarnikiem też rozmawiałem i nawet oferował mi pomoc w znalezieniu leczenia na Śląsku. W zasadzie wspólnie uznaliśmy, że towarzyski turniej na Ukrainie będzie dla mnie ostatecznym testem i da odpowiedź na pytanie, czy będę w stanie zagrać na mistrzostwach.


Zresztą do pierwszego meczu nie wiedziałem, że będę jedynką w tym czempionacie. Pokornie pracowałem, by trenerzy na mnie postawili.


Rok wcześniej, podczas turnieju w Tychach przegraliście z Włochami, teraz rozbiliście ich 15:3. Można to jakoś wytłumaczyć?


– Chyba najlepiej można to określić stwierdzeniem, że często rocznik nie jest równy rocznikowi. Choć w obu przypadkach włoskiej bramki strzegł Davide Fadani, golkiper młodzieżowej drużyny Lugano. Fantastycznie potrafi grać kijem. Od pewnego czasu naszym reprezentacjom brakuje tego „czegoś”, by wywalczyć awans do wyższej dywizji.




Podczas turnieju w Tychach byliście dosłownie o krok. Długo rozpamiętywałeś mecz ze Słowenią, który ostatecznie przegraliście po dogrywce? Zabrakło Wam 10 sekund, by doprowadzić do serii rzutów karnych.


– To było kolejne spotkanie, po którym czułem się jakby ktoś dał mi w twarz. W dogrywce graliśmy w osłabieniu i Dominik Paś rzucił się pod strzał oddawany przez nadzieję słoweńskiego hokeja Jana Drozga, ryzykując utratę wszystkich zębów. Guma trafiła go w łyżwę, a potem odbiła się od mojej głowy i trafiła do siatki. W karnych moglibyśmy wygrać ze Słowenią, bo mieliśmy kilku dobrych strzelców. Tymczasem dostaliśmy od losu solidną lekcję pokory.


Ważne jest to, by zacząć szukać pozytywów. Zmienić podejście i cieszyć się tym, co robimy. Po co myśleć źle?


Zapachniało trochę psychologią i prawem przyciągania. OK, zapytam wprost nad czym obecnie się skupiasz?


– Jestem po operacji kolana i nie jęczę, że rehabilitacja jest żmudna i ciężka, tylko staram się jak najszybciej wrócić do pełni sił i do treningów z drużyną.


Zaznaczmy od razu, że Twój kontrakt z Unią jest ważny jeszcze przez rok.


– Tak, to prawda. Chcę, aby nowy sezon był dla mnie lepszy niż poprzedni, ale wciąż muszę się sporo nauczyć. A naprawdę mam od kogo, bo trener Nik Zupančič jest znakomitym fachowcem, prawdziwym profesjonalistą. Mogę też liczyć na pomoc Michala Fikrta i podpatrywać Clarke’a Saundersa, który jest świetnym bramkarzem. Technicznie jest perfekcyjny, zresztą dał wiele przykładów w poprzednim sezonie. To on był głównym architektem tego, że zajęliśmy drugie miejsce po sezonie zasadniczym, szybko zakończyliśmy rywalizację z Lotosem PKH Gdańsk, a potem przyznano nam wicemistrzostwo Polski.


Wspomniałeś o trenerze Zupančiču. W boksie jest on bardzo spokojny i ten fakt jednych intryguje, a innych denerwuje...


– Ja bardzo lubię takie podejście. Jest ono trochę fińskie, o czym dowiedziałem się czytając biografie Kimiego Räikkönena. Sam jestem typem człowieka, który rzadko się uśmiecha i jest trochę wycofany. Nie odpowiadam jeszcze na pytania tak, jak Kimi, czyli jednym słowem, ale zobaczymy co się stanie, jak przeczytam tę książkę do końca (uśmiech).


Cóż, dla mnie komunikaty trenera są jasne i zwięzłe. Spokojnie mówi o tym, czego od ciebie oczekuje, co masz zrobić i ten spokój ci się później udziela. Później pracuje się o wiele łatwiej. Zresztą mamy w szatni kilku doświadczonych zawodników, którzy jak trzeba to potrafią ryknąć.


Jeśli chodzi o temat bramkarzy, to trener Zupančič bardzo ufa Michalowi Fikrtowi. „Fiki” wykonuje z naszą trójką kawał dobrej roboty, ale decyzja o tym, kto broni jest podejmowana po konsultacjach. Zawsze ostateczne słowo ma nasz główny szkoleniowiec.


Klemen Pretnar wspominał, że czasy wrzeszczących trenerów odeszły już do lamusa.


– Wydaje mi się, że tak. Era Tichonowa też się skończyła, bo hokej od tamtego czasu mocno ewoluował. Gra jest szybsza, bardziej kontaktowa. Zawodnicy też się zmienili. Już teraz nie są koszarowani przez dziewięć miesięcy, jak wojsko. Czytałem, że jak Boris Michajłow był w garnizonie, to tylko grał w hokeja.


Przykłady trenerów, którzy w czołowych ligach tylko wrzeszczą po zawodnikach można policzyć na palcach jednej ręki. W NHL jest chyba jeden – John Tortorella z Columbus Blue Jackets, ale on ma włoski temperament. Obrażanie zawodników, często publicznie, jest już po prostu słabe.



W poprzednim sezonie bardzo modnym wyrażeniem w Polsce stała się struktura gry. Sporo mówił o niej selekcjoner reprezentacji Tomek Valtonen, opowiadał też Risto Dufva z GKS-u Katowice, ale trzeba też jasno powiedzieć, że i Unia grała w oparciu o fińskie schematy.


– Zgadzam się z tym. Zapewne ma to związek z faktem, iż trener Zupančič doskonalił swój warsztat w Finlandii i dobrze zna tamtejszy hokej. Poza tym bardzo dobrze zna się z trenerem Dufvą.


Jeśli chodzi o wywołaną przez Ciebie strukturę, to chyba na jednej z konferencji prasowej trener Sarnik powiedział wprost, że Unia gra w oparciu o ten sam styl gry co GKS Katowice. Polega on mniej więcej na tym, że masz trzy strefy. Strefa obrony to „work zone”, neutralna – „speed zone”, a ofensywna – „fun zone”. W defensywie trzeba mocno pracować, utrudniać życie rywalom, blokować ich strzały i gdy nadarzy się okazja, błyskawicznie przejść do kontry. Tercję neutralną trzeba jak najszybciej opuścić, a w ofensywnej pokazać to, co się potrafi.


Po meczach wielokrotnie powtarzaliście, że najważniejsze dla Was było to, aby nie stracić bramki...


– … bo z przodu zawsze coś wpadnie. Może nasza gra nie była efektowna, ale za to bardzo efektywna. Najważniejsze są zwycięstwa i wynik końcowy.


Jeśli mówimy o „słowach kluczach”, to chyba jednym z najczęstszych, które padało z ust trenera Zupančiča było „smart”.


– Tak właśnie mieliśmy grać. Mądrze, inteligentnie i sprytnie. Nie sztuką jest gonić za krążkiem przez 60 minut, a później stracić bramki po błędach wynikających z „radosnego hokeja”. Sztuką jest zagrać mądrze przez trzy tercje i wygrać choćby 1:0.


Jak mówiliśmy wcześniej, aby grać takim stylem, trzeba mieć prawdziwego fachowca w bramce. A Clarke niewątpliwie zalicza się do tego grona.


Co Ci najbardziej w nim imponuje?


– Ciężko wskazać mi jedną rzecz. Na pewno podziwiam jego profesjonalizm, podejście do meczów i dbania o swoje zdrowie. Mimo, że ma ogromne umiejętności, to nie chodzi z głową w chmurach. Jest świetnym człowiekiem, który chce się podzielić swoim doświadczeniem z młodszymi kolegami jak ja, czy Filip Płonka. Naprawdę fajnie się dogadujemy.


Rozmawialiśmy kilka razy i mówiłeś, że musisz popracować nad grą kijem.


– Dobrze, że o to spytałeś. Otóż, dzięki ćwiczeniom z „Fikim” i „Saundym” w tym elemencie czuję się już znacznie lepiej. Obserwowałem Clarke’a jak ustawia łopatkę kija przy rollingu i w jaki sposób podaje. Zresztą dzięki niemu znalazłem też odpowiedni dla siebie kij, z określonym wygięciem. Zresztą nie wiem, czy wiesz, ale Clarke Saunders w rozgrywkach młodzieżowych strzelił nawet gola.



Gra kijem przez bramkarza jest ważnym elementem hokejowego rzemiosła, choć w Polsce dalej niewiele mówi się na ten temat.


– To, co w latach dziewięćdziesiątych robił Martin Brodeur powoli zaczyna wkraczać do hokeja. Przecież bramkarz może szybko zainicjować kontrę, wykorzystując fakt, że rywale dokonują zmiany. Zatrzymanie krążka, dogranie do obrońcy i już akcja nabiera rozpędu. Idzie kontra, która może zakończyć się bramką.


Prekursorem takiej gry na polskich taflach był Przemysław Odrobny, ale po nieudanym zagraniu często zbierał gromy.


– Zbierał, ale nikt nie zwracał uwagi na to, ile asyst zanotował choćby w Stoczniowcu. Zresztą sam o tym niedawno mówił. A błędy zdarzają się najlepszym. Mike Smith, który jest jednym z nielicznych bramkarzy, mogących pochwalić się zdobyciem gola, w jednym meczu NHL przez ryzykowną grę sprokurował stratę dwóch bramek. Gdy trafił do siatki, to wszyscy zaczęli nosić go na rękach.


Trzeba się do tego przyzwyczaić, że potknięcia bramkarzy są najbardziej widoczne. Jak coś spieprzymy, to raczej nikt już nas nie uratuje.


Pokuszę się o tezę, że w poprzednim sezonie mogliśmy oglądać na polskich taflach wielu dobrych bramkarzy. Nie pamiętam rozgrywek, w których skuteczność tak wielu golkiperów wyniosła ponad 92 lub 93 procent.


– Po tym, jak zarząd PZHL-u zdecydował się na zlikwidowanie limitu dla obcokrajowców, poziom poszedł w górę, Do Polski przyjechało też wielu dobrych golkiperów. O Clarke’u już mówiliśmy, był też Robin Rahm, Tomáš Fučík, John Murray, Ondřej Raszka i Patrik Spěšný, swój poziom trzymali też Przemek Odrobny i Rafał Radziszewski. Młodzi bramkarze mieli od kogo się uczyć. Fachowców było naprawdę wielu.


Nie czarujmy się – powoli wkraczasz w taki wiek, że będziesz potrzebował większej liczby regularnych występów. Niestety wygląda na to, że w nowym sezonie meczów będzie jeszcze mniej. To z pewnością nie jest dobra informacja dla Was – młodych bramkarzy.


– Oczywiście wiem, gdzie jest moje miejsce w szeregu. Clarke jest niekwestionowanym numerem jeden, więc moim celem jest wykorzystanie każdej nadarzającej się okazji. Będę chciał jak najlepiej zrewanżować się trenerowi za każdą szansę grę. Poza tym cieszyć się hokejem i dać trochę radości kibicom.


W zasadzie wywołałeś kolejny temat. Czy oświęcimscy fani są wymagający?


– Bardzo. Kiedyś czytałem komentarze po meczach na waszym forum, ale przestałem (uśmiech). Samemu mocno dostało mi się po wspomnianym meczu z Zagłębiem, ale wtedy spisałem się fatalnie. W całym sezonie mogliśmy liczyć na wsparcie z trybun.


Zresztą fajną rzecz powiedział jakiś czas temu Henrik Lundqvist. Brzmiało to mniej więcej tak, że Nowy Jork jest miejscem, w którym zwycięstwa smakują najlepiej i zdecydowanie najgorszym, by ponosić porażki. Wydaje mi się, że z Oświęcimiem jest obecnie podobnie.


Gdy 3000 osób ruszy z dopingiem, to ciarki przechodzą ci po całym ciele. Przynajmniej tak jest u mnie.


Zresztą jednym z moich marzeń jest zostanie „jedynką” w Unii, bo naprawdę wiele zawdzięczam temu klubowi. To właśnie oświęcimscy działacze dali mi szansę rozwoju i współpracy ze znakomitymi trenerami. Czuję się w Oświęcimiu, jak w domu.


Ostatnim polskim bramkarzem, który przez długi czas był niekwestionowanym bramkarzem numer 1 w Unii był Tomasz Jaworski. Z tego, co wiem ważna postać dla Ciebie.


– To jeden z moich pierwszych idoli, wzorów do naśladowania. Pamiętam, jak pokazywał mi swoją bluzę z mistrzowskich czasów. Sponsorem klubu była wtedy Firma Chemiczna Dwory S.A. „Jawa” grał wtedy z numerem 37. i dalej trzyma ją w swoim trenerskim kantorku. Z szacunku do niego i Michala Fikrta nigdy nie założę bluzy z tym numerem. Nie będę nosił też na swoich plecach „33” i „18”, bo z nimi grali Tomasz Wawrzkiewicz i Arkadiusz Sobecki.



Wiem, że podpisałeś umowę z agencją menedżerską należącą do Krzysztofa Zapały i Przemysława Nasiukiewicza.


– Dziękuję im za to, że mnie dostrzegli i skontaktowali się ze mną. Niejako uprzedzili mój ruch, bo mocno zastanawiałem się, czy by do nich nie uderzyć. Jestem z Torunia, więc pana Przemka znam z jego działalności w żużlu, a pana Krzyśka z występów na polskich taflach i reprezentacji Polski. Nasze rozmowy były bardzo profesjonale. Obaj Panowie dobrze znają się na swoim fachu.


Panowie?


– Mam do nich ogromny szacunek, są ode mnie nieco starsi, więc nie będę do nich mówił na „Ty”.


Menedżerowie w Polsce nie mają najlepszej prasy. Wielu trenerów, z innych dyscyplin sportu, porównuje ich choćby do pijawek. Zapewne wiele razy słyszałeś, że agenci są tylko po to, „ciągnąć kasę od zawodników i klubów”.


– Podpuszczasz mnie?


Może trochę.


– To jest normalna usługa. Pomagają ci w aspektach prawnych, załatwiają za ciebie wiele spraw, negocjują warunki nowych umów. Nie wygląda to tak, że powiedzą ci: „idź tam” i ty tam pójdziesz. Przedstawiają konkretne opcje, które ich zdaniem są najlepsze dla ciebie, ale do ciebie należy ostateczna decyzja.


Ostatnio ten duet dopiął trzy zagraniczne transfery. Jesteś młodym bramkarzem i zapewne jednym z Twoich marzeń jest zapewne wyjazd do zagranicznego klubu. Choćby po to, by się sprawdzić.


– Dużo zależeć będzie od tego, jak poradzę sobie w tym sezonie. Jestem zawodnikiem Unii i na tym się skupiam. Wspomniałem już, że chciałbym zostać pierwszym bramkarzem biało-niebieskich. Ale perspektywa wyjazdu do silniejszej ligi na pewno jest kusząca.


Otrzymałeś już jakieś oferty?


– Było kilka, ale na razie to nic wiążącego. Wiadomo, że wyjazd za granicę po to, by cały sezon spędzić na ławce jest kompletnie bez sensu. Zresztą na razie nie chcę planować. Jestem zawodnikiem Unii, stąd pochodzi też moja dziewczyna.


Jestem realistą i cieszę się też z tego, co obecnie mam. Nie skończyłem jeszcze 20 lat, a gram w klubie, który ma ogromne tradycje i żyję w mieście, które naprawdę bardzo mi pasuje. Czego chcieć więcej?


Podoba Ci się w Oświęcimiu?


– Pewnie. To małe urokliwe miasto i żyje się tutaj spokojnie. Mam kilka ulubionych miejsc, jednym z nich jest kawiarnia „Take a break – coffee”, w której właśnie rozmawiamy. Lubię też pospacerować po plantach i odpocząć na Krukach.


Ostatnie pytanie. Łowisz ryby?


– Byłem parę razy z „Fikim” i patrzyłem, jak on to robił. Wcześniej z tatą też często relaksowaliśmy się w ten sposób. Chyba czas zacząć łowić na poważnie (uśmiech).


Rozmawiał: Radosław Kozłowski.

Liczba komentarzy: 0

Komentarze

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze. Zaloguj się do swojego konta!
Wypowiedz się o hokeju!
Shoutbox
  • szop: nie ma nic bardziej chwiejnego jak twoje zyczenia dla Podhala z jednej strony sie z Nas smiejesz a z drugiej utwierdzasz jak to dobrze Nam zyczysz jesli jestes takim samym chwiejnym kibicem to wspolczuje Unii takiego kibica jak Ty
  • szarotekNT: Dokładnie szopie...ja tez czasem odbieram to tak ze wszyscy nám dobrze życzą..ale oby to Podhale bylo sobie takie srednie oby tylko niezamocne...mája pokrycie czy nie to nic nam do tego ..bawia sie za swoje wiec im wolno
  • Arma: Syndrom oblężonej twierdzy na pełnej
  • szop: szarotek im wiecej ktos Cie w czyms utwierdza tym bardziej znaczy ze jest zupelnie na odwrot mnie to smieszy ta ich troska :)lecz jakie to polskie "skad on wzial na to czy na tamto" :D
  • szop: nie ma to jak bardziej martwic sie o cudze dutki niz o swoje :)
  • szop: ale to zapewne z troski :)
  • omgKsu: A ja osobiscie chciałbym żeby tzw "klasyki" toczyły sie w półfinale/finale ligi miedzy Unią a Podhalem.
    Można było usłyszec miłe słowo w finałach tego sezonu od kibiców z NT także jestem wdzieczny i licze że Szarotki znów bedą w TOPie ;)
  • KubaKSU: My się o dutki martwić nie musimy ,przynajmniej u nas co roku w połowie sezonu nie ma protestów zawodników o brak hajsu :) Unia jest stabilna finansowo od kilku lat :)
  • szarotekNT: Szopie jak wszędzie sa dobrze zyczacy ale i troskliwi
    ....dla nas lixzy sie tylko Podhale
  • szop: i o to w tym chodzi zeby kazdemu sie wiodlo a nie smiac sie ze cos komus nie wyjdzie sadze ze takie zagrywki nie cementuja Naszego srodowiska My z Tychami udowodnilismy ze mozna a kibic ktory mianuje sie mianem prawdziwego no coz chyba nie lapie o co w tym wszystkim chodzi
  • KubaKSU: Tymczasem...19,:46 zbliża się:)
  • Prawdziwy Kibic Unii: Szop nie smieje sie tylko uczulam na dzialania prezesa zapowiadal audyt i informacje dla Was co w klubie informuje Was o kontraktach i planach ale przyznaje ze z PZU rozmowy trwaja czyli nic na pewno wiec nie mysle ze moge tak napisac My Kibice Unii trzymamy za Was kciuki ale Wy potraficie dociekac prawdy wiec zapytajcie o to co bylo oglaszane na konferencjach i o sponosorow pokazcie ze sam PR jest genialny ale musi byc podparty realna kasa chopy
  • szop: i to jest wazne Szarotku nie ma co patrzec i zle zyczyc innym :)
  • S'75: Mark Kaleinikovas znów punktuje😁
    Litwa - Holandia na razie 3:1
  • Sammael78: Bardzo fajny wywiad Pana Dziubińskiego Krystiana
  • Luque: Japońce całkiem sobie radzą z tymi Makaroniarzami
  • PanFan1: Prawdziwy a słyszałeś takie powiedzenie: "pieniądz lubi ciszę" ?
  • PanFan1: ... a jak tam u was ? jest ta "Zupa" w waszym kociołku ? czy wam wyparowała ? z troski o wasz udział w LM pytam
  • PanFan1: Winning Jets spory zawód
  • szmaciany75@tlen.pl: dla tych co nie maja kanałow polsatu to mistrzostwa na CT SPORT i niemieckim PRO7 iPRO7MAX z satelity Astra...
  • Młodziutki: Ciekawe komu Zawadzka musiała dać d…
  • Beta: przestań pisać głupoty -czemu wg.Panów wszystko musi się opierać przez łóżko -tym samym wydajesz świadectwo męskiemu światu
  • Młodziutki: Tak
  • PanFan1: Bez nerw Betko u ludzi młodych lub niedojrzałych wyro to priorytet, zarówno u dziewcząt jak i chłopców ;)
  • rawa: Młodziutki miał właśnie pierwszą erekcje i od teraz mu się wszystko z jednym kojarzy;)
  • rawa: PF1 coś te Liście nie chcą odpaść. Dla Panter dobrze. Niech będzie 7 meczy.
  • narut: i dla Bostonu i dla liści odpadnięcie na tym etapie będzie niezłą porażką.. ale stawiam raczej na Boston.. i na 6 spotkań..
    Madziarko męczy się z Romsko.. Romsko trzyma się..
  • emeryt: za tych lepszych czasów leżącego sie nie kopało i kobiet nie obrażało,świat coraz gorszy,bez zasad i honoru
  • rawa: Też myślę, że Boston ich przejdzie w 6ciu meczach.
  • narut: privda Emerycie privda aczkolwiek ponoć dziś są własnie te lepsze czasy (tak mówią wszędzie i w szkołach uczą), wyzwolenia wszelakiego.. a jednak gołym okiem widać że nader często jest to kloaka maxima..
  • narut: Rawa - tym bardziej, że AM34 zdaje się, że nie zagra, dziś już nie grał, ponoć choroba go jakaś dopadła.
  • rawa: Bezstresowo wychowani, odklejeni od rzeczywistości płyną z nurtem głównego ścieku.
  • rawa: Ciekawe jak Dallas sobie poradzi u siebie. Trzeba bedzie w nocy zarzucić meczyk
  • narut: myślę, że kto dzisiaj wygra ten wygra cała serię, tak to mi wygląda po dotychczasowej rywalizacji.. kluczowy mecz dzisiaj.. natomiast podobnie jak Fana rozczarowała mnie postawa Jets.. myślałem, że bardziej się postawią i tak szybko nie polegną..
  • PanFan1: Leafs dość regularnie więdną w pierwszej, myślę że wielkiej różnicy Kocurom nie zrobi kto wygra w tej parze.
  • PanFan1: Jets bardzo mnie rozczarowali narut
  • rawa: PF1 ważne żeby było jak najwiecej meczy. Więcej czasu na regeneracje i zaleczenie kontuzji. Zdrowie to najważniejsza rzecz w playoffach.
  • PanFan1: Avs to jest jednak duża klasa, sezon regularny tak na spokojnie, byle awansować do PO, a teraz wytoczyli cięższe armaty.
  • PanFan1: Zgadza się Rawa, choć pamiętasz zeszły sezon, Kocury po dramatycznej wojnie w pierwszej z "Misiewiczami", później już szli jak burza ... aż do finału gdzie pary zabrakło
  • Mariusz78PL: Witam
    Panowie mam pytanko... Orientuje się ktoś, czy nadchodzące MŚ będą w otwartym Polsacie, mam tu na myśli spotkania z udziałem naszych oczywiście? Zerkam w program tv i nic tam nie ma, a przecież mecze kadry na ważnych imprezach muszą być chyba puszczane w ogólnodostepnych kanałach.
  • 6908TB: a w meczu Madziarów z Rumunią chyba można mówić o niespodziance
  • Darek Mce: Dla nich to ze facto święta wojna, patrząc na zawiłości historyczne. Rumunii to nie pomoże, raczej zlecą niżej, ale Węgrom porażka może zaszkodzić w awansie
  • botanick: Raczej zakodowane,niech sobie kodują razem z tymi ich reklamami. Ja mam ct sport i mam nadzieję że nie wywiną takiego numeru jak z siódmym meczem finału czeskiej ligi.
  • wpv: Mecze Polaków będą w otwartym kanale Polsatu
  • botanick: A to ciekawostka.
  • Mariusz78PL: @wpv
    Tak sobie właśnie myślałem, bo przecież kilka lat wstecz wszedł przepis, że mecze kadry na ważnych imprezach muszą być puszczane w otwartych kanałach :) I nie chodzi tu tylko o hokej, ale o wszystkie dyscypliny.
  • emeryt: za reżimu pis nie było hokeja w tvp,teraz ma byc w polsacie,tvp sport a moze i w tvn.wie ktoś co tam u Nitrasa?
  • Mariusz78PL: emeryt
    Nitras i spółka są zajęci ściganiem pisowców... Obajtka, Kaczyńskiego, Ziobry czy też Glapinskiego. Na nic innego w chwili obecnej nie mają czasu. Tak są zajęci, że biedacy zapomnieli obniżyć ceny paliw na 5,19 :) Ale w zamian szykują i coś w zamian, czyli podwyzki prądu, czy też gazu. Zawsze to coś.
  • emeryt: eee tam,pare dni temu Nitri przecinał wstęge na otwarciu nowej hali w Gorzowie,patrz Pan ,ledwo pare miesięcy żondzi...majo rozmach sku.syny
  • narut: współczuję Węgrom bo byli już na bardzo bardzo dobrym kursie do elity..tymczasem znowuż Rumunia komuś psuje marzenia, jak nam w 2019 roku.. szacunek dla nich, że pewien poziom trzymają, potrafią zagrać dobry czy bardzo dobry mecz.. niemniej wkurzać mogą Węgrów, jak nas..no cóż taki sport..
  • Darek Mce: Maja, maja sk…..
  • Darek Mce: Najlepsze w tym, ze większość reprezentantów Rumunii to etniczni Węgrzy z Siedmiogrodu
  • Darek Mce: Wszystkie gole padły po strzałach Wegrow
  • Darek Mce: Poza Steaua czy Galati, reszta drużyn rumuńskich pochodzi z Centralnych Karpat południowych gdzie mieszka 2 miliony Wegrow
  • Luque: Kadra Rumunii to taki składak z kilku państw... jakby nie to to wróciliby na swoje miejsce
  • Simonn23: Eeeeeeee oglądał ktoś mecz Węgry Rumunia? Może mi ktoś wytłumaczyć jakim cudem??
  • Simonn23: Na Węgry był kurs 1.01, masakra
  • Gomez87: Witam czy jest jakaś transmisja planowana z meczu ze Słowacją ?
  • Luque: Koreańce prowadzą 1-0, ciekawe jak zagrają w 2 i 3 tercji z Japońcami
  • RafałKawecki: Dobre tempo. Dużo celnych podań. Fajnie się to ogląda.
  • RafałKawecki: Natomiast rzut oka na trybuny pokazuje, że formuła MŚ w hokeju jest kompletnie bez sensu. Większość meczów przy pustych trybunach i tak co roku. Hokej z uporem godnym lepszej sprawy brnie w ścieżkę, którą żadna inna dyscyplina sportu nie idzie.
  • PanFan1: Ja bym Rumunów tak łatwo nie skazywał na pożarcie ;)
  • PanFan1: W tym roku dywizja 1A dużo zaciętsza niż rok temu
  • Simonn23: O kurcze, Japonia win
  • Simonn23: Kaleinikovas goool
  • Luque: W przyszłym roku na zapleczu też nie będzie łatwo
  • emeryt: jeszcze nam ktos Marka sprzątnie sprzed nosa,niech już tak nie szczela
  • mario.kornik1971: ale, że Nitras przecinał wstęgę a miał upiłować...
  • Luque: Korniku oni wszyscy się ładnie kłócą ale jak trzeba jakiś szajs podpisać czy idzie jakaś agenda z góry to robią dokładnie to samo, więc bym się tym nie emocjonował
  • jastrzebie: Luque ty już wiesz że spadniemy.
  • mario.kornik1971: Luque; i tak od lat
  • Luque: Jastrzębiu tego nie napisałem, że spadniemy, chciałbym żeby się im udało jak my wszyscy (chyba)
  • narut: tak na prawdę każdy ko wspiera tzw. zieloną agendę ten jest wrogiem hokeja, choćby nie wiadomo co mówił i deklarował.. hokej i eko-terror się wykluczają ..
  • jastrzebie: My teraz przez 5 lat mamy się utrzymać bo 29 u Nas MŚ :)
  • narut: kiedyś jakoś tak było że gospodarz nie musiał grać.. pamiętam że w 89 we Wiedniu były mistrzostwa a Austria wówczas nie grała..ale teraz już te przepisy chyba na to nie pozwalają
  • Luque: Narucie Europa Zachodnia i Środkowa i tak ma najbardziej restrykcyjne przepisy w różnorakim zakresie, ale ktoś chce żebyśmy popełnili totalne samobójstwo... a świata i tak nie zbawimy, bo USA i kraje BRICSu mają to w pompce
  • narut: Slowenia - Włochy 1-0.. Słowenia aktywniejsza
  • narut: tak Luque - też to dostrzegam, że nie tylko my ale i cała Zachodnia Europa jedziemy na tym samym wózku, podczas gdy np. USA ma na to wyczesane.. i inaczej tego się nie nazwie jak napisałeś - to samobójstwo
  • narut: we Włoszech gra Purdeller a w Słowenii Matic Torok, obaj Panowie lat 20, obaj grają poza granicami, pierwszy w OHL (całkiem dobre liczby) drugi w fińskiej u20 i ekstraklasie - KooKoo(50 występów w ekstraklasie) obaj są przyszłością swoich drużyn narodowych, cały hokejowy świat praktykuje tego typu powołania do kadr na mś..dlatego ew. brak Maciasia będę odbierać jako sabotaż.. przy całej mojej sympatii do Kalabera
  • Luque: Już kiedyś Płachta zrobił tą przyjemność Łyszczarczykowi...
  • narut: 2018?
  • Luque: Albo 2017
  • Luque: Albo nawet 2016...
  • narut: tj. nie powołał go? czy odwrotnie?
  • Luque: Wziął Jeziora, a Alan miał szansę na draft w sumie
  • Luque: Ja bym braci wziął, chyba że bardziej opłaca się brać 38 latków...
  • Luque: Tyczyński też moim zdaniem do składu, szkoda że Sadłochy nie idzie wziąć
  • narut: Popieram to co piszesz z powołaniami, wszystkich bym ich widział, z Jeziorem to tej sytuacji nie pamiętam dokładnie, wiem, że Łyszczarczyk grał na ostatnich Płachty mistrzostwach, czyli w 2018(spadek z AI) - wówczas kibice trochę na niego psioczyli, że nie gra niczego nadzwyczajnego, pierwszy punkt chyba zdobył w tym przegranym meczem z Kazachstanem, Alan w kadrze miał trudniejszy początek aniżeli Maciaś..dlatego tym bardziej winien się znaleźć w kadrze ten ostatni .. i jego brat..
  • narut: bo młodych do obrony czas już zacząć wprowadzać, bo zaraz przejdziemy rewolucję kadrową.. Dronią czy Koluszem czy paroma innymi chłopakami długo już nie pojedziemy..
  • narut: Słowenia za mocna dla Włoch... za mocna..
  • Luque: Jeden weteran jak Kolusz to nie zawadzi ale Pasiut z Urbanowiczem to nie wiem czy wytrzymają trudy turnieju
  • narut: tak ja do Kolusza w tej kadrze nic nie mama ale już przy całym szacunku do Urbanowicza już mam uzasadnione obiekcje co do jego kondycji, wydolności
  • Luque: A co powiesz o Pasiucie? Nawet opaskę kapitana mu w Gieksie zabrali...
  • Luque: Chmielewski też moim zdaniem ze Słowenią słabo i z Brytami chyba też ale tylko skróty widziałem
  • Luque: Teraz te dwa sparingi to się wszystko wyjaśni, na ten z Duńczykami to się chyba wybiorę ;)
  • narut: max jako rezerwowy, do rotacji (co drugi mecz czy jakoś tam inaczej wg. potrzeby) ale na nim już drużyny się nie zbuduje, tj. gry się nie oprze a tym bardziej na poziomie elity, jak jeszcze w zeszłym roku..wolny już jest, przynajmniej wolniejszy i to wyraźnie..
  • narut: Chmielewskiego bym bronił, nie tylko doświadczeniem gry na lepszym poziomie ale i przynajmniej w sparingu II z WB, też nie najgorzej się zaprezentował, sytuacje kreował...
  • Luque: W sumie też jest szansa, że się trochę oszczędza przez tą kontuzję, oby tak było i w turnieju pokaże na co go stać
  • narut: też mam taką nadzieję, a pokazać się musi jeśli chce jeszcze dostać jakiś dobry sportowo kontrakt, w co nie wątpię .. jakoś widzę, ze nikt do Żyliny się nie wybiera a to przecież dla wielu z Was blisko jest... chyba że Słowacy trybuny okupują co widziałem patrząc na mecze z Trnawy..
  • narut: cała hala była wypełniona po brzegi..
Tylko zalogowani użytkownicy mogą korzystać z Shoutboxa Zaloguj się!
© Copyright 2003 - 2024 Hokej.Net | Realizacja portalu Strony internetowe